Litwini: Polacy znów nas najeżdżają
W rocznicę uchwalenia w litewskim parlamencie nowej ustawy o oświacie, Polacy w Wilnie organizują akcje protestacyjną. Polacy, wspierani przez mniejszość rosyjską i białoruską oraz związki zawodowe nauczycieli będą w sobotę kolejny raz domagać się od władz odwołania dyskryminacyjnej ustawy. Tymczasem litewska prasa i niektórzy prawicowi politycy twierdzą, że polscy narodowcy szykują się do "najazdu na Litwę".
16.03.2012 | aktual.: 16.03.2012 14:29
Z "odsieczą" rodakom na Litwie do Wilna wyjeżdża grupa Polaków, m.in. z Warszawy. - Zabieramy ze sobą flagi narodowe i jedziemy. Będzie nas jeden autokar, około 50 osób. Jedzie też kilku dziennikarzy, w tym jeden z Litwy, z redakcji "Kauno diena" z Kowna - mówi nam Robert Winnicki ze Stowarzyszenia "Marsz Niepodległości", które organizuje wyjazd do Wilna.
Polacy jadą wesprzeć rodaków na Litwie
Tymczasem litewscy politycy, a za nimi również media twierdzą, że organizatorzy wyjazdu na Litwę są związani z zamieszkami w Warszawie podczas obchodów 11 listopada oraz wcześniejszym "najazdem" polskich pseudokibiców, którzy zdemolowali stadiony w Kownie oraz w Wilnie. Litewscy politycy, starają się też przekonać litewską opinię publiczną, że data uchwalenia ustawy oświatowej dla polskich organizacji na Litwie jest tylko pretekstem, bo w rzeczy samej Polacy chcą uczcić 74 rocznicę polskiego ultimatum wobec Litwy, po którym władze w Kownie były zmuszone do normalizacji stosunków dyplomatycznych z Warszawą.
- Podczas manifestacji w Warszawie zaczęto organizować desant do Wilna. Według dostępnych informacji przyjeżdża około 20 autokarów, w których będą również znani z Kowna "kibice futbolu" i skrajni nacjonaliści, z którymi ledwo daje sobie radę polska policja. Ta okoliczność bardzo wyraźnie pokazuje, dlaczego organizatorzy manifestacji w Wilnie wybrali właśnie rocznicę polskiego ultimatum. W ten sposób jest organizowany jeszcze jeden bezczelny wypad przeciwko Litwie, który kłamliwie jest uzasadniany "inicjatywami społecznym" - napisał w liście do władz Litwy sygnatariusz Aktu Niepodległości, Romualdas Ozolas. Poparł go ksiądz prałat Alfonsas Svarinskas, również sygnatariusz Aktu niepodległości. Uważają oni, że akcję protestacyjną Polaków w Wilnie należy traktować, jako atak na Litwę i zagrożenie bezpieczeństwa narodowego. Chcą zakazu manifestacji oraz "antylitewskich wojaży z Polski, szczególne w dniu 17 marca".
- Apeluje do władz państwa, żeby zrobili wszystko, aby nie dopuścić do prowokacyjnego wydarzenia upamiętniającego rocznicę polskiego ultimatum wobec Litwy - napisał Ozolas w oświadczeniu.
Nie chcemy żadnej prowokacji
- Prowokacją i niedorzecznością są takie oświadczenia - mówi Wirtualnej Polsce Renata Cytacka z Komitetów Strajkowych Szkół Polskich na Litwie, które wspólnie z Forum Rodziców Szkół Polskich organizują manifestację oraz wiec 17 marca. Organizatorka zapewnia też, że wybór daty akcji protestu był podyktowany wyłącznie rocznicą przyjęcia ustawy o oświacie, przeciwko której Polacy zamierzają protestować.
- Jest to jedyny powód, dlaczego wychodzimy na manifestację akurat tego dnia. Chcemy bronić przyszłości naszych dzieci, a jest ona zagrożona właśnie z powodu przyjętej 17 marca 2011 roku nowej ustawy oświatowej - mówi Cytacka. Dodaje też, że jeśli już wdawać się w polemikę z Ozolasem i innymi politykami, to należy najpierw ich zapytać, czy dyskryminująca polskie szkoły ustawa przyjęta 17 marca nie była właśnie odwetem litewskich polityków na polskiej mniejszości za polskie ultimatum z 1938 roku? - Nie chcemy konfrontacji i nie chcemy prowokować. Zamierzamy jedynie w sposób pokojowy wyrazić swój sprzeciw i liczymy na to, że nasze postulaty w końcu zostaną usłyszane. Przecież nie żądamy dla siebie żadnych przywilejów. Po prostu chcemy, żeby została przywrócona stara ustawa - mówi przedstawicielka Komitetów Strajkowych.
W specjalnym oświadczeniu Komitety odcinają się też od możliwych prowokacji. Zaznaczają, że "nie zapraszali nikogo z zagranicy" do udziału w akcji protestacyjnej. - Wiemy tylko z mediów, że z Warszawy przyjeżdża grupa Polaków, ale nikt z tej grupy do nas się nie zgłaszał. Wiemy natomiast z ich oświadczenia, że jest to wyjazd turystyczny, podczas którego jego uczestnicy będą też spotykali się z rodakami z Litwy - tłumaczą WP organizatorzy wileńskiej akcji.
Chcą pokazać się, że nie są potworami
Robert Winnicki potwierdza, że warszawska grupa nie ma konkretnego planu udziału w organizowanej w Wilnie manifestacji. - Solidaryzujemy się z rodakami na Litwie, ale czy weźmiemy udział w ich akcji będzie zależało od sytuacji na miejscu - wyjaśnia Winnicki. Nie wykluczył natomiast, że po przyjeździe do Wilna zostanie zwołana konferencja prasowa, żeby litewska opinia publiczna dowiedziała się „prawdę o uczestnikach wyjazdu”.
- Media litewskie raczej napiszą swoje, ale chcemy pokazać, że nie stanowimy żadnego zagrożenia - mówi Winnicki. Dodaje też, że uczestnicy wyjazdu, wśród których dominuje młodzież, ale są też osoby starsze, zdają sobie sprawę z tego, że będą uważnie obserwowani przez litewskie media i polityków. - Każdy z nas zdaje sprawę z delikatności sytuacji i z odpowiedzialności, jaka spoczywa na nas. Wiemy, że musimy wykazać się wielką dyplomacją, bo nawet niewinny grymas na naszych twarzach może być odebrany, jako akt wrogości - mówi nam organizator wyjazdu do Wilna.
Policja nie widzi zagrożenia
Mimo tych oświadczeń uczestników wyjazdu do Wilna, media litewskie nie przestają spekulować, że podczas manifestacji litewskich Polaków porządku publicznego będą pilnowały wzmożone oddziały policji i innych służb porządkowych. Tych informacji jednak nie udało nam się potwierdzić w Komendzie Głównej Policji Miasta Wilna. Rzeczniczka prasowa komendy, Evelina Pagounis powiedział, że policja nie przewiduje nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa. Nie chciała jednak ujawniać, ilu funkcjonariuszy będzie pilnowało porządku podczas polskiej manifestacji.
- Ze względów bezpieczeństwa nigdy nie podajemy takich danych - powiedziała rzeczniczka. Zauważyła jednak, że podczas podobnej wielkości manifestacji, jaką organizują Komitety Strajkowe, zorganizowanej z okazji Dnia Odrodzenia Niepodległości 11 marca, porządku publicznego pilnowało około 450 funkcjonariuszy policji oraz straży miejskiej. Zapewniła też, że policja nie przewiduje nadzwyczajnych działań z powodu domniemanego przyjazdu do Wilna grup z Polski.
Będą protesty również w Polsce
Na 17 marca także w wielu polskich miastach planowane są akcje solidarności z Polakami na Litwie. Akcje organizuje Stowarzyszenie Memoriae Fidelis wspólnie z Prawicą Rzeczypospolitej.
- W tym dniu o godzinie 11 organizujemy pikiety przed litewskimi placówkami dyplomatycznymi w Warszawie, Szczecinie, Toruniu, Gdańsku i Katowicach. Akcje solidarności z rodakami na Litwie odbędą się również w innych miastach - poinformował nas koordynator pikiet Lech Łuczyński z Prawicy Rzeczypospolitej.
Z Wilna dla polonia.wp.pl
Stanisław Tarasiewicz