Łukaszenka żąda surowej dyscypliny w miejscach pracy
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zażądał, by w miejscach pracy wprowadzono porządek, tak by czas roboczy "był przeznaczony wyłącznie na pracę". Za przykład postawił środki dyscyplinarne z czasów radzieckiego przywódcy Jurija Andropowa.
Na spotkaniu dotyczącym śledztwa w sprawie zamachu bombowego w mińskim metrze Łukaszenka wyraził zdumienie, że główny podejrzany o dokonanie zamachu mógł niezauważony "po prostu odejść od pracy", zebrać metalowe części i "zajmować się swoimi sprawami, w tym wypróbowywaniem po lasach ładunków wybuchowych".
- Należy skończyć z brakiem dyscypliny i rozprzężeniem w przedsiębiorstwach i organizacjach - zażądał szef państwa, cytowany przez oficjalną agencję BiełTA. Dodał, nawiązując do realiów ZSRR z początku lat 80.: - Mamy doświadczenie czasów Andropowa. Czy to się komuś podoba, czy nie, to mniej więcej w ten sposób powinniśmy każdego zmuszać do pracy - dodał.
Łukaszenka poruszył również temat wolności słowa. - Doszły mnie informacje, że niektórzy z naszych urzędasów próbują zamknąć ludziom usta. Do tego w żadnym wypadku nie można dopuścić. Człowiek, który odrobił swój czas pracy, ma prawo w określonych miejscach, w domu, jak w prawdziwym państwie demokratycznym, wyrazić swój punkt widzenia i nikt nie ma prawa w tym przeszkadzać - oznajmił.
Za rządów Jurija Andropowa, który był sekretarzem generalnym KC KPZR w latach 1982-84, próbowano zwiększać dyscyplinę pracy radykalnymi metodami. Stosowano obławy w sklepach i kinach, wyłapując ludzi, którzy w tych godzinach powinni być w pracy. Nakładano też wysokie kary za spóźnienia.