ŚwiatLive fiction

Live fiction


Live 8 ma uratować nie głodujących, lecz zubożałych, łysiejących i wyklaskiwanych gwiazdorów rocka.

20.06.2005 | aktual.: 20.06.2005 09:10

Czy można plastrem wyleczyć plagi trawiące kraje Trzeciego Świata? Zachodni show-biznes twierdzi, że można. I takie właśnie quasi-lekarstwo aplikuje tym krajom - raz na dwadzieścia lat. Najpierw ten show-biznes wykreował jednak wizję współczesnej apokalipsy. Oczywiście opartą na faktach: oto w samej tylko Afryce 17 mln ludzi zmarło dotąd na AIDS, rocznie na tę i inne choroby (malaria i gruźlica)
umiera 6 mln., a 8-10 mln zgonów rocznie jest skutkiem skrajnej nędzy. Do tego setki tysięcy giną lub są mordowane w mnożących się wojnach plemiennych, czystkach etnicznych, konfliktach religijnych, politycznych bądź dla przyjemności rozmaitych kacyków, co nie jest objęte żadnymi statystykami. Gwiazdy show-biznesu stwierdziły, że rozwiążą problemy, których nie potrafią rozwiązać politycy. Rozwiążą je przy pomocy muzyki. W 1985 r. zorganizowali pierwszą tego typu akcję - Live Aid, w 2005 r. przygotowują następną, o wiele większą - Live 8.

Akcja ratowania spadających gwiazd

Wielki koncert charytatywny Live Aid, rozgrywający się równolegle na londyńskim stadionie Wembley i stadionie JFK w Filadelfii, miał przynieść pomoc 30 mln ginących z głodu Etiopczyków. Choć obejrzało go półtora miliarda widzów, a z biletów, donacji i praw do satelitarnej transmisji zebrano 245 mln dolarów, jakby nie liczyć, wypadło ledwie 8 dolarów i kilka centów na głodującego. Prawdziwymi beneficjantami imprezy było kilka przechodzonych gwiazd rocka, których kariery na chwilę zajaśniały nowym blaskiem. Dla niektórych wykonawców Live Aid stał się trampoliną do światowego sukcesu, by wspomnieć Stinga czy U2.

Spiritus movens owej imprezy, dublińczyk Bob Geldof z podupadającego zespołu The Boomtown Rats, otrzymał tytuł szlachecki i z dnia na dzień z przeciętnego rockmana stał się globalną celebrity. I tylko kilku niepokornych, wiernych punkrockowemu etosowi wykonawców, jak Chumbawamba, śpiewając, że "fotografie głodujących dzieci doskonale sprzedają płyty", bezlitośnie wyszydzało całą tę charytatywną gigantomanię. Wytykali hipokryzję choćby łkającemu na zawołanie Eltonowi Johnowi, który w swej legendarnej rozrzutności potrafił kupić kwiaty za 300 tys. funtów.

O nowej superfecie Live 8, zaplanowanej na 2 lipca 2005 r., z ironią napisał Peter Hitchens na łamach "The Mail": "I znowu głodne, sterroryzowane dzieci Afryki łączą się w wysiłku, by pomóc innym. Znowu pojawią się na ekranach naszych telewizorów, by ratować spadającą popularność tej potrzebującej, zubożałej grupy łysiejących, wyklaskiwanych gwiazd rocka, które wciąż marzą o tłumach, jakie kiedyś ich słuchały".

Jerzy A. Rzewuski

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)