Łukasz Szeliga: problemu nie załatwi 500 zł. Skończmy z orzeczeniami na łupież
Oczywiście, że protestującym rodzicom należy się pomoc, nawet dużo większa niż ta, o którą występują. Ale musiałaby ona mieć charakter indywidualny. Rozumiem, że protestujący rodzice są realistami i chcą doraźnej pomocy, ale 500 zł nie rozwiąże ich problemów - mówi w rozmowie z WP Łukasz Szeliga, szef Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego.
Protest rodziców osób niepełnosprawnych w Sejmie trwa od połowy kwietnia. Mimo licznych prób i spotkań z politykami, nie chcą zrezygnować z postulatu 500 zł w gotówce. Miałoby ono przysługiwać osobom, które straciły świadczenie "500 plus" po ukończeniu przez ich niepełnosprawne dzieci 18 roku życia.
Czy popiera pan postulat protestujących? 500 złotych dla rodzin osób niesamodzielnych, jako przedłużenie "500 plus".
Łukasz Szeliga, były paraolimpijczyk: Nie ma złotego rozwiązania - problemu nie załatwi ani 500, ani 1000 złotych. Każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie. Osoby protestujące w Sejmie to grupa ludzi, którzy mają problemy i sobie z nimi nie radzą. Moim zdaniem problem leży w orzecznictwie, szczególnie ZUS-owskim. Państwo powinno to w końcu zweryfikować. Ludzi z orzeczoną niepełnosprawnością jest za dużo.
Jak to się ma do protestu? Rodzice są zdeterminowani i domagają się świadczenia. Przy skali ich potrzeb, nie wydaje się, żeby były to duże pieniądze.
Gdybyśmy mieli adekwatne orzecznictwo, to zniwelowałoby to problem z orzeczeniami "na łupież". Pieniądze, które zostałyby w systemie, trafiłyby wtedy do osób, które ich realnie potrzebują. Państwo np. gwarantuje zwrot ok. 2,5 tys. zł za zakup wózka inwalidzkiego. A wózek, który nie rozleci się po kilku miesiącach i będzie umożliwiał aktywne funkcjonowanie kosztuje minimum 4 razy więcej. Kolejny przykład to dofinansowanie protezy nogi - ok. 7 tys. zł, przy 180 tys. pełnej kwoty. Więcej kosztuje sama stopa do protezy. To są nietrafione formy pomocy, pieniądze są wydawane, ale nie przekładają się na realne rozwiązanie problemów.
Tym bardziej rodzicom niepełnosprawnych potrzeba więc gotówki. Z dniem, kiedy ich dzieci kończą 18 lat, zostają tylko z rentą socjalną. Lepsze dodatkowe 500 zł niż 0 zł.
500 plus to co innego - wszyscy mają dodatkowe wsparcie od państwa, dzieci rosną, miły gest. Rodzicom, którzy całodobowo zajmują się swoimi dziećmi - należy się znacznie więcej. Wszystkim po równo? Nie uważam tego za dobry pomysł, bo niepełnosprawności jest mnóstwo, a nasz system nie potrafi ich właściwie określić. Zawsze zachęcam polityków, by zająć się problemem orzecznictwa. Pozbywając się z systemu ludzi, którzy mają orzeczenie "na łupież", znajdziemy pieniądze na pomoc rzeczywiście potrzebującym.
Protestujący w Sejmie są realnie potrzebujący. Nadzieje na rozwiązania systemowe, o których pan mówi, zapewne już stracili.
Oczywiście, że tym rodzicom należy się pomoc, nawet dużo większa niż ta, o którą występują. Ale musiałoby ona mieć charakter indywidualny. Rozumiem, że protestujący rodzice są realistami i chcą doraźnej pomocy, ale moim zdaniem 500 zł nie rozwiąże tego problemu systemowo.
A co rozwiąże?
Jest wielu ludzi, którzy wolą pozostawać w systemie socjalnego wsparcia, niż szukać swoich szans na otwartym rynku pracy. Zdecydowaną większość osób z niepełnosprawnościami można skutecznie rehabilitować. Celem jest uzyskanie samodzielności i niezależność. U nas otrzymuje się często rentę dożywotnio z adnotacjami: wskazania do pracy - praca żadna, przeciwskazania do pracy - praca każda. Taka osoba nie jest w żaden sposób zachęcana do pełnego zrehabilitowania siebie w obszarze społecznym i zawodowym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl