Lubin. Rodzina domaga się ponownej sekcji zwłok 34‑latka. "Wnioski bez odpowiedzi"
Rodzina zmarłego Bartosza S. domaga się przeprowadzenia ponownej sekcji zwłok. Jej pełnomocnicy uważają, że poprzednia jest całkowicie nieważna, a na ciele ofiary widać poważne obrażenia, o których nie wspominał prokurator. - Powykrzywiane żebra, prawdopodobnie wybity obojczyk, złamana noga - wymienia radca prawny.
Bartosz S. zmarł po próbie zatrzymania w Lubinie. To wydarzenie wywołało zamieszki, w trakcie których w kierunku mundurowych poleciały kamienie oraz koktajle Mołotowa.
Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu wydał opinię, według której na ciele ofiary nie znaleziono obrażeń, które mogłoby doprowadzić do zgonu.
- Biegli lekarze nie stwierdzili obrażeń, które wskazywałyby na wywieranie ucisku na szyję ani żadnych innych obrażeń, które mogłyby skutkować zgonem mężczyzny - poinformował prok. Arkadiusz Kulik z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Lubin. Rodzina ofiary domaga się ponownej sekcji zwłok
Innego zdania jest rodzina zmarłego 34-latka. W czwartek, 12 sierpnia, podczas briefingu prasowego jej pełnomocnicy przekazali, że mają w tej sprawie zupełnie inne ustalenia.
- Nie zostaliśmy dopuszczeni do opinii medyków, nie braliśmy udziału w sekcji zwłok, zatem w naszej ocenie ta opinia jest całkowicie nieważna. Mamy szereg wątpliwości, czy została ona w sposób rzetelny i prawidłowy przeprowadzona - wskazują.
Zobacz także: Dobromir Sośnierz zaatakowany przed Sejmem
Złożyli już wniosek w sprawie przeprowadzenia odrębnej sekcji zwłok, tym razem w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu.
- Dotychczas złożyliśmy szereg wniosków dowodowych, w tym wniosek o doręczenie nam wszystkich protokołów w sprawie, w tym protokołu sekcji zwłok i oględzin zwłok, a także o zabezpieczenie monitoringów. Na dzień dzisiejszy nasze wnioski pozostały bez odpowiedzi - mówi mec. Renata Kolerska.
Rodzina Bartosza S. obawia się, że może dojść do matactwa, ponieważ funkcjonariusze, którzy uczestniczyli w zatrzymaniu 34-latka, nie zostali zawieszeni.
- My tak naprawdę nie wiemy, co się dzieje w sprawie. Nie jesteśmy o niczym informowani, łamane są pewne standardy demokratyczne. (...) Dziwi nas sytuacja, że kamery monitoringu nie zostały do dnia dzisiejszego zabezpieczone. Boimy się, że materiał dowodowy nadpisze się, w związku z tym nie będzie możliwości odtworzenia go - żali się radca prawny Wojciech Kasprzyk.
Zmasakrowana twarz Bartosza S. "Sińce, wybity obojczyk, złamana noga"
Po sekcji zwłok rodzice zmarłego zostali dopuszczeni do ciała i wykonali szereg zdjęć. - Było to dla rodziny bardzo bolesne, przeżywają to w sposób niebywały. Ciało Bartka jest poturbowane, całe zasinione, nie da się opisać obrażeń. Nie chcemy udostępniać wszystkich zdjęć, bo nie nadają się one do publikacji - zastrzegła mecenas.
Drugi z pełnomocników wskazuje, że krwawe wylewy na całej twarzy i widoczne na zdjęciach sińce mogą świadczyć o nacisku kolanem na głowę, która podczas próby zatrzymania miała być przyciskana do asfaltu.
- Konsultowaliśmy te zdjęcia z medykami, z którymi współpracujemy i oświadczyli, że te ciało pokazuje szereg nieprawdziwości układu kostnego, powykrzywiane żebra, prawdopodobnie wybity obojczyk, złamaną nogę - opisuje radca.
Rodzina otrzymała już zgodę na pochówek, jednak wstrzymują się, aby móc przeprowadzić ponowną sekcję zwłok. Rodzice nie wyobrażają sobie sytuacji, w której mieliby przeprowadzić ekshumację ciała własnego syna.
Śmierć 34-latka w Lubinie. "Są świadkowie"
W internecie pojawił się film z interwencji policjantów w Lubinie. Przypomnijmy, że na miejsce wezwała ich matka ofiary. Poinformowała, że syn jest pobudzony i może być pod wpływem narkotyków, których nadużywa.
Nagranie nie pokazuje jednak całego zajścia, a jedynie jego fragment. Funkcjonariusze próbują na nim obezwładnić 34-latka, który wciąż się miota i krzyczy. Po pewnym czasie traci przytomność, więc układają go w pozycji bocznej.
- Są świadkowie, którzy widzieli, że Bartek siedział na ławce z policjantem i rozmawiał, w pewnym momencie podszedł drugi policjant, złapał go za krtań, rzucił o ziemię i stąd jest to nagranie, na którym widać, że Bartek się broni - twierdzą pełnomocnicy.
Okoliczności całego zdarzenia ma wyjaśnić Prokuratura Okręgowa w Łodzi, aby nie było podejrzeń co do jej bezstronności.