Lipiński: jest gotowy raport o Dornie
Raport dotyczący byłego ministra spraw wewnętrznych Ludwika Dorna trafi w piątek do szefa rządu. Tak zapewnił szef gabinetu politycznego premiera Adam Lipiński. Lipiński kierował pracami powołanej przez premiera Kaczyńskiego specjalnej komisji, której celem było wyjaśnienie spraw będących przyczyną zwrócenia się do niego Ludwika Dorna z prośbą o urlop.
Adam Lipiński powiedział, że jest po rozmowach ze stronami konfliktu. Minister nie chciał zdradzać jednak szczegółów opracowania.
Lipiński nie powiedział, czy raport będzie upubliczniony. Raport dostanie premier, bo tak sobie zażyczył, a co premier z nim zrobi, to jest decyzja pana premiera - powiedział.
Adam Lipiński pytany, czy Ludwik Dorn zostanie w rządzie odparł, że decyzja należy do samego Dorna i premiera Kaczyńskiego. Minister nie sądzi też, aby w wyniku konfliktu zakończyła się przyjaźń Jarosława Kaczyńskiego i Ludwika Dorna. Przyjaźń jest przyjaźnią, która nie powinna być złamana przez politykę - podkreślił.
Wicepremier zwrócił się o urlop do czasu wyjaśnienia opisanych w mediach pomówień i insynuacji pod adresem jego współpracowników, jak i jego samego. W liście, skierowanym do Jarosława Kaczyńskiego i opublikowanym przez Polską Agencję Prasową napisał, że wbrew temu, co uzgodnił z premierem przed swoją dymisją, jego dobre imię zostało narażone na szwank. Wyjaśnił, że "Rzeczpospolita" napisała, iż zastępca Komendanta Głównego Policji Waldemar Jarczewski może mieć niejasne powiązania ze ściganym za korupcję byłym senatorem Henrykiem Stokłosą. Gdy Jarczewskim zainteresowało się Centralne Biuro Śledcze, miał się poskarżyć Dornowi na szefa warszawskiego CBŚ, Jarosława Marca. Według "Rzeczpospolitej", Marca poparł ówczesny prokurator Krajowy Janusz Kaczmarek.
Ludwik Dorn napisał w liście, że nikt go nie poinformował o zarzutach wobec Jarczewskiego, a on sam na nikogo się nie skarżył. Dodał, że "artykuł w 'Rzeczpospolitej' jest zlepkiem pomówień i insynuacji". Zwrócił się do premiera o wszczęcie w stosunku do niego i jego współpracowników postępowań wyjaśniających, dotyczących sprawy Jarczewskiego oraz rzekomych zaniechań policji w walce z najpoważniejszymi przestępstwami. Wicepremier poprosił premiera o urlop do czasu zakończenia tych postępowań.