LPR: sprawdzić, czy Kuroniowi należy się Order Orła Białego!
Jacek Kuroń nie był agentem Służby Bezpieczeństwa, ale nie można odmówić pewnych racji argumentom dwóch posłów Ligi Polskich Rodzin, którzy kwestionują przyznanie mu Orderu Orła Białego - ocenił w Katowicach lider LPR wicepremier Roman Giertych.
30.08.2006 | aktual.: 30.08.2006 19:17
Posłowie LPR Arnold Masin i Bogusław Sobczak poinformowali dziennikarzy, że jeśli potwierdzą się informacje o współpracy Jacka Kuronia z SB, to zwrócą się do kapituły przyznającej Order Orła Białego o weryfikację takiej decyzji.
Wtorkowe "Życie Warszawy" napisało, że w esbeckich materiałach sprawy "Watra" - rozpracowania Jacka Kuronia od lat 60. do 90. - historycy znaleźli materiały dowodzące, że w latach 1985-89 Kuroń prowadził z bezpieką, podczas tzw. rozmów ostrzegawczych i przesłuchań, rozmowy mające charakter negocjacji politycznych. Kuroń miał m.in. w 1988 r. rozmawiać z bezpieką o przygotowaniach do Okrągłego Stołu.
Jeśli w materiałach IPN znajdą się informacje potwierdzające współpracę Kuronia z komunistami, to LPR będzie zwracać się do kapituły Orła Białego o zweryfikowanie swojej opinii, którą przedstawiła przy przyznawaniu Orderu - powiedział Sobczak na konferencji prasowej w Sejmie.
Jak ocenił, procedura przyznawania odznaczeń państwowych powinna być bardziej restrykcyjna. Powinniśmy mieć możliwość poznania wszystkich informacji na temat działalności danej osoby z perspektywy historycznej - podkreślił Sobczak
Jego zdaniem, dokumenty IPN o Kuroniu pokazują, że dotychczasowe informacje o zawarciu porozumienia przy Okrągłym Stole były "jeśli nie kłamstwem, to przynajmniej półprawdami". Dowiadujemy się, że były toczone jakieś tajne rozmowy, do których wydelegowana była pewna grupa osób, natomiast niektórzy opozycjoniści, jak np. Andrzej Gwiazda nic o tym nie wiedzieli - zaznaczył.
Masin dodał, że LPR od początku swego istnienia sprzeciwiała się przedstawieniu - jako faktów - informacji, że Okrągły Stół był zapoczątkowany w wyniku nacisków opozycji i że nie był to układ opozycji z SB. Publikacje w tej sprawie pokazują, że to LPR miała rację - podkreślił.
Lech Wałęsa, komentując informację o znalezieniu w IPN dokumentów dowodzących, że Jacek Kuroń w połowie lat 80. prowadził ze Służbą Bezpieczeństwa rozmowy o charakterze negocjacji politycznych, powiedział, iż miał on do tych kontaktów z SB jego upoważnienie i zgodę.
Ja, Lech Wałęsa, upoważniłem Jacka Kuronia i jeszcze ok. 20 innych osób do wszelkich możliwych rozmów, nawet z samym szatanem, a co dopiero bezpieką, w celu odblokowania marszu do wolnej Polski - powiedział b. prezydent.
Podczas konferencji prasowej Giertych podkreślił, że to inicjatywa dwóch posłów, a nie całego ugrupowania, ale nie można odmówić pewnych racji argumentom panów posłów. Nie można też - jego zdaniem - bagatelizować informacji przedstawionych przez "Życie Warszawy".
Dla mnie te dokumenty, które zostały ujawnione, potwierdzają tezę, którą moje środowisko głosi od 1989 r. - że Okrągły Stół był po prostu spiskiem pomiędzy przedstawicielami opcji komunistycznej, jakim bez wątpienia był Jacek Kuroń, zakładający czerwone harcerstwo, ze Służbą Bezpieczeństwa i decydentami peerelowskimi. Okrągły Stół był aktem zdrady narodowej - powiedział.
Ja nie twierdzę, że Jacek Kuroń był agentem Służby Bezpieczeństwa, ja twierdzę coś znacznie gorszego i zawsze tak twierdziłem - że to porozumienie, które zostało zawarte przy Okrągłym Stole m.in. przez niego, było porozumieniem, które szkodziło Polsce i było zdradą ideałów milionów ludzi, którzy należeli do Solidarności - dodał.
Pytany przez dziennikarzy, czy należy usunąć nazwisko Kuronia z podręczników szkolnych, minister edukacji powiedział: Nie, tak samo jak Szczęsnego Potockiego czy Janusza Radziwiłła nie należy usuwać z podręczników historii.
Jego zdaniem, przy Okrągłym Stole zasiadali też ludzie, którzy w tej zdradzie nie uczestniczyli i później stanowczo sprzeciwiali się, kiedy pewne fakty wyszły na jaw. M.in. całe swoje polityczne życie na sprzeciwie wobec tej zdrady spędził Lech Kaczyński - zaznaczył.
Giertych ocenił, że wspólny start w wyborach samorządowych Partii Demokratycznej i SLD świadczy o tym, że opozycyjność działaczy tego pierwszego ugrupowania w czasach PRL "była fikcją". Dzisiejszy start opozycji, która była łże-opozycją, z komunistami jest ostatecznym dowodem na to, że cała ich opozycyjność była wyłącznie na użytek opinii publicznej- powiedział.