Logistyka, głupcze! Dlaczego żołnierze broniący granicy spali na mrozie pod namiotami?
W chłodzie, głodzie i namiocie. Taki do niedawna był obraz polskich żołnierzy strzegących granicy z Białorusią. Mimo że sytuacja na granicy zaognia się od pięciu miesięcy, żołnierze otrzymali kontenery sypialne i pralnie polowe dopiero w listopadzie. Jaki jest stan logistyki Sił Zbrojnych RP?
Kryzys emigracyjny na Białorusi zaczął się na początku maja 2021 roku. Pod koniec sierpnia polskiej granicy strzegło już 2,5 tys. żołnierzy. Początkowo logistyka niedomagała. Pojawiały się doniesienia prasowe, że żołnierze dokarmiają się w okolicznych sklepach i marzną pod namiotami. Przynajmniej to ostatnie stwierdzenie może być prawdziwe – już w drugiej połowie września temperatura w nocy spadała do ok. 5 st. C. Co zawiodło?
- Zawiodła decyzyjność, a nie słabość logistyki – mówi jeden z żołnierzy brygady logistycznej. Jak większość żołnierzy prosi o niepodawanie nazwiska. Nie tylko ze względu na obowiązujące przepisy. Po prostu nie chce ściągać na siebie gniewu przełożonych.
Namioty
Przez większość października temperatura w nocy na obszarze działań nie przekroczyła 8 st. C. Zwykle było to około 4-5 st. C. Nieraz spadała poniżej zera. W tym czasie żołnierze spali w namiotach.
Sztabowcy informowali, że żołnierze są zakwaterowani "w budynkach użyteczności publicznej lub w pensjonatach", a "część z nich przebywa w całodobowo ogrzewanych wojskowych kontenerach lub namiotach". Tymczasem jak dowiedziała się Wirtualna Polska, pierwsze kontenery dla żołnierzy na granicy trafiły dopiero 13 listopada. Transport 73 kontenerów był przekazany przez Agencję Rezerw Strategicznych.
- Te kontenery to kropla w morzu. Pierwszeństwo dostali ci, którzy kwaterowali pod namiotami – dodaje.
Kontenery, które znalazły się na granicy, są wyposażone w podtynkową instalację grzewczą i elektryczną. W zależności od potrzeb wnętrze może być odpowiednio zaaranżowane przez dostawienie ścian działowych.
"Terytorialność"
Lepsza sytuacja była od początku w Wojskach Obrony Terytorialnej, których żołnierze po skończonej zmianie mogą często pojechać do domu albo przenocować w lokalnej szkole.
- W przypadku WOT jak zwykle kluczem wszelkich działań jest terytorialność, tak i w tym przypadku okazała się ona pomocna, nasi żołnierze nie korzystają z obozowisk, kwaterujemy ich w infrastrukturze stałej - budynkach wojskowych, koszarach stacjonowania batalionów lekkiej piechoty, ale też z infrastruktury stałej wydzielonej nam przez samorządy – mówi płk Marek Pietrzak, rzecznik prasowy Wojsk Obrony Terytorialnej.
Problemy zakwaterowania reszty żołnierzy również mają niedługo się skończyć. Agencja poinformowała, że docelowo do żołnierzy trafi około pół tysiąca kontenerów, wraz z wyposażeniem, agregatami prądotwórczymi oraz żywnością.
Ta ostatnia kwestia również wywołała kontrowersje, a oliwy do ognia dolali sami politycy, co ściągnęło na nich krytykę ze strony specjalistów.
Głód?
Patrząc na sposób rozwinięcia pododdziałów na granicy, można przypuszczać, że początkowo problemy z aprowizacją mogły wystąpić. Zwłaszcza że całość operacji była nieprzygotowana i działano doraźnie.
Jednak największe wątpliwości pojawiły się, gdy prezydent Andrzej Duda 11 listopada wyraził wdzięczność tym, którzy nie dojadają i nie dosypiają. W tym samym czasie minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak, zapewniał, że resort dba o żołnierzy i nie brakuje im ciepłych posiłków i odpowiedniego schronienia. Chwilę później Jacek Sasin rozpoczął zbiórkę darów dla żołnierzy na granicy. Do apelu przyłączył się wójt przygranicznej gminy Giby, Robert Bagiński, który apelował:
"Z wiedzą, że tak jak Oni murem strzegą granicy, tak my stoimy murem za Nimi. Wdzięczność, wyrażona, chociażby kawą czy ciastkiem, nie zastąpi spokoju i rodzinnego domu, ale może doda siły i otuchy. Z tą myślą druhowie OSP Giby i Urząd Gminy Giby ogłaszają zbiórkę dla funkcjonariuszy pełniących służbę na naszej granicy".
Biurokracja
Największy problem w funkcjonowaniu Sił Zbrojnych stanowią biurokracja i skomplikowane procedury. Powszechnie w wojsku uważa się, że największym wrogiem żołnierza są Wojskowe Oddziały Gospodarcze.
- Procedury są rozbudowane do granic absurdu – tłumaczy logistyk. – Większość czasu spędza się na wypełnianiu papierów. Pod presją czasu jesteśmy zasypywani papierami, zamiast działać.
- Były niewielkie problemy – wyjaśnia oficer. - Głównie ze względów proceduralnych. Dynamikę działań hamuje biurokracja. Kiedy się to przeskoczyło, wszystko działa, jak powinno.
Wizerunek
Po fali krytyki zreflektowano się, że taki obraz Sił Zbrojnych nie jest najlepszy i gremialnie zaczęto dementować doniesienia o problemach z zaopatrzeniem. Dowództwo Generalnie Rodzajów Sił Zbrojnych uznało za "nieprawdziwe informacje dotyczące rzekomych złych warunków służby żołnierzy chroniących polską granicę. (…) Każdego dnia żołnierze otrzymują trzy posiłki zapewniające kompleksowe zapotrzebowanie odżywcze. Ciepłe jedzenie jest dowożone do żołnierzy pilnujących granicy w nocy".
Na granicy niespodziewanie pojawił się z wizytą gospodarczą minister Błaszczak, który zjadł z żołnierzami posiłek.
- Byłem na granicy, spotkałem się wczoraj z żołnierzami podczas niezapowiedzianej wizyty. Rozmawiałem z żołnierzami z 12. brygady zmechanizowanej. Zjadłem z nimi kolację, bo chciałem zweryfikować informacje, które się pojawiają. Wyżywienie żołnierzy jest dobre – mówił przed kamerami.
Konserwy i cukierki
Problemu nie miało być z prowiantem dla Wojsk Obrony Terytorialnej, jak mówi nam płk Pietrzak. - Żołnierze WOT otrzymują trzy posiłki dziennie, w tym jeden ciepły. Żołnierze dostają także owoce. Jedzenie jest dowożone gotowe do spożycia. Na miejscu jest tylko porcjowane – mówi rzecznik terytorialsów.
- Żołnierze mają także do dyspozycji wojskowe racje żywnościowe, w tym posiłki, które można podgrzać. Porcje zwiększa się dla żołnierzy odbywających służbę bezpośrednio przy granicy. Racje te składają się też m.in. z gotowego dania, bezogniowego podgrzewcza, konserw, cukierków, gumy do żucia i napojów – wyjaśnia.
- Jedzenia jest pod dostatkiem. Żołnierze sami przyznają, że jest tego więcej, niż mogą czasem zjeść, dlatego zdarza się, że dzielą się żywnością z potrzebującymi – dodaje płk Pietrzak.
Nie sposób jednak potwierdzić plotek, przekazu medialnego i oficjalnych komunikatów. Dziennikarze nadal mają ograniczony dostęp do granicy, a szef MSWiA Mariusz Kamiński wydał rozporządzenie, na mocy którego do 1 marca 2022 roku obowiązuje zakaz przebywania na terenach objętych dotychczas stanem wyjątkowym. Dziennikarze i osoby postronne muszą występować o pozwolenie na wjazd.
Planowane jest też utworzenie centrum medialnego. Na razie nie wiadomo, kiedy powstanie i jaka będzie jego rola. Nim to nastąpi, dziennikarze będą mieli utrudnioną pracę, a informacje o głodzie i chłodzie, w jakim służą polscy żołnierze, można traktować anegdotycznie. Choć te anegdoty rząd sam ściągnął sobie na głowę.