Lokomotywy czy szare komórki
Eksport usług nadal jest niedocenianym
źródłem zysków dla firm, indywidualnych fachowców, a w rezultacie
dla Polski. Szukając narodowych specjalności i produktów, którymi
moglibyśmy zawojować zagraniczne rynki, zazwyczaj patrzymy na
przemysł, rzadziej na sferę usług. Tymczasem w usługach możliwości
rozwijania eksportu w długiej perspektywie i w takim kraju jak
Polska są najbardziej realne - pisze Antoni Kowalik na łamach
"Rzeczpospolitej".
Opracowanie, wytworzenie oraz promocja i sprzedaż produktu przemysłowego, który mógłby stać się hitem eksportowym, wymaga niewspółmiernie większych możliwości i nakładów niż wykształcenie fachowca zdolnego świadczyć usługi na poziomie europejskim. I w wielu dziedzinach takich fachowców i firm nam już nie brakuje. Pytanie: jak pomóc w promocji tym firmom usługowym, które już mogą zwiększać eksport? Co zrobić, aby chciały być ekspansywne i wychodziły ze swoją ofertą za granicę, gdzie znacznie trudniej być usługodawcą niż w kraju? - zastanawia się publicysta dziennika.
Dobry klimat dla usług, poza wymiarem finansowym, ma również i ten plus, że wielu absolwentów szkół i uczelni nie musiałoby emigrować w poszukiwaniu pracy, a szkoły te miałyby po co kształcić. Również dlatego warto zastępować eksport lokomotyw usługami. Zwłaszcza że popyt na lokomotywy już się skończył - konkluduje komentator dziennika. (PAP)