Ludzie Kremla straszą Polską. Były oficer SBU wskazuje możliwy cel
Rosyjski wywiad zagraniczny straszy polsko-ukraińską prowokacją, która miałaby zostać wymierzona w Moskwę. - W Rosji wywiad zagraniczny jest na samym dole łańcucha pokarmowego służb. Oni są "papierowymi tygrysami", nie prowadzą żadnych działań operacyjnych, pracują w fikcyjnych świecie, tworzonym przez własne publikacje - komentuje w rozmowie z WP były oficer SBU Iwan Stupak.
Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej pod koniec września opublikowała komunikat, w którym przekonuje, że polskie i ukraińskie służby planują "prowokację" na terenie Polski, o którą miałaby zostać oskarżona Rosja. W akcję mieliby zostać zaangażowani Rosjanie i Białorusini walczący po stronie Ukrainy, których grupę przerzucono by przez granicę do Polski.
Zdaniem amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną, taki komunikat ze strony instytucji zarządzanej przez Siergieja Naryszkina może sugerować, że Kreml sam chce przeprowadzić jakiś atak na terenie Polski i już tworzy sobie alibi.
- Jeśli mam być szczery, w Rosji wywiad zagraniczny jest na samym dole łańcucha pokarmowego służb, nawet zwykli policjanci nie mają do nich szacunku. Oni są takimi "papierowymi tygrysami", nie prowadzą żadnych działań operacyjnych, pracują w fikcyjnych świecie, tworzonym przez własne publikacje prasowe - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską były oficer Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i analityk wojskowy Iwan Stupak.
Będziemy strzelać do dronów? "To nie politycy decydują"
- Publikacje Służby Wywiadu Zagranicznego przeznaczone są raczej dla rosyjskiego społeczeństwa i też samego Władimira Putina. On uwielbia teorie spiskowe dotyczące Anglosasów czy polskich służb, kocha takie bajki - dodaje Stupak.
- Wyobraźmy sobie, że jednak to jest prawda, że Polacy i Ukraińcy zgodzili się, by przeprowadzić taką "operację fałszywej flagi" i następnie oskarżyć o nią Rosję. Co byłoby następnym krokiem? Polska wypowiedziałaby wojnę Rosji? Nie. NATO wypowiedziałoby? Nie. Taka operacja byłaby korzystna tylko dla rosyjskiej propagandy - podkreśla.
Nie byłby to pierwszy raz, gdy wywiad zagraniczny oskarża Polskę o wrogie działania i robi to przede wszystkim na użytek wewnętrzny. Naryszkin zarzucał Polsce np. plan przejęcia zachodniej Ukrainy.
- Najlepiej nie przywiązywać większej wagi do tego, co publikują, zwłaszcza pod rządami Naryszkina - zaznacza Stupak. I wskazuje szereg innych nieprawdziwych publikacji rosyjskiego wywiadu, np. dotyczących europejskich planów "okupacji Mołdawii" czy "zorganizowania serbskiego Majdanu".
Trzeba być przygotowanym na prowokacje
W ostatnich tygodniach Polska mierzy się jednak z szeregiem działań Rosjan. Do naszego kraju nadesłano m.in. drony. "Gazeta Wyborcza" podaje także, że GRU mogło planować ataki terrorystyczne z użyciem puszek z materiałami wybuchowymi - ABW zatrzymała kuriera z takim ładunkiem.
Stupak ocenia, że choć przerzucenie przez granicę grupy dywersyjnej jest mało prawdopodobnie, to mniejsze operacje mogą już być przeprowadzane przez Rosjan.
- Rosja próbuje przerzucać swoich agentów, by przeprowadzać pewne operacje. Może to być podkładanie materiałów wybuchowych, ale też przekazywanie pieniędzy w skrytkach poukrywanych w odosobnionych miejscach, np. w lasach - wyjaśnia nasz rozmówca.
- Należy podkreślić, że choć wywiad zagraniczny to pośmiewisko, to FSB i wywiad wojskowy to już twardzi ludzie. Mogą np. palić magazyny lub zamordować kogoś z rosyjskiej lub białoruskiej opozycji, mieszkającego w Polsce. Mogą też malować obraźliwe napisy na kościołach czy synagogach, w szczególności w języku ukraińskim, by w ten sposób podburzać Polaków, pracować na ich emocjach, a następnie ogłosić, że "polski lud jest wściekły". Musicie być przygotowani na takie prowokacje - ostrzega były oficer SBU.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: