Łodzianin trafił szóstkę w Dużym Lotku
Druga co do wysokości wygrana w historii totka wpłynęła już na konto szczęśliwego mieszkańca Łodzi. W sobotnim losowaniu padły wytypowane przez niego liczby: 17, 21, 24, 41, 43 i 45. Kupon, wart 13 mln 833 tys. 508,50 zł został wysłany z kolektury na stacji benzynowej w Kielcach.
08.08.2007 | aktual.: 08.08.2007 12:09
Łodzianin prawdopodobnie przejeżdżał przez Kielce i postanowił po drodze zagrać. Na stacji BP wytypował 6 różnych zestawów liczb, a zakład zawarł na 2 kolejne losowania. Wiadomo, że mężczyzna od kilku lat obstawiał te same numery. W poniedziałek zgłosił się ze zwycięskim blankietem w łódzkim oddziale Totalizatora Sportowego przy ul. Wodnej.
Zwycięzca miał ok. 40 lat i nie okazywał zdenerwowania. Poprosił o przelanie pieniędzy na konto - opowiada Jacek Mrowicki, kierownik zespołu gier liczbowych i loterii łódzkiego oddziału Lotto.
Totalizator automatycznie potrącił szczęśliwcowi od wygranej 10-procentowy podatek. Na konto urodzonego w czepku łodzianina wpłynęło zatem 12,5 mln zł. Co zrobić z taką forsą?
Najbezpieczniej ulokować pieniądze na lokacie. Od 12,5 mln zł miesięczny dochód wynosiłby ok. 30 tys. zł. Można się też zdecydować na któryś z funduszy inwestycyjnych. Im bardziej jest on jednak dochodowy, tym większe towarzyszy mu ryzyko - mówi Urban Kielichowski, dyrektor łódzkiego oddziału korporacyjnego BRE Banku.
12,5 mln zł można wydać na różne sposoby. Tyle mniej więcej kosztuje wykup wszystkich mieszkań w dwuklatkowym wieżowcu na Retkini. Mając na koncie tak dużą sumę, można też negocjować z Celtikiem Glasgow kupno napastnika reprezentacji Polski Macieja Żurawskiego, albo nabyć na targowisku przy ul. Zjazdowej ponad 6 tys. ton długich zielonych ogórków...
Tak nagła zmiana grubości portfela to także pewne niebezpieczeństwo.
Człowiek znalazł się w sytuacji, o której marzył, ale może go ona przerosnąć.
Wiele zależy tu od jego charakteru, ważne jest też, czy miał konkretne życiowe plany. Jeśli tak, to jest większa szansa, że nie roztrwoni wygranych pieniędzy i nie uderzy mu do głowy tzw. woda sodowa - mówi psycholog Hanna Matyja.
Szczęśliwemu łodzianinowi gratulujemy i - gdyby zechciał, choćby anonimowo, opowiedzieć o swoich planach - zapraszamy do redakcji "Expressu".
Zapytaliśmy łodzian, co zrobiliby z taką wygraną
Longina Hans, emerytka: - 3 miliony zostawiłabym dla siebie, a resztę rozdałabym biednym ludziom. Dzieci z domów dziecka, niepełnosprawni i chorzy bardziej potrzebują pieniędzy ode mnie.
Małgorzata Golińska, przedstawiciel medyczny: - Zainwestowałabym pieniądze w działkę i wybudowałabym na niej parterowy dom w stylu amerykańskim. Rozejrzałabym się też po świecie.
Robert Jędrzejczak, konserwator zabytków: - Założyłbym firmę, ale jeszcze nie wiem jaką. Kupowałbym też dzieła sztuki, ale raczej młodych utalentowanych artystów, a nie sławnych mistrzów.
Piotr Aleksandrowicz policjant: - Wybrałbym się na porządny wyjazd do Australii lub Ameryki Południowej. Na pewno też wyprowadziłbym się z bloków do ładnego domku jednorodzinnego.
Izabela Tomczyk, studentka polonistyki: - Kupiłabym sobie dwa domy - nad morzem i drugi w górach. Kupiłabym też sobie dobry samochód i pojechałabym na Kubę albo do Ekwadoru.
Jan Głąb, emeryt: - Nie chcę wygrać takiej sumy i dlatego nie gram. Mnie już się takie pieniądze nie przydadzą, a jeśli zacznę dawać je wnuczkom, to nie będą widzieć dziadka, tylko to, co ma w portfelu.
(tas)