"Ludzie płonęli żywcem" - tragiczny pożar w Rosji
W pożarze, który wybuchł w klubie nocnym w Permie na Uralu, zginęło 109 osób - podał oficjalny przedstawiciel pionu śledczego rosyjskiej prokuratury Władimir Markin. Według niego, 98 osób straciło życie na miejscu pożaru, a 11 zmarło w szpitalach.
04.12.2009 | aktual.: 05.12.2009 17:22
Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji potwierdziło zgon 104 osób. Według niepotwierdzonych danych kanału telewizyjnego Wiesti liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła 112. Rannych zostało ok. 130 osób, w tym 90 - ciężko. Większość poszkodowanych doznała poparzeń dróg oddechowych. 59 rannych wymaga sztucznej wentylacji płuc.
Dziewiętnastu najciężej poszkodowanych przetransportowano w sobotę przed południem samolotami Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych do Moskwy. Do stolicy mają być przewiezieni kolejni ranni. W nocy do Permu wysłano trzy samoloty z lekarzami, psychologami i ratownikami.
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zażądał surowego ukarania właścicieli klubu nocnego w Permie na Uralu, w którym minionej nocy w pożarze zginęły, co najmniej 109 osoby, a ponad 130 zostały ranne. Miedwiediew oświadczył, że właściciele lokalu, który zapalił się w czasie pokazu zimnych ogni, "nie mają ani mózgów, ani sumienia". Prezydent ogłosił 7 grudnia dniem żałoby narodowej w całej Rosji. Natomiast lokalne władze ogłosiły trzydniową żałobę (5-7grudnia) w regionie.
Stan 88 poszkodowanych lekarze oceniają, jako ciężki. Większość z nich doznała poparzeń dróg oddechowych. 59 rannych wymaga sztucznej wentylacji płuc.
Dziewiętnastu najciężej poszkodowanych przetransportowano samolotami Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych do Moskwy. Wkrótce do stolicy mają być przewiezieni kolejni ranni. W nocy do Permu wysłano trzy samoloty z lekarzami, psychologami i ratownikami.
Prezydent Miedwiediew: mamy do czynienia z brakiem mózgów i sumienia
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew został natychmiast poinformowany o tym, co się stało. Przekazał decyzję Wladimirowi Putinowi, aby pzorganizował komisję rządową do zbadania sprawy oraz udzielenie wsparcia rodzinom ofiar i pomocy rannym - informuje agencjaITAR-TASS. Prezydent przez telefon wydał rozporządzenie o wszczęciu wszystkich procedur stosowanych w sytuacjach nadzwyczajnych. Upoważnił szefa resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergieja Szojgu do zorganizowania akcji ratowniczej. Głowa państwa skontaktowała się również z prokuratorem generalnym Yuri Chiką i nakazał dokładne zbadanie sprawy.
Miedwiediew wyraził oburzenie z powodu postępowania właścicieli klubu. - Dawane były zalecenia. Oni na nie nie reagowali. Co więcej, zaprosili na święto przedstawicieli firmy, która zorganizowała tam pokaz zimnych ogni - powiedział prezydent.
- Wydaje mi się, że mamy do czynienia, po pierwsze, z brakiem mózgów i sumienia. A po drugie - z całkowitą obojętnością wobec tego, co się stało. Zapoznałem się z raportami. Oni nawet próbowali uciec - dodał Miedwiediew. - Trzeba ich ukarać według pełnego programu - zażądał.
Tragedia w środku nocy
Pożar wybuchł ok. 1.00 czasu miejscowego (piątek, 22.00 czasu polskiego) w położonym w centrum miasta klubie Kulawy Koń. Klub obchodził swój jubileusz i bawiło się w nim ponad 300 osób. Lokal zaczął się palić bezpośrednio po pokazie żonglerki z pirotechnicznymi buławami.
Pożar bardzo szybko ogarnął niemal cały klub o powierzchni 500 metrów kwadratowych. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjał wystrój ze sztucznych materiałów i drewniane meble.
Salę główną błyskawicznie ogarnął gęsty dym, a ludzie zaczęli się dusić. Ogień odciął im drogę wyjścia. Wybuchła panika; obsługa i goście próbowali wydostać się przez wyjście służbowe. Powstał tam ścisk; ludzie się tratowali.
- Panował straszny zapach. Zapamiętałam go na całe życie. Wszystkie szyby wybite, na rękach nieśli młodziutkie dziewczyny, wszystkie popalone - opowiadała cytowana przez agencję RIA-Nowosti Lidia, której udało się uratować.
Rannych umieszczono w ośmiu permskich szpitalach. Lekarze apelują o krew dla poszkodowanych.
RIA-Nowosti przekazała, że po ugaszeniu ognia ekipy śledcze pracowały w całkowicie zniszczonym pomieszczeniu, gdzie rozbrzmiewały dzwonki kilkudziesięciu telefonów komórkowych należących do ofiar.
Permski oddział Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
podał, że nie ma podstaw, by twierdzić, że przyczyną tragedii był atak terrorystyczny. Służba zbadała miejsce wybuchu i nie znalazła żadnych śladów po urządzeniach bądź materiałach wybuchowych.
Potwierdził to Nurgalijew podczas narady z Miedwiediewem. Z kolei Szojgu poinformował, że właściciele klubu dwukrotnie bylikarani za niewykonanie zaleceń kontroli przeciwpożarowej. Na poniedziałek - jak przekazał - wyznaczona była następna kontrola.
W sobotę rano zatrzymany został właściciel klubu, 36-letni Anatolij Zak. Jest to jeden z najbogatszych miejscowych przedsiębiorców. Należy do niego kilka innych lokali rozrywkowych i sieć sklepów w Permie. Zak nie poczuwa się do winy.
Zatrzymana została także kierownik lokalu Swietłana Jefremowa. W związku z pożarem poszukiwane są jeszcze cztery inne osoby. Prokuratura nie informuje, jakie zarzuty chce im postawić.
Premier Rosji Władimir Putin powołał natychmiast nadzwyczajną komisję mającą wyjaśnić przyczyny tragedii, na której czele stanął szef resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu.
Lokalne władze przyznały jednorazowe zasiłki wysokości 100 tys. rubli (3,5 tys. dolarów) rodzinom ofiar.