Magazyn z zabytkami
Jajko musiało wystarczyć na 27 dni, 500
gramów mleka na 24 dni, a sto gram marmolady na 11 dni. Tego
możemy dowiedzieć się oglądając wrocławskie kartki żywnościowe z
1940 roku. Kilka takich bonów udało się kupić Muzeum Miejskiemu
Wrocławia - informuje "Gazeta Wrocławska-Słowo Polskie".
02.01.2004 | aktual.: 02.01.2004 07:29
To jedne z najcenniejszych nabytków minionego roku. Schowano je od razu w sejfie.
"To cud, że takie kartki gdzieś się uchowały" - twierdzi Halina Okólska, wicedyrektor Muzeum Miejskiego Wrocławia. "Świadczą, że już w 1940 roku w naszym mieście zaczęły się ograniczenia spowodowane wojną. A był to dopiero początek gehenny, którą niemieckie władze wojskowe zgotowały cywilnym rodakom. Ograniczano przydziały. Aż nadszedł rok 1945 rok, gdy świat tych ludzi legł w gruzach".
Miasto to zaś było świetne. Świadczyć może o tym cylinder wyprodukowany przez wrocławską firmę Lurig, mieszczącą się od 1907 do 1945 roku przy ul. Świdnickiej. Cylinder, zabezpieczony w specjalnym pudle, zachował się w świetnym stanie, choć liczy sobie kilkadziesiąt lat. Dziś aż trudno uwierzyć, że podobne cylindry były dawniej obowiązkowym elementem stroju wizytowego wrocławskich bonifratrów, posiadających dotąd klasztor z zakładem ziołolecznictwa przy ul. Traugutta. W klasztorze zachował się tylko jeden taki cylinder. Jest w fatalnym stanie.
Sporą sensacją było pojawienie się w ub. roku na rynku antykwarycznym kwitu kontrybucyjnego datowanego na 22 października 1808 roku z podpisami przedstawicieli najświetniejszych rodów śląskich, m.in. Schaffgotschów, Maltzanów i Kornów. Potwierdza on, że wpłacili do kasy państwa francuskiego 5 mln talarów. Taką sumę Napoleon wyznaczył Wrocławiowi w ramach kontrybucji, po przegranej Prus. Pieniądze wysupłali w patriotycznym geście najznamienitsi obywatele prowincji śląskiej, bo miasta nie było stać na zapłacenie tak olbrzymiej sumy.
Muzeum Historyczne, wchodzące w skład Muzeum Miejskiego Wrocławia, bardzo chciało nabyć ten dokument, ale był problem, bo na całoroczne zakupy mógł przeznaczyć najwyżej 7 tys. złotych, a kwit wylicytowano na ponad 8 tys. zł. Na szczęście znalazł się darczyńca. Kwit kupił i podarował muzeum wrocławianin, Bernard Afeltowicz. Będzie wielką ozdobą wystawy historycznej poświęconej Wrocławiowi, gdy uda się wyremontować w końcu pałac Spaetgena. (PAP)