PolskaŁóżka w szpitalu puste, ale na operację endoprotezy czeka się tu 6 lat. Ma być jeszcze dłużej

Łóżka w szpitalu puste, ale na operację endoprotezy czeka się tu 6 lat. Ma być jeszcze dłużej

Szpital im. Wiktora Degi to jedna z najlepszych placówek ortopedycznych w Polsce. W kolejce na operację czeka tu 27 tys. chorych, ale z powodu limitów finansowych większość łóżek obecnie i tak jest wolna. Dyrekcja uważa, że kontrakt przyznany przez NFZ na przyszły rok jest za niski i kolejki będą jeszcze dłuższe.

Łóżka w szpitalu puste, ale na operację endoprotezy czeka się tu 6 lat. Ma być jeszcze dłużej
Źródło zdjęć: © WP | Zenon Kubiak
Zenon Kubiak

Ortopedyczno-Rehabilitacyjny Szpital Kliniczny im. Wiktora Degi w Poznaniu jest największą tego placówką w Wielkopolsce – co czwarty pacjent podlegający leczeniu ortopedycznemu jest leczony właśnie tutaj. Jednocześnie szpital uchodzi za jedną z najlepszych placówek tego typu w Polsce. Operuje się tu nie tylko dorosłych, ale także dzieci i to nie tylko z Poznania, ale z całej Polski. To właśnie tu w maju zoperowano chłopca ze złożoną deformacją stawu biodrowego, w wyniku której miał jedną nogę krótszą o 7 cm. Wcześniej takie operacje wykonywano jedynie w Stanach Zjednoczonych.

Nic dziwnego, że pacjenci wymagający zabiegów ortopedycznych, np. wszczepienia endoprotezy stawu kolanowego czy skomplikowanych operacji chirurgicznych kręgosłupa czy ręki, szuka pomocy właśnie tutaj.

- Na ten moment lista pacjentów oczekujących na przyjęcie do szpitala przekracza 26 tysięcy osób, co oznacza, że muszą czekać kilka lat – mówi Witold Bieleński, dyrektor szpitala.

Statystyki rzeczywiście wyglądają przygnębiająco. Najdłużej, bo ponad 6 lat czekają pacjenci wymagający zabiegów chirurgii ręki. 5 lat to czas oczekiwania na endoprotezę stanu kolanowego. Nawet w klinice dziecięcej mały pacjent musi czekać aż 2,5 roku. Mimo to oddziały szpitala świecą pustkami. Idąc szpitalnymi korytarzami na niektórych oddziałach, mija się wiele sal, w których wszystkie łóżka są wolne.

- Pracujemy na pół gwizdka, kontrakt, który mamy na ten rok, moglibyśmy wykonać w pół roku. Gdyby pieniędzy było więcej, moglibyśmy wykonywać nawet dwa razy więcej operacji niż obecnie – mówi dyrektor Bieleński.

Sytuację obiecywał poprawić były minister zdrowia prof. Marian Zembala. Endoprotezoplastyka miała otrzymać większe dofinansowanie, aby skrócić kolejki. Tak się stało, ale w szpitalu im. Degi kolejki raczej nie zmaleją.

- Zamiast wyższego kontraktu, w propozycji od NFZ przyznano nam o ponad 2 mln zł mniej niż w tym roku, czyli kolejki nie tylko się nie skrócą, ale wręcz wydłużą – mówi Bieleński. – Uważamy, że pieniądze zostały źle rozdzielone. Podzielono je pomiędzy wszystkie ośrodki ortopedyczne w Wielkopolsce, także np. takie, gdzie w kolejce czeka się kilka miesięcy, a nie kilka lat, jak u nas – dodaje.

Małgorzata Lipko z biura prasowego Wielkopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Poznaniu przyznaje, że szpital Degi wcale nie otrzymał propozycji niższego kontraktu.

- Co roku podpisujemy ze wszystkimi placówkami tzw. umowy pierwotne, ale jeśli w ciągu roku znajdą się dodatkowe pieniądze, to są one ponownie dzielone ekstra. Dlatego szpital Degi dostał w tym roku dodatkowe 1,8 mln zł. W propozycji kontraktu na 2016 r. suma nie jest niższa niż była rok temu, jest nawet nieco wyższa – precyzuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Faktem okazuje się jednak informacja, że dodatkowe pieniądze rzeczywiście rozdzielono pomiędzy wszystkie szpitale w województwie.

- Pieniądze rozdzielono pomiędzy 34 ośrodki w Wielkopolsce. Chodziło nam o to, aby pacjenci nie musieli jeździć np. na operację wszczepienia endoprotezy do Poznania, skoro mogą się na nią zapisać w pobliżu miejsca swojego zamieszkania – wyjaśnia Małgorzata Lipko.

Problemem są zatem... pacjenci, którzy wolą być operowani w szpitalu w Poznaniu niż gdzieś bliżej swojego domu, np. w Jarocinie, Kępnie czy Puszczykowie. W szpitalu im. Degi poznaniacy stanowią zaledwie połowę operowanych. 16 proc. pacjentów pochodzi spoza Wielkopolski.

- Cieszymy się z uznania, jakim darzą nas pacjenci, ale właśnie to generuje kolejki. Nie możemy przecież odesłać osób, które się do nas zgłaszają, czasem zresztą nie mamy gdzie ich odesłać, bo nigdzie nie wykonuje się takich operacji jak u nas – mówi Witold Bieleński. – Tyle się mówiło, że pieniądze mają iść za pacjentem, ale jakoś tego nie widać – dodaje.

Przedstawicielka NFZ podkreśla, że proponowana suma kontraktu na przyszły rok to tylko propozycja, która będzie jeszcze negocjowana. Rozmowa w tej sprawie pomiędzy dyrektorem szpitala i wielkopolskiego oddziału NFZ ma się odbyć we wtorek.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (65)