Litwa, Polska a mniejszości narodowe
Przy okazji 138 rocznicy Powstania Styczniowego redaktor naczelny Naszego Czasu Ryszard Maciejkianiec porównuje politykę władz Litwy wobec mniejszości polskiej z polityką Polski wobec polskich Litwinów.
Przed kilkoma dniami Ministerstwo Oświaty i Nauki RL omawiało "Założenia oświaty mniejszości narodowych", gdzie przy "niechętnej zgodzie" J. Kwiatkowskiego wstępnie ustalono, że podręczniki dla klas XI i XII w języku polskim nie będą wydawane, a o tym czy składać egzamin z języka polskiego na maturze, będzie decydował sam uczeń (?!) (unikalny przypadek demokracji wyłącznie dla polskich dzieci), i że powyższe i inne posunięcia należy rozumieć jako głęboką troskę o integrację (nie o wiedzę!) naszych dzieci.
Czyli wszystko właśnie na odwrót - jak najmniej umocowywać młodą osobowość we własnej kulturze, płodzić bylejakość, utrudniając tym samym właśnie integrację - litewską, europejską i światową, rozumianą jako współpracę z innymi ludźmi o głębokiej kulturze własnej.
Co innego, że Ustawa o Oświacie i wszystkie inne ustawy z Konstytucją włącznie przewidują, że za niepełnoletnie dzieci decyzje podejmują ich prawowici rodzice. I że nawet sam Kwiatkowski nie jest upoważniony wyrażać jakąkolwiek zgodę za rodziców, tym bardziej, że oni do "Macierzy" nie należą, a swoją opinię na powyższy temat wyrazili w petycji, potwierdzonej prawie 30 tys. podpisów.
1 grudnia 2001 roku polskie Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu przyjęło "Strategię Rozwoju Oświaty Mniejszości Litewskiej w Polsce" zakładającą szeroki udział tamtejszego litewskiego społeczeństwa w dyskusji i podejmowaniu decyzji, dotyczących problemów oświaty z tym, aby każde litewskie dziecko mogłoby się uczyć w języku ojczystym. Strategia przewiduje, że podręczniki dla wszystkich litewskich klas będą wydawane, że zgodnie z obowiązującymi przepisami dla uczniów szkół z nauczaniem języka mniejszości narodowej język ten stanowi przedmiot obowiązkowy na maturze, i że to nauczyciele litewskich szkół typują rzeczoznawców do recenzowania programów i podręczników, opracowują programy nauczania języka litewskiego, historii i geografii (!?)Litwy.
Jest to więc demokratyczna strategia wychowania obywatela Polski - Litwina, umocowanego we własnej historii, kulturze, a nawet nauczanego geografii macierzystego sąsiedniego kraju, co się na pewno w życiu przyda.
Czyli co kraj - to strategia. Inna rzecz, że jak przystało na sąsiadów, stosunki między którymi są dobre jak nigdy dotąd w historii, te strategie powinny byłyby współbrzmieć. W przeciwnym wypadku nie bardzo wiadomo, co uzgadniali premierzy Litwy i Polski i czy nie będzie to czasem powtórka z realizacji traktatowego zapisu o nazwiskach Polaków na Litwie?
Dziś wobec jednoczącej się Europy, gdzie przy wspólnej walucie, zasadach gospodarczych czy ochronie środowiska, zakłada się zachowanie dla przyszłych pokoleń kulturowej swoistości narodów, mniejszości narodowych, grup narodowościowych, regionów i podregionów, nasze skromne starania idą we właściwym kierunku.
Ryszard Maciejkianiec (pr)