Łubu dubu dla szefa klubu i... partii
Działacze wielbią swych liderów niczym bohater „Misia”. Ale zamiast śpiewać do szafy korzystają z innych metod - czytamy w "Rzeczpospolitej".
25.03.2011 | aktual.: 25.03.2011 10:01
Kiedyś Wacław Jarząbek śpiewał do szafy: „Łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu". Teraz jego postać jest wzorem do naśladowania dla wielu naszych polityków. Liderem w tej kwestii jest Sławomir Nowak z PO. W 2009 roku o przywódcy partii Donaldzie Tusku powiedział, że jest on dotknięty przez Boga wielkim geniuszem.
Radosław Sikorski też się starał, jak czytamy w "Rzeczpospolitej". - Nie znam przypadku przywódcy, który, mając najwyższy urząd w państwie w zasięgu ręki, poświęca osobiste ambicje dla misji modernizowania kraju. Donald Tusk pokazał, że jego odpowiedzialność i patriotyzm są najwyższej próby - powiedział, gdy Donald Tusk zrezygnował z walki o prezydenturę.
Joachim Brudziński z PiS natomiast ocenił, że artykuł Jarosława Kaczyńskiego to popis niesamowitej erudycji.
Politologa Wojciecha Jabłońskiego z Uniwersytetu Warszawskiego nie dziwią peany na cześć partyjnych liderów. - Naszymi partiami rządzą politycy o silnej osobowości, którzy do swojej świty dobierają osoby nie wedle ich umiejętności czy osiągnięć, lecz zdolności do kadzenia - śmieje się. Zaznacza też, że liderzy partyjni często odgrywają rolę pracodawców, bo dla części posłów wypadnięcie z polityki oznacza utratę lukratywnej posady. Stąd rozpowszechniająca się skłonność do stawiania szefów na piedestale.