Macierewicz: współpraca Nurowskiego z WSI oczywista
Nie było konieczności, by Komisja
Weryfikacyjna ds. WSI przesłuchiwała Piotra Nurowskiego, bo
dokumenty na jego temat były oczywiste i świadczyły, że był on
tajnym współpracownikiem wojskowych służb PRL, a potem WSI -
zeznał przed sądem Antoni Macierewicz (PiS), b.
likwidator WSI i szef komisji weryfikacyjnej.
04.02.2008 | aktual.: 04.02.2008 13:27
Macierewicz jest świadkiem w procesie, jaki Nurowski (prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego i członek Rady Nadzorczej Polsatu) wytoczył MON, domagając się przeprosin w prasie za zawarte w raporcie z weryfikacji WSI stwierdzenia na jego temat.
Nurowski podkreśla, że z tajnymi służbami miał do czynienia jedynie jako dyplomata na placówce PRL w Maroku, nigdy zaś po 1990 r., gdy istniały już WSI. Czekamy, aż MON pokaże te "dowody" mojej współpracy. Nigdy z WSI nie współpracowałem - zapewnił.
W lutym zeszłego roku prezydent Lech Kaczyński podjął decyzję o publikacji przygotowanego przez Komisję Weryfikacyjną ds. WSI raportu, który przedstawia ustalone przez komisję nieprawidłowości w pracy wojskowych służb.
O Nurowskim napisano tam, że przed 1990 r. był agentem Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a potem także WSI. Podano, że oficer WSI postawił Nurowskiemu zadanie, by wycofać z reportażu dla Polsatu o zjawisku "fali" w wojsku określone treści, których WSI nie chciała publikować. Według raportu, Nurowski miał zrealizować to zadanie.
Tak zeznał również w poniedziałek Antoni Macierewicz. Według niego, informacje o Nurowskim autorzy raportu czerpali z "nieetatowej składnicy akt niearchiwalnych", gdzie miało być zapisane, że Nurowski to agent WSI. Szczegółów Macierewicz nie chciał ujawnić, informując, że jest to objęte tajemnicą.
Dodał, że ta dokumentacja "w pewnej mierze" została wykorzystana w raporcie. Na tyle, ile wymagała ustawowa konieczność, to znaczy do opisu zjawiska wpływania przez WSI na media - wyjaśnił. Dodał, że w raporcie wykorzystano też informację, że Nurowski nie jest jedynym człowiekiem WSI we władzach Polsatu, co - jak dodał - "pozwalało władzom WSI uważać, że także prezes Polsatu Zygmunt Solorz będzie z nimi współpracował".
Czy Komisja Weryfikacyjna przesłuchała pana Nurowskiego?- dociekał sędzia Jacek Sadomski. Nie, ze względu na oczywistość faktów zawartych w dokumentacji. Komisja nie miała żadnych wątpliwości, a ustawa mówi, że wysłuchanie przed komisją jest możliwe, gdy ma ona wątpliwości. Tu ich nie było - odparł Macierewicz.
Pełnomocnik MON chce, by sąd ściągnął od Komisji Weryfikacyjnej dokumenty, które potwierdzą słowa Macierewicza. Czemu sami państwo o to nie wystąpią do komisji, tylko chcą, by robił to sąd?- pytał sędzia Sadomski. "Publicznie znana jest sprawa nienajlepszych stosunków między ministrem obrony a komisją. Jeśli sąd wystąpi, to będzie szybciej i jest większa szansa, że dokumenty będą - odparł mec. Mirosław Moch. Ostatecznie sąd postanowił, że to pozwany - zgodnie z prawem - ma dostarczyć dowody. Ma na to miesiąc.
Po rozprawie Nurowski powtórzył, że nie było żadnej próby wpływania na niego przed emisją reportażu. Był on przygotowany przez zewnętrzną firmę producencką, ukazał się, był kilka razy powtarzany. Już po tym fakcie wojsko ostro atakowało Polsat - argumentował.
62-letni Piotr Nurowski jest absolwentem prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Był działaczem Związku Młodzieży Socjalistycznej. W 1972 r. został wiceprezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki; rok później został prezesem. Członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W latach 70. pełnił funkcję kierownika wydziału propagandy i kultury Komitetu Wojewódzkiego PZPR, nadzorował stołeczną prasę i telewizję. Od 1981 r. pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych: I sekretarz ambasady w Moskwie (1981-1984), pracownik departamentu Azji, Afryki i Australii MSZ (1984-1986), radca ambasady w Rabacie w Maroku (1986-1991). Po 1991 r. zajął się biznesem. W 1992 r. zaangażował się w tworzenie stacji telewizyjnej Polsat, członek zarządu stacji (1992-1998), członek Rady Nadzorczej (od 1998 r.).
Trwa śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie mające zbadać domniemane przekroczenie uprawnień lub też niedopełnienie obowiązków przez Macierewicza w związku z raportem. Chcieli tego autorzy 13 zawiadomień o przestępstwie, jakie wpłynęły od osób wymienionych w raporcie m.in. jako agenci WSI (takie zawiadomienia złożyły też m.in. Polsat i ITI).