Łysek z pokładu... SLD - Komentarz Internauty
O tym, że SLD powoli odchodzi w niebyt, wiadomo już od dość dawna. Nie przypuszczałem jednak, że w partii tej jest tak kiepsko z kadrami, iż wszelkie znaczące stanowiska trzeba obsadzać Józefem Oleksym. Towarzysze, miejcie trochę litości dla swojego człowieka. Przecież jak tak dalej pójdzie, to zaorzecie go niczym starą szkapę.
22.04.2004 | aktual.: 22.04.2004 16:16
Wcale nie jestem złośliwy, ani też nie przesadzam z troską o zdrowie i siły tego wyjątkowo zapracowanego człowieka Sojuszu. Wystarczy spojrzeć na wykaz funkcji, które dźwigał on na swoich barkach prawie do dziś:
Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji,
Współprzewodniczący Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego,
Współprzewodniczący Komisji Wspólnej przedstawicieli rządu i Konferencji Episkopatu Polski,
Wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej,
Przewodniczący Rady Mazowieckiej SLD,
Współprzewodniczący Parlamentarnej Komisji Wspólnej Rzeczpospolitej Polskiej i Unii Europejskiej,
Członek Zarządu Krajowego SLD,
Przewodniczący Parlamentarnej Komisji Wspólnej Rzeczypospolitej Polskiej i Unii Europejskiej.
Józef Oleksy przestał co prawda ostatnio być baronem mazowieckim SLD i po wyborze na stanowisko marszałka Sejmu zrezygnował (bo musiał) z fotela ministra i wicepremiera, ale i tak zostało mu jeszcze mnóstwo funkcji. Czy nie ma już dobrych ludzi na lewicy, którzy pomogliby dźwigać mu to ogromne brzemię? Przecież nawet jego - zdawałoby się niespożyte siły – kiedyś się wyczerpią. A trzeba wiedzieć, że jeszcze nie wszystkie ambicje pana Oleksego zostały spełnione.
Premierem po raz drugi pewnie już nie zostanie (przynajmniej w najbliższym rozdaniu), ale przecież ciągle ma apetyt na posadę prezydenta. I jaka to sprawiedliwość, że biedny Oleksy tyra na tylu stołkach, a jego niedawny szef szykuje się do wygodnej posadki posła do parlamentu europejskiego?