Ma szczęście, że żyje - wjechał koparką na minę
Pod Kielcami dwa domy mogły wylecieć w powietrze - czytamy w "Fakcie". Tylko dzięki czujności robotnika nie doszło do niewyobrażalnej tragedii. Operator koparki przy budowie kanalizacji dokopał się do śmiertelnie niebezpiecznego niewybuchu.
19.01.2009 07:55
– Macie dużo szczęścia, że żyjecie! – oznajmił osłupiałym ludziom policyjny pirotechnik, który pojawił się w miejscu znalezienia potężnej miny przeciwpancernej.
Wystarczyła chwila, aby w miejscowości Krasocin pod Kielcami potworna eksplozja zabiła wielu ludzi. Tego dnia robotnicy uwijali się przy budowie kanalizacji. Pan Jan kopał dół między dwoma domami. Nagle na łyżce koparki pojawiła się kupa ziemi, a na niej zerdzewiałe żelastwo.
Wkrótce na miejscu pojawili się mundurowi z Włoszczowy. Wraz z nimi pirotechnik.