List z Turkmenistanu
Otrzymaliśmy kolejną korespondencję od inż. Walentego Tyszkiewicza z Turkmenistanu, który zabiera głos w sprawie repatriacji Polaków z tego kraju i obywatelstwa, którego ich pozbawiono:
07.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Z uwagą przeczytałem kilkanaście listów, dotyczących znalezienia sposobów umożliwienia repatriacji i pomocy Polakom, należącym do Polonii na Wschodzie.
Nawiasem mówiąc, chcę dodać, że nie jest w pełni prawdą, że Polonia ze Wschodu nie zabiera głosu w sprawie polepszenia swej sytuacji. Wystarczy wystukać w wyszukiwarce na przykład moje nazwisko i można znaleźć wiele artykułów i listów, które umieściłem na różnych stronach w ostatnich latach.
(...) Problem jest wielki i ważny, i nie sposób w krótkim liście napisać wszystkich myśli, które proszą się na papier. Z tego powodu moje zdania nie zawsze będą wyglądać na uzasadnione - tu tylko wyznaczam wizje moich korespondentów oraz własną, a także podejścia do sposobów rozwiązywania problemów. Chętnych zapraszam do korespondencji osobistej na adres walenty@ngo.tkmnet.com.
Dyskusja na temat zwrotu obywatelstwa trwa już nie pierwszy rok. Podaję kilka uwag na ten temat, wypracowanych w trakcie wymiany poglądów pomiędzy kilkoma osobami z grona przyjaciół.
- Polonia na Wschodzie, za poparciem Polonii z Zachodu, musi zorganizować się , żeby wspólnie wystąpić do władz polskich z żądaniem uchwalenia ustawy, umożliwiającej natychmiastowy zwrot (lub nadanie) obywatelstwa wszystkim Polakom (lub osobom polskiego pochodzenia), które sobie tego życzą (za pewnymi, uzasadnionymi wyjątkami).
- Dla osiągnięcia tego celu musi powstać, powiedzmy "Komitet", który opracuje "MEMORANDUM POLAKÓW NA WSCHODZIE" i przedstawi je odpowiednim instytucjom polskim.
- W przypadku negatywnej odpowiedzi ze strony władz polskich, ten Komitet powinien zwrócić się do Sądu. Sprawa musi być rozpatrywana do ostatniej decyzji w Sądach RP, i w razie braku rozwiązania problemu, proponuję przeniesienie jej do Sądu międzynarodowego w Hadze.
W żadnym przypadku nie byłby to sąd nad Polską lub z Polską. Jak powiedział jeden z uczestników dyskusji (który właśnie, jako pierwszy zaproponował zwrócenie się do sądu): "Polska jest naszą Ojczyzną i jest dla nas święta". Sąd musi zadecydować o nieważności przymusowego odebrania obywatelstwa w skutek podziałów Polski i zwrot go jako Polakom, którzy wcześniej byli obywatelami II RP, tak jak i ich potomkom.
Jest ważne to, by i inni Polacy, którzy dziś mieszkają w krajach WNP, także dostali podobne uprawnienia, ponieważ jeśli ich przodkowie byli wysłani do Syberii, lub Turkmenistanu, i nie udało się im wrócić do Polski w czasach II RP, to nie jest ich wina.
Zgadzam się generalnie z tym, że trzeba wystąpić twardo i konsekwentnie. Ale uważam, że nie będzie żadnej reakcji, jeśli nie powstanie za takim podejściem odpowiednia siła, której na razie nie posiadamy. Stąd wynika podejście drugie (nie ukrywam, że wysunąłem je sam), które zbudowane jest na przekonaniu, że nie doczekamy się ani pozytywnej decyzji ze strony władz polskich, ani wspierania przez tzn. "organizacje kontynentalne" lub "czołowe"' (byłbym uradowany, jeśli się pomyliłem).
Jestem pewien, że żadna polska instytucja, lub organizacja, mająca w statucie wspieranie Polaków na Wschodzie, oraz żadna "kontynentalna", lub "czołowa" organizacja polonijna, nie wezmą udziału w naszej dyskusji. Doświadczenie mówi, że w podobnych debatach oni nie uczestniczą nigdy. Zjazdy, konferencje i inne imprezy, które są organizowane przez owe struktury, mają osiągnąć tylko te cele, które są potrzebne i interesujące dla samych organizatorów. (Nie mówiłem o tym, że one nie są ważne).
W rzeczywistości dla nas widoczna jest działalność organizacji regionalnych, działających na własne ryzyko i koszt. To są organizacje z różnych zakątków świata, przede wszystkim z Kanady i USA, od których od czasu do czasu dostajemy pomoc. Wysyłają także pomoc osoby prywatne.
Organizacje "czołowe" - nigdy.
Wszystko mówi o tym, że dzisiejsza organizacja Polonii w świecie przeżywa poważny kryzys. Z listów, artykułów i własnego doświadczenia wiem, że jeśli Polonia chce przeżyć, w krótkim czasie muszą powstać poważne zmiany w jej organizacji. I tylko wtedy wspólnymi wysiłkami można będzie coś zrobić. Wszyscy musimy zastanowić się: jak działać w przyszłości. Mam własną propozycję wyprodukowaną na kuchence (jak wiadomo w kuchni wszyscy jesteśmy wielkimi politykami).
Ale to już temat kolejnego listu. Teraz czekam na opinie uczestników odnośnie tego, co powiedziałem wyżej.
Jestem gotów podać wiele więcej informacji.
Walenty Tyszkiewicz Prezes Centrum "Polonia Turkmenska"