Trwa ładowanie...
16-07-2003 16:30

Łopacki: zniknięcie dwóch słów z ustawy wynikiem pomyłki


Zniknięcie z projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji dwóch słów: "lub czasopisma" było wynikiem pomyłki - zeznał przed sejmową komisja śledczą główny specjalista Departamentu Prawno-Legislacyjnego w Ministerstwie Kultury Tomasz Łopacki.

Łopacki: zniknięcie dwóch słów z ustawy wynikiem pomyłkiŹródło: PAP, fot: Radek Pietruszka
d3pxssw
d3pxssw

Powiedział, że w tekście, którym dysponował podczas prac na spotkaniu w Rządowym Centrum Legislacji 25 marca ub. roku, były wspomniane wyrazy, a do ich zniknięcia mogło dojść tego dnia w toku nanoszenia poprawek na elektroniczną wersję projektu. Zapewnił, że nie wnioskował o wykreślenie tych słów.

Tajemniczego zniknięcia wyrazów "lub czasopisma" z art. 36, dotyczącego koncentracji w mediach, dotyczyło niemal całe ponad trzygodzinne przesłuchanie Łopackiego. Brak tych słów w ustawie oznaczał, że wydawcy czasopism mogliby kupić ogólnopolską telewizję, natomiast nie mieliby takiej możliwości wydawcy dzienników.

Dwa tygodnie temu sekretarz Rady Ministrów Aleksander Proksa przyznał przed komisją śledczą, że pominięcie wspomnianych słów, nie było błędem technicznym, lecz merytorycznym. Proksa zeznał też, że przedstawicielka Rządowego Centrum Legislacji Bożena Szumielewicz dostrzegła brak tych słów, ale reprezentanci Ministerstwa Kultury powiedzieli jej, że tekst jest poprawny.

Łopacki zapewnił, że na spotkaniu w RCL 25 marca nie informował o jakichkolwiek zmianach w przepisie art. 36, jak też nie wnioskował o jakiekolwiek zmiany w tym artykule. "Nie przypominam sobie, by w mojej obecności kwestia wyrazów 'lub czasopisma' była poruszana" - powiedział Łopacki. Dodał, że nie może jednak wykluczyć, iż omawiano również tę sprawę.

d3pxssw

Według świadka, różnica, która powstała między tekstem projektu noweli ustawy o rtv przyjętym przez Radę Ministrów, a tekstem, który został wysłany do Sejmu, polegająca na zniknięciu słów "lub czasopisma", była spowodowana "dużą ilością zmian redakcyjno- legislacyjnych" oraz dużym tempem wprowadzania tych zmian.

"Dołożyliśmy wszelkiej możliwej staranności w sporządzaniu tego tekstu, ale nie udało nam się uniknąć tej pomyłki" - zaznaczył.

O zmianie w przepisie dotyczącym koncentracji w mediach miał dowiedzieć się w czasie przygotowywania sprostowania przez Kancelarię Premiera.

Spotkanie 25 marca ub.r. w Rządowym Centrum Legislacji trwało - według Łopackiego - ok. sześciu godzin. Brały w nim udział oprócz niego również: Bożena Szumielewicz z RCL, Janina Sokołowska oraz Iwona Galińska - obie z departamentu prawnego KRRiT. Wprowadzono ok. 70 poprawek redakcyjno-legislacyjnych do tekstu. Kolejne sześć godzin, już w gabinecie Galińskiej w KRRiT, nanoszono poprawki na tekst w wersji elektronicznej.

d3pxssw

Łopacki zaznaczył, że w RCL posiadał tekst przekazany na posiedzenie Komitetu Rady Ministrów, przyjęty przez Radę Ministrów. "W tym tekście, który posiadałem, były słowa 'lub czasopisma'" - powiedział. Nie wiedział jednak, czy wszyscy uczestnicy spotkania mieli ten sam tekst.

Podczas przesłuchania Łopackiego przez Jana Rokitę (PO) okazało się, że prawnik Ministerstwa Kultury dysponował 25 marca już zaktualizowaną wersją projektu, bez protokołu rozbieżności, ale ze zmianami naniesionymi po posiedzeniach Komitetu Rady Ministrów i Rady Ministrów 18-19 marca. Łopacki przyznał, że zmiany te wprowadzał on sam, na polecenie swej przełożonej.

Potwierdził też, że ta zaktualizowana wersja projektu znajdowała się tylko w jego komputerze. Jak powiedział, "musiał" ten tekst mieć na dyskietce i zabrać go do KRRiT, gdzie nanoszono poprawki do ustawy.

d3pxssw

Członków komisji śledczej interesowało też, dlaczego nanoszenie poprawek redakcyjno-legislacyjnych na elektroniczną wersję projektu odbywało się w KRRiT.

Łopacki wyjaśnił, że dalsze prace nad projektem w siedzibie Krajowej Rady zasugerowała Galińska, a powodem był lepszy sprzęt znajdujący się w KRRIT oraz obecność dyrektor Sokołowskiej, z której pomocy on i Galińska mogli korzystać, "jeśli powstawałyby jakieś wątpliwości we wprowadzeniu zmian".

Bożena Szumielewicz nie uczestniczyła osobiście we wprowadzaniu poprawek, ale utrzymywano z nią kontakt telefoniczny i elektroniczny.

d3pxssw

Świadek nie pamiętał, czy ktoś jeszcze uczestniczył we wprowadzaniu poprawek. Spytany wprost, czy sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty uczestniczył w tych pracach, czy nie, odparł: "Nie przypominam sobie". Nie pamiętał również, czy w pracach brał udział ówczesny przewodniczący Rady Juliusz Braun.

Swoje odpowiedzi Łopacki wielokrotnie rozpoczynał od słów: "Nie przypominam sobie".

Świadek zeznał, że po zakończeniu prac w KRRiT, gotowy tekst wydrukował i zabrał ze sobą. Następnego dnia "w zakresie pewnych poprawek" miała się jeszcze z nim kontaktować Szumielewicz. Łopacki skierował ją jednak do dyrektor Galińskiej. Jak zeznał, kolejną wersję tekstu otrzymał tego samego dnia rano; porównał go z tekstem, który zabrał poprzedniego dnia z KRRiT, ale nie zwrócił uwagi na brak słów, których zniknięcie chce dociec komisja.

d3pxssw

Rokitę zdziwiło, dlaczego Łopacki nie zabrał od razu z KRRiT elektronicznej wersji projektu nowelizacji ustawy o rtv, tylko zgodził się na przesłanie mu go rano. Poseł dopytywał, dlaczego prawnik ministerstwa zostawił w KRRiT Janinę Sokołowską i Iwonę Galińską, które mogły nadal pracować nad tekstem.

"Pracuje pan z dwiema kobietami, które nie pracują dla rządu, wychodzi pan od nich z jakimś tekstem, po czym pan się zgadza na to, aby one przysłały panu rano jeszcze jedną wersję tekstu, którą już same zrobią. Czyli jest pan świadom, że one coś jeszcze majstrowały przy tym tekście?" - zapytał poseł PO.

"Nie ma pan wrażenia, że znalazł się pan pod jakąś bardzo szkodliwą wszechwładzą dwóch kobiet, które nad panem kompletnie zapanowały w tej sprawie, i że to w ogóle nie jest śmieszne" - dociekał Rokita.

d3pxssw

"Nie, nie mam takiego wrażenia" - odparł świadek.

Łopacki oświadczył też, że nie miał podstaw, by podejrzewać o manipulacje osoby pracujące nad ustawą. Podkreślił, że przed wysłaniem tekstu do Kancelarii Premiera sprawdził jego zgodność z roboczą wersją z jego notatkami sporządzonymi na spotkaniu w RCL.

Nie pamiętał jednak, czy po wykryciu braku fragmentu tekstu w projekcie ustawy, sprawdził, czy znajdowały się one w tekście, który przywiózł ze sobą z KRRiT. Później zeznał, że w momencie, kiedy brak słów wyszedł na jaw, miał już tylko tekst z notatkami sporządzonymi na spotkaniu w RCL, a druku, który wziął z KRRiT - już nie miał, co po raz kolejny wywołało zdziwienie posła Rokity.

d3pxssw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3pxssw
Więcej tematów