PolskaMacierewicz nie jest skłonny przeprosić dziennikarzy

Macierewicz nie jest skłonny przeprosić dziennikarzy

Antoni Macierewicz powiedział w
Radiu Maryja, że nie jest skłonny przeprosić dziennikarzy Piotra
Najsztuba i Macieja Gorzelińskiego za informacje, które na ich
temat pojawiły się w raporcie z weryfikacji WSI.

Macierewicz nie jest skłonny przeprosić dziennikarzy
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

19.02.2007 17:10

Piotr Najsztub i Maciej Gorzeliński w liście otwartym domagają się przeprosin od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Macierewicz w radiu przyznał, że nie czytał listu, a jedynie o nim słyszał.

Jedno jest pewne, że opublikowali oni (Najsztub i Gorzeliński) swego czasu bardzo duży artykuł w ramach kampanii, którą nazywano wówczas wojną o wódkę, wojną alkoholową. W tym artykule stanęli po stronie jednej z firm konkurujących o dominację na obszarze sektora spirytusowego - powiedział Antoni Macierewicz.

I tak się złożyło, że była to firma związana z WSI, a dokładnie będąca współwłasnością brata wysokiego wówczas oficera WSI. I tak się złożyło, być może przypadkiem, że obaj panowie się przedtem z tym oficerem spotkali, nawet dwukrotnie. Wnioski więc proszę wyciągnąć sobie samemu - dodał.

Likwidator WSI zaznaczył, że ta firma rozesłała artykuł Najsztuba i Gorzelińskiego do wszystkich zainteresowanych stron i dziennikarzy, traktując go jako reklamę swego stanowiska.

Czy im się należą jakieś przeprosiny? Myślę tutaj, że mamy tu do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Dziennikarze powinni rozważyć, czy taki sposób działania jest najwłaściwszym. Ale to już nie moja rzecz. Ja bym nie przepraszał - mówił Macierewicz.

List otwarty Najsztuba i Gorzelińskiego dotyczy informacji, które znajdują się w rozdziale raportu dotyczącym wpływu WSI na kształtowanie opinii publicznej. W sierpniu 1998 r. z Najsztubem i Gorzelińskim miał się spotkać mjr Mieczysław Tryliński i "udzielić im ściśle ukierunkowanych informacji o działaniach inwestorów na polskim rynku alkoholowym". Z raportu wynika, że właśnie w efekcie tych informacji i spotkania powstał artykuł obu dziennikarzy "Belvedere wojna".

"Panie prezydencie zmuszeni jesteśmy w tej przykrej dla nas sytuacji, oczekiwać od pana przeprosin. W końcu to pan autorytetem głowy państwa podpisał i autoryzował raport" - podkreślili dziennikarze w liście skierowanym do Lecha Kaczyńskiego. Dodali, że są przekonani, iż po zapoznaniu się z faktami prezydentowi "przyjdzie to z łatwością".

Najsztub i Gorzeliński podkreślili, że miejsce w raporcie, w którym została zamieszczona informacja o nich, jej sformułowania i kontekst "w sposób jednoznaczny" ich zniesławiły. Nie możemy jej traktować inaczej niż jako oszczerstwo pod naszym adresem. Tym bardziej bolesne, że podważa naszą obecną i przeszłą rzetelność zawodową, warunek podstawowy w naszej pracy - napisali.

Dodali, że reportaż "Belvedere wojna" powstał po trwających dwa miesiące rozmowach ze świadkami, urzędnikami; zaczęli go pisać w czerwcu 1998 r. Zaznaczyli również, że z Trylińskim spotkali się tuż przed jego publikacją w sierpniu 1998 r.

"W sposób oczywisty nie mógł nas on 'zainspirować' do napisania tekstu. Inspiracją prawdziwą był właściciel praw autorskich do butelki wódki 'Belvedere', który uważał, że amerykańska firma, wraz z polskimi wysokimi urzędnikami państwowymi i funkcjonariuszami służb specjalnych, chce mu te prawa ukraść" - napisali. Dodali, że spotkanie z majorem zaowocowało fragmentem tekstu poświęconym nielegalnym działaniom tych służb.

Przypomnieli również, że w reportażu "jako jedni z pierwszych" opisali sytuację, w której przedstawiciel zagranicznego biznesu próbuje wpływać na swoich polskich partnerów, przedstawicieli skarbu państwa, powołując się na wpływy u prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego żony, zdobyte dzięki wspomaganiu fundacji Jolanty Kwaśniewskiej. Naszym zdaniem ujawniliśmy w tym reportażu wystarczająco dużo patologii, by mieć poczucie dobrze wykonanej pracy- dodali.

Z opublikowanego w piątek raportu wynika m.in., że WSI "usiłowały zebrać materiały na prezydenta Kwaśniewskiego". Sam Tryliński miał wspierać interesy francuskiej firmy EURO-AGRO (był bratem współwłaściciela tej firmy), która usiłowała przejąć zyski z produkcji i sprzedaży wyrobów Zakładów Polmos w Żyrardowie. Konkurentem firmy francuskiej była amerykańska firma Philips Millenium Beverage, należąca do G. Philipsa, której reprezentant był powiązany z UOP" - czytamy w raporcie.

Według raportu, w 1996 r. amerykańska firma przejęła dystrybucję wyrobów żyrardowskiego Polmosu na światowym rynku alkoholowym i z tego tytułu "mogła czerpać ogromne zyski". "W naturalny sposób doszło do konfliktu między WSI a UOP", na kanwie wspierania rywalizujących o przejęcie Polmosu firm: EURO-AGRO i Philips Millenium Beverage. "Konflikt interesów UOP i WSI został przez przedstawicieli polskich mediów nazwany 'wojną alkoholową'" - głosi dokument.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)