PolitykaMaciej Pawlicki: prezes TVP nie wiedział o żarcie z Ryszarda Petru

Maciej Pawlicki: prezes TVP nie wiedział o żarcie z Ryszarda Petru

- Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka wyzywa prezesa TVP od Goebbelsa. I to bez najmniejszego dowodu, że Jacek Kurski wiedział o planowanym przez nas żarcie. Otóż Jacek Kurski nie miał zielonego pojęcia o tym, co się w "Studio Polska" wydarzy - mówi Maciej Pawlicki, współprowadzący "Studio Polska" TVP. W programie Pawlicki powiedział, że "lider Nowoczesnej Ryszard P." został zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa. A zaraz potem oznajmił, że to jednak nieprawda.

Maciej Pawlicki: prezes TVP nie wiedział o żarcie z Ryszarda Petru
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Stefan Romanik

Jacek Gądek: - Dlaczego pan nie ogłosił nieprawdziwej informacji o zatrzymaniu pod zarzutem szpiegostwa Jarosława K. albo Antoniego M., tylko akurat Ryszarda P.?

Maciej Pawlicki:- Nieprawdziwych informacji o Jarosławie K. jest w mediach mnóstwo. A Ryszard P. jest szefem partii - jak sądziłem - Nowoczesnej. Myślałem, że rozumie język nowoczesnych mediów i budowanie przekazu przez happening. Robi to przecież często. Nowoczesna więc wydała mi się najbardziej otwarta na nietypowe formy.

Sam pan się śmieje z tego, co pan mówi.

Jestem poważny. Długo zapowiadanym tematem programu była wojna informacyjna , prowokacje i fabrykowanie kłamstw. Do głowy mi nie przyszło, że urządzenie niewielkiej maskarady przez kilkadziesiąt sekund, zostanie przez kogokolwiek potraktowane serio. Że politycy Nowoczesnej sami obsadzą się w tej maskaradzie, zaczną ją przedłużać i bić w bębny, że TVP szerzy kłamstwo. Nie uważa pan, że to wygląda jak paranoja?

Taki ufny był pan w szerokość horyzontów Nowoczesnej, czyli zdanie o rozgarnięciu polityków PiS albo Kukiz’15 ma pan dużo gorsze?

To nie kwestia rozgarnięcia, ale otwarcia na happening w mediach. To Ryszard Petru jest najbardziej znanym happenerem.

Może po prostu, gdyby pan powiedział o zatrzymaniu Jarosława K. za szpiegostwo na rzecz Rosji, to byłby to pana ostatni program w TVP?

Nie sądzę. Jarosław Kaczyński ma poczucie humoru, śmieje się także z siebie. A po wtóre, jeden z uczestników programu właśnie powiedział, że to poseł Jarosław K. mógłby być "aresztowany i posądzony o szpiegostwo". Program jest na żywo.

Po co w ogóle pan urządził taki happening?

By pokazać, że jeśli w przestrzeni publicznej pojawia się kłamstwo, to należy je szybko sprostować. Że można i trzeba to robić. Jeśli się tak się dzieje, nic złego się nie wydarza. Ale jeśli kłamstwo trwa, jest podtrzymywane, żyje swoim życiem, to powoduje wiele zła. Gdy zdementowałem doniesienie o zatrzymaniu Ryszarda P. - zobaczyłem roześmiane twarze także polityków Nowoczesnej, przyjęli to ulgą.

Chwilę później mówiliśmy o tym, jak na uroczystości ku czci Jana Karskiego prezydent USA Barack Obama mówił o "polskich obozach śmierci", a obok stał reprezentujący Rzeczpospolitą Adam Rotfeld i nie zareagował. Gdyby zareagował - kłamstwo zostałoby zatrzymane, prawda nagłośniona. Inny przykład: od 27 lat żyjemy w kłamstwie, że Lech Wałęsa nie współpracował z SB. Skutki tego kłamstwa są dla Polski fatalne, nie wiemy kto i jaką presję wywierał na prezydenta Wałęsę, który chciał ukryć prawdę o swojej przeszłości.

Pana żart miał dalszy ciąg: Nowoczesna protestuje…

…i z marsowymi minami mówią, że straszna rzecz się stała. Czyli przyjęli rolę w świecie kłamstwa. Brną w to, że widzowie zostali przeze mnie okłamani. Stało się dokładnie odwrotnie, ale - mówię to ze smutkiem - tym kilkorgu posłów Nowoczesnej w świecie kłamstwa chyba wygodniej.

Dziwi się pan? TVP regularnie przypomina wpadki Ryszarda Petru, a pan sobie z niego żartuje.

Moja prowokacja w żadnej mierze nie naruszyła jego wizerunku, sądzę nawet, że przyniesie mu nieco sympatii. I niech mu będzie na zdrowie. Widzę natomiast, że TVN, "Gazeta Wyborcza", Onet i wiele innych mediów od lat obsesyjnie próbuje ośmieszać Jarosława Kaczyńskiego.

Nawet polityk PiS Krzysztof Czabański (szef Rady Mediów Narodowych) mówi, że pan urządził "niby prowokację", ale była ona "wielce niefortunna, szkodząca mediom publicznym, a zwłaszcza telewizji publicznej". Takiej krytyki to się pan nie spodziewał?

Jestem tymi słowami nieco zafrasowany. Ufam, że Krzysztof Czabański nie widział całego programu "Studio Polska", z nierzetelnych relacji wie, o czym był program. Zbyt cenię jego inteligencje, abym mógł sadzić, że podziela zdanie kilku osób próbujących upiec na tym płomyku swoje pieczenie.

Ale Czabański to mówi. I to wprost. Zarzuca panu błąd. Sądzi pan, że nie wie, co mówi!?

Jestem pewien, że Krzysztof Czabański wie, kto to Orson Welles i pamięta jego klasyczną prowokację z roku 1938, gdy wkręcił on Amerykanów, że USA zaatakowali Marsjanie. Na pewno wie, że takie prowokacje są w światowych mediach stosowane, by skutecznie docierać z ważnym przekazem. Jak wtedy, gdy w holenderskiej telewizji pokazano "De Grote Donorshow", czyli casting na biorcę nerki. Niedawno Bronisław Wildstein w swoim programie wygłosił "informację", że białoruskie czołgi wjechały do Polski, by chwilę potem ją zdementować. Ważne jest szybkie sprostowanie i cel.

Według Nowoczesnej pan przesadził.

Sądzę, że "grzanie" tematu jest dość rozpaczliwym poszukiwaniem tlenu przez słabnącą partię. Chłopaki i dziewczyny nie mają pomysłu na zaproponowanie dobrego programu, lepszego niż realizuje partia rządząca, więc łapią się czego się da, by zaistnieć. Krzycząc, że głoszona jest nieprawda, kreują wirtualną, nieprawdziwą rzeczywistość, układają się na asfalcie - jak Wojciech Diduszko przed Sejmem - by pokazać, jak bardzo są krzywdzeni.

Pan kandydował w wyborach z list PiS, więc pan teraz atakuje Ryszarda Petru, bo Nowoczesna bije w PiS. Tak to jest?

Kandydowałem - to fakt powszechnie znany. W programie kilka razy o tym wspomniałem. Współprowadząca "Studio Polska" Katarzyna Matuszewska jest od wielu lat lewicową działaczką, była asystentką posła lewicy. Widz to wie i ogląda mając świadomość politycznych sympatii prowadzących. To otwartość bardziej wiarygodna niż udawana bezstronność i dealowanie na cmentarzu czy stacji benzynowej. Oglądalność "Studia Polska" rośnie, czasem przekraczamy milion widzów.

Panu do PiS wciąż jest blisko?

Do Prawa i Sprawiedliwości mam stosunek pozytywny, doceniam dokonania tej partii w pierwszym roku, wiążę z nią ogromne nadzieje, choć nie wszystkie zostały spełnione.

Jak w przypadku kredytów frankowych.

Niby-frankowych. Poddaję takie złe decyzje czy zaniechania jednoznacznej krytyce.

Marcin Wolski dostał nagrodę od prezesa TVP za szopkę, w której żartowano głównie z opozycji. Pan teraz też liczy na docenienie?

Próbuje mnie pan obrazić?

Sprowokować. Nie chodzi mi o nagrodę finansową, ale o symboliczne docenienie.

Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka wyzywa prezesa TVP od Goebbelsa. I to bez najmniejszego dowodu, że Jacek Kurski wiedział o planowanym przez nas żarcie. Otóż Jacek Kurski nie miał zielonego pojęcia o tym, co się w "Studio Polska" wydarzy. Porównanie go do Goebbelsa jest - powiem delikatnie - niegodne języka debaty publicznej.

Pan na antenie mówił z kamienną twarzą o Ryszardzie P., a w studio pojawiły się ciche brawa. Część osób w studio wzięła to na serio?

Nie słyszałem braw. W owej fałszywej "informacji" celowo powiedziałem o Urzędzie Ochrony Państwa - instytucji zlikwidowanej 15 lat temu. Politycy i dziennikarze w sekundę powinni wiedzieć, że to happening, a nie informacja na serio.

Ale inni ludzie nie muszą tego wiedzieć. Ma pan dziś pewność, że nikt w to zatrzymanie Ryszarda Petru pod zarzutem szpiegostwa nie wierzy?

W mediach niestety roi się od celowych kłamstw. Trwają wiele godzin, wiele dni czy miesięcy, a czasem 27 lat. Gdyby autorzy kłamstw sami je po kilkudziesięciu sekundach demaskowali, świat byłby piękny. Właśnie o ten przekaz chodziło.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (486)