LPR nie chce mniejszości niemieckiej w Sejmie
Koalicja rozpoczyna ofensywę na Berlin. LPR chce znieść przywileje dla mniejszości narodowych w wyborach, co wyeliminuje z parlamentu mniejszość niemiecką - zapowiada "Rzeczpospolita".
08.09.2006 | aktual.: 08.09.2006 08:35
W okresie napiętych relacji z naszym zachodnim sąsiadem partia wicepremiera Romana Giertycha przygotowała projekt ustawy zmieniającej ordynację wyborczą. Zapisała w nim zniesienie przywilejów dla mniejszości narodowych.
Dziś nie muszą one przekroczyć 5% progu, by uczestniczyć w podziale mandatów. Dzięki temu mniejszość niemiecka od 1993 r. w każdych wyborach wprowadza do Sejmu posłów - przypomina gazeta.
Zdaniem LPR nie ma powodów, by tę mniejszość wyróżniać. Nie ma uzasadnienia politycznego, żeby Niemcy zasiadali w naszym parlamencie na specjalnych prawach. W polityce obowiązuje zasada wzajemności, a Polacy w Niemczech mają spore problemy - mówi dziennikowi koordynujący prace nad projektem poseł Piotr Ślusarczyk.
Politycy opozycji są oburzeni. Złożenie takiego projektu to licytowanie się na antyniemieckość kosztem opinii o państwie polskim - uważa wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO).
Ale Liga nie jest osamotniona. Jej koalicjanci z PiS uważają, że taki wyjątek w ordynacji jest niekonstytucyjny. Dodają, że mieszkający w Niemczech Polacy są traktowani nieporównywalnie gorzej, bo w ogóle nie uważa się ich za mniejszość.
Blokuje się naukę języka polskiego - uważa Marian Piłka (PiS) z Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. MSZ powinno wykorzystać kwestie ordynacji jako element przetargowy w rozmowach z Niemcami. Jeśli będą się upierać przy zachowaniu status quo, to należy znieść przywilej wyborczy dla ich mniejszości. Jeśli pójdą na ustępstwa - zostawić go - dodaje rozmówca gazety.
To nie tyle kwestia ordynacji, ile renegocjacji traktatu polsko- niemieckiego z 1991 r. zarówno w kwestii mniejszości, jak i roszczeń wojennych - dodaje inny członek tej komisji Mateusz Piskorski (Samoobrona).
Na wniosek koalicji szefowa MSZ miała na tym posiedzeniu Sejmu przedstawić informację rządu o realizacji traktatu. Spodziewano się też omówienia innych kwestii - działań Eriki Steinbach, publikacji w "Tageszeitung", odwołania szczytu weimarskiego, budowy gazociągu niemiecko-rosyjskiego. Dyskusję przełożono, bo resort nie zdążył się do niej przygotować - pisze "Rzeczpospolita". (PAP)