Lista dziwnych kandydatów
Na listach kandydatów do parlamentu jest mnóstwo interesujących nazwisk. Piłkarze, bokserzy, wykolejeńcy, a nawet kosmonauci.
25.08.2005 | aktual.: 25.08.2005 08:48
Kandydujący do Senatu z listy Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Cugowski, lider zespołu Budka Suflera, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Nazwisk osób znanych i/albo lubianych znajdziemy podczas najbliższych wyborów parlamentarnych znacznie więcej.
Najciekawsza grupa kandydatów to sportowcy. Choć należą do różnych partii, krążą wokół starej lewicy i partii chłopskich. Król strzelców mistrzostw świata w 1974 roku Grzegorz Lato ponownie startuje do Senatu z rzeszowskiej listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Czterokrotna olimpijka, zdobywczyni 20 medali na mistrzostwach świata i Europy, najlepsza polska panczenistka Erwina Ryś-Ferens znalazła się na liście Polskiego Stronnictwa Ludowego. Niegdysiejszy wielokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju Ryszard Szurkowski jest liderem listy SdPl we Wrocławiu, a świetny kiedyś bokser, poseł Jerzy Kulej - w okręgu podwarszawskim. Inny bokser Henryk Średnicki, były mistrz świata wagi muszej, trafił do Samoobrony. Jeśli stanie w obronie przewodniczącego Leppera, który lubi okupować sejmową mównicę, to straż marszałkowska może być bezradna.
Trenerzy uderzają bardziej w prawo - współautor naszego piłkarskiego sukcesu na boiskach Hiszpanii w 1982 roku Antoni Piechniczek startuje w Katowicach z pierwszego miejsca na liście Demokratów.pl.
Sojuz 30 wzywa 07
PSL zachwala na swej stronie internetowej "kandydatów ze świata kultury". Należy do nich Zygmunt Kwiatkowski, dyrektor zamku w Golubiu-Dobrzyniu. Nie wiadomo, jak radzi sobie w debatach, ale na pewno zna się na walkach rycerskich. Na PSL postawił też były poseł Samoobrony Zbigniew Witaszek. Restaurator z podwarszawskiego Czosnowa, mocno rozczarowany współpracą z Andrzejem Lepperem (narzeka, że ludzie przestali się u niego zatrzymywać na obiady), startuje z wysokiego, drugiego miejsca, wyprzedza go tylko Janusz Piechociński. Listy ludowców uzupełnia detektyw Krzysztof Rutkowski (posłem obecnej kadencji został dzięki Samoobronie), który w Sejmie ceni sobie zwłaszcza immunitet. Tym razem może mieć kłopot z jego zdobyciem, bo PSL balansuje na granicy progu wyborczego.
Skoro jesteśmy przy gwiazdach medialnych, to wyraźnie gustuje w nich SLD - w Bydgoszczy ostatnie miejsce zarezerwowano dla Sławomira Jeneralskiego, dziennikarza, byłego prezentera "Wiadomości", który stracił pracę po przyjściu do TVP Jana Dworaka. W Toruniu przedostatni jest Przemysław Orcholski, laureat tytułu Hieny Roku za wyemitowany w TVP reportaż ,Dramat w trzech aktach" sugerujący uwikłanie braci Kaczyńskich w aferę FOZZ. W środku listy piotrkowskiej SLD ukrył się przewodniczący Partii Ludowo-Demokratycznej Roman Jagieliński, a na pierwszym miejscu poznańskiej znajdziemy tyleż słynną, co niepopularną byłą panią minister edukacji Krystynę Łybacką.
Wśród gwiazd nie mogło zabraknąć Mirosława Hermaszewskiego. Jedyny polski kosmonauta z Sojuza 30 jest wiceliderem warszawskiej listy SLD. Z tego samego miejsca, ale w Krakowie, startuje Bronisław Cieślak, powszechnie znany jako Sławomir Borewicz (jego intensywna kampania wyborcza trwa od początku wakacji: w piątkowe wieczory TVP2 nadaje dwa odcinki "07 zgłoś się" naraz). Zabrakło za to Sebastiana Florka, jednego z najbardziej leniwych posłów, jadącego wyłącznie na swojej bigbrotherowej przeszłości. W tym roku nie chciał go nawet Andrzej Lepper, który nie pogardził za to Andrzejem Aumillerem. Aumiller przeszedł do Samoobrony z SdPl, po tym jak musiał oddać pierwsze miejsce na liście ,borówek" w Poznaniu Sylwii Pusz, niegdyś szefowej młodzieżówki SLD. Były poseł Unii Pracy, członek sejmowej komisji do spraw Orlenu, swój wybór w rozmowie z Jackiem Żakowskim tłumaczył tym, że ,znajduje się tam wielu wybitnych ludzi, doskonałych fachowców niezwiązanych do tej pory z polityką".
Na stołecznej liście SLD figuruje znany działacz gejowski Robert Biedroń, który gdzie może narzeka na niezrealizowanie przez partię postulatów jego środowiska. Z kolei z trzeciego miejsca w Sieradzu startuje słynna członkini komisji sejmowej do spraw afery Rywina Anita Błochowiak (ta od ,pedałów w kolorowych skarpetkach"). Na listach Socjaldemokracji znaleźli się przedstawiciele Zielonych 2004 - Krystian Legierski, właściciel modnej warszawskiej knajpy Le Madame, i Magda Mosiewicz, szefowa Zielonych. Jeśli partia przekroczy próg wyborczy, możemy liczyć, że debaty sejmowe, zwłaszcza na tematy obyczajowe z posłami LPR, zyskają sporo na kolorycie, choć niekoniecznie na wartości.
Nie sposób nie wspomnieć o kandydaturze Magdy Masny z Zielonych, umieszczonej na ostatnim miejscu gdańskiej listy SdPl. Masny to była asystentka Wojciecha Pijanowskiego w teleturnieju ,Koło fortuny", "milcząca osobowość Telewizji Polskiej", jak czytamy o niej na stronie internetowej partii. Złośliwcy do dziś przypominają słynną prośbę Pijanowskiego: "Magda, pocałuj pana".
Narodowo się robi
W Katowicach w barwach Polskiej Partii Narodowej startuje Kazimierz Świtoń, odpowiedzialny za konflikt o krzyże na żwirowisku w Oświęcimiu w 1999 roku. W Elblągu listę LPR otwiera Cyprian Gutowski, członek rady naczelnej Młodzieży Wszechpolskiej i jeden z jej aktywistów. Rok temu tłumaczył nam, że MW wychowuje młodzież i dlatego przyjmuje też chłopaków z ogolonymi głowami. Zwracał uwagę, że łysi są ponadprzeciętnie zdyscyplinowani. W Kielcach liderem listy jest kolega Gutowskiego z MW Radosław Parda, uczestnik niedawnych parad w Warszawie - równości (blokował) i normalności (organizował) - oraz przewodniczący Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Zapytany w jednym z wywiadów, co udało mu się na tym stanowisku zdziałać, odpowiedział, że nic, bo to funkcja reprezentacyjna.
W Pile lokomotywą wyborczą LPR jest Bartosz Rzeźniczak, wiceszef MW. W Gdyni funkcję lidera listy pełni poseł Robert Strąk, który do niedawna deklarował odejście z polityki.
Czy pamiętają państwo ugrupowanie o nazwie Partia Demokratyczna? Nie chodzi o Demokratów.pl związanych z Tadeuszem Mazowieckim i Władysławem Frasyniukiem, ale o partyjkę zarejestrowaną kilka tygodni przed Demokratami.pl, która wykazała się refleksem i podkradła nośną nazwę. Jeden z liderów tej partii Arnold Masin, informatyk z Bełchatowa, otwiera piotrkowską listę LPR. Gdy tuż po rejestracji PD pytaliśmy go o związki z Młodzieżą Wszechpolską, bagatelizował te pogłoski i im zaprzeczał. Na zmianę frontu nie trzeba było długo czekać. Dziś po wpisaniu w wyszukiwarce adresu www.partiademokratyczna.net na ekranie nie pojawia się nic. To interesujące, zważywszy na płomienne zapewnienia liderów farbowanej PD, że podejrzenia o złośliwe działanie przeciwko Demokratom.pl są nie na miejscu.
A skoro mowa o Demokratach.pl, chyba najciekawszym kandydatem tej partii jest premier Marek Belka. Wyniesiony przez SLD, stojący na czele rządu złożonego z ludzi tej partii i jednocześnie pozbawiony jej poparcia. Tak Belka stworzył niezwykłą sprzeczność - Sojusz Lewicy Demokratycznej z dnia na dzień stał się swoją własną opozycją.
Niepoprawni
Tradycyjnie na listach nie brakuje osób skonfliktowanych z prawem. Rekordzistą w liczbie spraw i procesów jest szef Samoobrony, który sam nie wie, ile postępowań przeciw niemu się toczy. Na początku sierpnia został skazany na rok i trzy miesiące więzienia z zawieszeniem na pięć lat oraz 20 tysięcy złotych grzywny i 50 tysięcy zadośćuczynienia dla Andrzeja Olechowskiego. Chodzi o słynną wypowiedź szefa Samoobrony z października 2001 roku, w której oskarżył z trybuny sejmowej kilku polityków PO i SLD o korupcję. Kroku przewodniczącemu dotrzymuje posłanka Renata Beger, obciążona zarzutem fałszowania list wyborczych (inny poseł z Piły, Józef Skowyra z LPR, oskarżony o podobny czyn, nie ubiega się w tym roku o mandat). Posłanka nie wystartuje jednak z pierwszego, ale dopiero z czwartego miejsca na liście.
Wyborców złaknionych kontrowersyjnych kandydatur Samoobrony nie zawiedzie także Danuta Hojarska. Ma na koncie dwa wyroki - półtora roku w zawieszeniu za przywłaszczenie maszyn rolniczych oraz rok z zawieszeniem na trzy lata za fałszowanie przepustki więziennej. Hojarska cieszy się wyjątkową pobłażliwością sądu, który nie odwiesił jej wykonania kary, gdy dostała drugi wyrok. Skoro przy fałszerstwach jesteśmy - kandydat toruńskiej Samoobrony, poseł i szef sztabu wyborczego Leppera w wyborach prezydenckich Leszek Sułek też jest oskarżony o fałszowanie podpisów, w tym przypadku na posiedzeniu komisji sejmowej.
Do Sejmu dostanie się pewnie liderka listy podkarpackiej Maria Zbyrowska. Oskarżona o wysypywanie zboża w Warszawie latem 2002 roku okazała się mistrzynią w unikaniu wizyt w prokuraturze - 14 razy nie stawiła się na przesłuchania. Zarzut wysypywania zboża dotyczy także Krzysztofa Filipka, wiceszefa partii startującego z okręgu siedlecko-ostrołęckiego, oraz Alfreda Budnera, kandydata z Konina.
Na listy Samoobrony trafiają politycy z innych ugrupowań, którzy mają bądź mieli problemy z prawem. Wiceszef partii Janusz Maksymiuk, kiedyś w PSL i SLD, jest oskarżany przez warszawską prokuraturę o poświadczenie nieprawdy w protokołach z posiedzeń rady nadzorczej Rolniczego Towarzystwa Gospodarczego "Polkar".
Przy okazji ostatniej awantury z listami Samoobrony, kiedy to w kilku regionach najlepsze miejsca dostali "spadochroniarze" z centrali, na jaw wyszły następne ciekawostki. Na Śląsku startuje na przykład generał Henryk Mika, który w 1996 roku był w Ministerstwie Obrony Narodowej osobą odpowiedzialną za dostawy uzbrojenia. Stracił posadę po kontroli NIK w ministerstwie.
Na liście sieradzkiej znalazł się Grzegorz Klejman, na którym ciąży zarzut wyłudzeń. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznał się też, że stracił prawo jazdy za jazdę po pijanemu. Twierdzi, że kierownictwo partii doskonale wiedziało o jego kłopotach, jednak zapytany przez nas Stanisław Łyżwiński temu zaprzeczył i nie wykluczył, że będzie namawiał Klejmana do rezygnacji.
Z Samoobroną powiązany jest także Zbigniew Kośla, niezależny kandydat do Senatu z Rzeszowa. Ma na koncie między innymi wyrok za usiłowanie gwałtu.
Antysemici w sejmie
Z nieprzychylnością władz partii spotkał się inny kandydat Samoobrony Tadeusz Dębicki. Przeciwko temu radnemu sejmiku postępowanie prowadzi prokuratura w Poznaniu, po tym jak podczas posiedzenia komisji rolnictwa wielkopolskiego sejmiku miał popisać się "żartem": "Dobry Żyd to martwy Żyd". Radny nie przyznał się do niczego, ale zdarzenie opisała "Gazeta Wyborcza", a środowiska żydowskie wniosły sprawę do prokuratury. Zamieszanie wokół Dębickiego spowodowało, że nie startuje on wbrew wcześniejszym zapowiedziom z Poznania, ale - jak się dowiedzieliśmy w wielkopolskim biurze Samoobrony - nie przeszkodziło mu zająć pozycji lidera na liście w Kaliszu. Antysemickie akcenty charakterystyczne są także dla posła Ligi Polskich Rodzin Witolda Hatki, czemu dał dowód w swojej broszurze "Ostatni krąg". Hatka jest liderem listy bydgoskiej LPR i jego pozycji zdaje się nic nie zagrażać, mimo że ciąży na nim zarzut niegospodarności - za pośrednictwem spółki Hatrol miał wyprowadzić 2,6 miliona złotych z założonego przez siebie
Wielkopolskiego Banku Rolniczego. W czerwcu Hatka, wchodząc na jedno z posiedzeń, przywitał posła SLD Grzegorza Woźnego słowami: "Zamknij mordę w tej sprawie, ty chamie" - chodziło właśnie o sprawę Hatrolu. Hatka został za tę odzywkę ukarany przez sejmową komisję etyki. Na początku 2005 roku wyszło na jaw, że zainstalował sobie biuro poselskie w swoim mieszkaniu, choć pobierał 10 tysięcy złotych dotacji na prowadzenie osobnego biura. Sprawę nagłośniła bydgoska "Gazeta Wyborcza". Hatka odgrażał się, że pozwie dziennikarzy do sądu, ale do dziś tego nie zrobił.
Kolesie wiecznie żywi
Procesy procesami, gorzej, że niektórzy kandydaci mają kłopoty z oceną moralną swoich zachowań. Z drugiego miejsca legnickiej listy SLD startuje poseł Ryszard Zbrzyzny uważany za szarą eminencję spółki miedziowej KGHM. Zbrzyzny jest przywódcą Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, a w czerwcu jego syn został wybrany do rady nadzorczej zależnej od KGHM spółki Energetyka. Wcześniej młody Zbrzyzny jako pracownik Polskiej Miedzi dostał od firmy 3,2 tysiąca złotych dofinansowania do studiów podyplomowych. O przyznaniu pieniędzy decydowali znajomi Zbrzyznego. Przypadek czy kolejny przykład nieuleczalnego w SLD kolesiostwa?
Pewnym pocieszeniem jest mała liczba pijanych kierowców wśród kandydatów. Poza wspomnianym kandydatem Samoobrony należy do nich startujący z elbląskiej listy Prawa i Sprawiedliwości Leonard Krasulski. W 2004 roku brał udział w wypadku drogowym, mając 0,5 promila alkoholu we krwi. Mimo wyroku - 1100 złotych grzywny plus utrata prawa jazdy na rok - cieszy się zaufaniem braci Kaczyńskich, którzy zapewniali, że w PiS nie ma miejsca dla pijaków za kierownicą.