Maciej Pawlikowski: Ogłoszenie drobne
Od kilkudziesięciu godzin internet żyje fragmentem archiwalnego wywiadu z o. Tadeuszem Rydzykiem, w którym redemptorysta opowiada, jak stał się posiadaczem dwóch volkswagenów. Gdy okazało się, że darczyńcą był niejaki pan Stanisław z Warszawy - osoba bezdomna - w sieci jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się ogłoszenia skierowane do innych osób cierpiących na nadmiar samochodów oraz niedomiar dachu nad głową. Poniżej przytaczamy jedno z nich.
23.01.2018 | aktual.: 23.01.2018 13:17
UWAGA BEZDOMNI!
Gdyby któryś z Was akurat miał taki kaprys i chciał podarować mi samochód - niekoniecznie musi być nowy i luksusowy, bo pewnie nie będę miał na OC i AC - to serdecznie się polecam i zapraszam.
Jeśli będzie Wam zręczniej spotkać się na przykład, no nie wiem... a niech to, strzelę - powiedzmy w Toruniu - to nie ma najmniejszego problemu. Dzięki Bogu jest A1 z Gdańska, dajecie znać, za godzinę z hakiem jestem i auto/auta odbieram. Jeśli pojazdów chcecie oddać mi więcej, zaznaczcie to - poproszę kumpla/ kumpli o pomoc. Takie przypadki już miały tam rzekomo miejsce, więc nie ma obawy, że to będzie precedens i kogokolwiek to zdziwi.
O. Tadeusz Rydzyk opowiada o swoich samochodach:
Preferowana marka Volvo, ewentualnie BMW, Mercedes i inne właściwie też. Może być nawet VW Golf - w końcu zdarzają się też tacy, którym ten samochód nie przeszkadza - na przykład papież Franciszek.
Kolor nieistotny, przebieg również (lepiej jednak, żeby nie był kręcony, bo to niezgodne z prawem, a jako praworządny obywatel nie chcę mieć kłopotów).
Stan techniczny jednak warto, żeby był dobry przynajmniej, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. Składaki i po totalnym dzwonie - Bóg zapłać, ale nie. Czuję się zbyt młodo, żeby sprawdzać, czy trafiam z wejścia do Nieba czy jednak niekoniecznie. Długość auta nieistotna również.
W zamian może być syf w środku. Znany jestem z tego, że posprzątam jak nikt.
Fajnie, jeśli będzie miał klimę (bo aktualnie u mnie nie działa od dwóch lat), no i też żeby coś tam pod maską było sensownego. Przecież im zrywniejszy, tym bezpieczniejszy. Ja obecnie mam w teorii 120 KM i stwierdzam, że bywa momentami przykrótko, bo jak człowiek nie powalczy drążkiem, to szału nie ma.* Powyżej 200 koni będzie ok, powyżej 300 KM już prawdziwe "alleluja i do przodu".*
Jeśli to diesel i pozbyliście się wcześniej DPF to nawet lepiej i brawo wy.
No chyba że lata na gazie, to jeszcze lepiej. Bo wiadomo, że za "Bóg zapłać" to się nie zatankuje nawet na Lotosie i Orlenie. Mam nadzieję tylko, że zawór jest schowany jakoś, bo przy V6 czy V8 to jednak trochę wstyd na LPG się lansować.
Dziękuję za uwagę i piszcie na priv. A ja tymczasem "alleluja i do przodu", jak mawia klasyk. Niestety jeszcze Astrą w kombiaczu, ale jestem pełen wiary, że stanie się cud, bo boli mnie ząb jak onegdaj red. Holecką.
Maciej Pawlikowski