Lot z Teneryfy opóźniony dobę. Piloci zapobiegli katastrofie
Pechowy powrót z wakacji mieli pasażerowie lotu z Terneryfy do Wielkiej Brytanii. Jeszcze przed startem, piloci maszyny zauważyli problemy techniczne. Samolot zatrzymał się już na pasie startowym, jego pasażerowie musieli czekać niemal godzinę na transport do terminala, a sama maszyna została później naprawiona.
Przygodę na lotnisku w Teneryfie pasażerowie Ryanaira wspominają, jako "bardzo przerażającą" - pisze "Dorset Echo". Jak opisują wczasowicze, procedury związane z kontrolą i wsiadaniem do samolotu poszły bardzo sprawnie. Sytuacja skomplikowała się dopiero tuż przed startem
Pilot skierował się w stronę pasa startowego i zaczął przyspieszać. Wtedy zauważył, że maszyna przyspiesza znacznie wolniej, niż zwykle. Chwilę później pojawiła się seria komunikatów ostrzegawczych. Piloci postanowili zrezygnować ze startu.
Jak się później okazało, piloci najprawdopodobniej zapobiegli katastrofie - w samolocie zablokowały się bowiem hamulce. Po tym, jak przerwano start maszyny, ta zablokowała pas, a przez co - pracę lotniska na kilka godzin.
Eksperci ocenili, że hamulce są całkowicie zablokowane, dlatego nie było możliwości odholowania maszyny i musiała zostać naprawiona na miejscu. Pasażerowie niemal godzinę musieli czekać na transport do terminala.
Według raportu, maszyna była w stanie kontynuować podróż z ponad 24 godzinnym opóźnieniem. Tym razem bez problemów podczas startu i lądowania w Bournemouth.
Źródło: "Morgen Post"