Trwa ładowanie...
26-03-2012 08:28

Listonosz z Zielonej Góry zamiast do pracy poszedł do kasyna

Wczesnym rankiem Artur P. (35 l.) z Zielonej Góry (woj. lubuskie) pobrał całą torbę korespondencji dla mieszkańców swego rejonu. Poza listami i kartkami wielkanocnymi były w niej aż 33 tysiące złotych na wypłatę rent i emerytur. Masa pieniędzy. Trawiony nałogiem hazardu nie potrafił oprzeć się pokusie...

Listonosz z Zielonej Góry zamiast do pracy poszedł do kasynaŹródło: newspix.pl, fot: Zbigniew Janicki
dngjg05
dngjg05

Zamiast do roboty, Artur P. ruszył do kasyna w Zielonej Górze. Niezachwianie wierzył, że pomnoży te pieniądze, lecz – jak to zwykle bywa w takich przypadkach – szczęście nie dopisało. Przegrał kilka tysięcy.

Trwoga ogarnęła doręczyciela, bo zdał sobie sprawę, że straci pracę, a może i pójdzie siedzieć. Co robić? Nie miał już zaufania do polskich kasyn. Postanowił szczęścia szukać za Odrą. Zapakował torbę z listami i forsą do swego starego opla i ruszył do Berlina.

Grał całą noc. Ale niemieckie szczęście też się do niego nie uśmiechnęło. Przegrał całą przeznaczoną na renty i emerytury sumę. Na dodatek, po wyjściu z kasyna zepsuł mu się samochód. Załamany Artur P. (35 l.) przez kilka dni wałęsał się po ulicach Berlina.

W końcu wrócił do Zielonej Góry i zgłosił się na policję. Rodzina listonosza odnalazła pozostawiony na jednej z berlińskich ulic samochód. Były w niej listy i kartki świąteczne, które dotrą do adresatów. Nie ucierpieli także emeryci i renciści.

dngjg05

– Cały czas w trosce o ich bezpieczeństwo monitorujemy doręczycieli, kiedy więc zorientowaliśmy się, że coś nie jest w porządku, błyskawicznie ustaliliśmy, że listonosz pieniądze ukradł. Uruchomiliśmy własne środki finansowe i emerytury oraz renty dostarczono na czas – mówi Stanisław Kisiel, dyrektor regionu poczty w Gorzowie Wielkopolskim.

O wiele gorzej sprawa skończyła się dla samego listonosza. Został dyscyplinarnie zwolniony z poczty. Ale to nie koniec jego problemów.

– Prowadzimy w tej sprawie postępowanie, a doręczycielowi za kradzież grozi nawet 5 lat pozbawienia wolności – mówi Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji.

Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl: To Madzia jest ofiarą, a nie jej rodzice!

dngjg05
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dngjg05
Więcej tematów