Liberia: rozrachunek z przeszłością
11 października rozpoczęły się wstępne przesłuchania przed Komisją Prawdy i Pojednania (TRC) ustanowioną przez nowy rząd Liberii w 2003 roku w celu rozliczenia z bolesną przeszłością wojny domowej wyniszczającej ten kraj od 1989 roku. Ofiary, świadkowie i sprawcy zbrodni jakie miały miejsce podczas konfliktu mogą opisać to co widzieli specjalnym wysłannikom Komisji.
20.10.2006 02:56
192 takich powierników zaprzysiężono oficjalnie 2 października tego roku. Ich zadaniem jest zbieranie zeznań, tak od ofiar jak i od katów. Zeznania te TRC wykorzysta jako bazę danych przed mającymi się rozpocząć w styczniu 2007 r. oficjalnymi przesłuchaniami.
Okres jakim ma zająć się Komisja to lata 1989 - 2003. Nie oznacza to, że wcześniejsze wydarzenia jak np.: rok 1979 i zamieszki przeciw prezydentowi Williamowi Tolbertowi nie będą badane. Przewodniczący Verdier powiedział: Czas nie może być dla nas ograniczeniem. Cofniemy się tak daleko jak tylko potrzeba aby tylko zrozumieć jak doszło do tylu zbrodni.
Przewodniczący Komisji Jerome Verdier przed wysłaniem powierników do wszystkich regionów Liberii i 15 krajów na kontynencie pouczył ich, iż to co robią nie jest pracą ale patriotycznym obowiązkiem. Zaznaczył jednocześnie, że ich zadaniem jest jedynie zbieranie zeznań: W swojej misji nie możecie występować jako strona. Musicie być niezależni, szanować ofiary ale i sprawców. Nawiązywać przyjacielskie stosunki ze świadkami. Podkreślił on znaczenie bezstronności: Nie możecie tworzyć czy przeinaczać zeznań.
Osoby, które stawiły się 11 października na wstępnym przesłuchaniu to ofiara Michael Biddle oreaz sprawca Mahammed Sheriff. Biddle zeznał, iż w 1990 r. Bojownicy NPFL zamordowali jego ojca pułkownika Jamesa Patricka Biddle za jego powiązania z ówczesnym prezydentem Samuelem Doe. Sheriff natomiast opowiedział o swojej działalności w NPFL oraz Jednostce Małych Chłopców (SBU), do których dołączył mając jedynie 13 lat.
W drugiej połowie lat 90-tych prezydent Taylor był czynnikiem destabilizującym sytuację w całym regionie Afryki Zachodniej i wielokrotnie wysyłał swoich generałów w tym Sheriffa na śmiercionośne misje do Gwinei, Wybrzeża Kości Słoniowej czy Sierra Leone, w czasie których grabili bogactwa naturalne (min. diamenty), napadali na obozy dla uchodźców zabijając kobiety i dzieci.
Zadaniem Komisji jest zbadanie okoliczności naruszania praw człowieka, dopuszczania się zbrodni wojennych, przestępstw seksualnych i ekonomicznych (chodzi o eksploatację bogactw naturalnych np.: diamentów w celu przedłużania konfliktu) jakie miały miejsce w czasie wojny domowej.
TRC składa się z 9 członków; do życia powołano ją w lutym 2006 roku (choć o ustanowieniu takiego ciała mówiło już porozumienie pokojowe kończące wojnę domową w 2003 roku). Zgodnie z ustawą działalność Komisji ma się zakończyć w ciągu 2 lat. W tym czasie odbędą się przesłuchania. Na 90 dni przed końcem swojej kadencji Komisja przystąpi do opracowania raportu, który podsumuje jej działalność i będzie zawierał ustalenia oraz zalecenia dla władzy wykonawczej i sądowniczej. TRC wyposażono w groźny oręż: może ona żądać od prokuratury postawienia w stan oskarżenia osób, które dopuściły się najpoważniejszych zbrodni.
Jednak sprawiedliwość i prawda to tylko jedna strona działalności TRC. Drugą ma być prawdziwe pojednanie narodowe. Komisja ma w oparciu o zeznania - stworzyć autentyczny zapis przeszłości, gdyż tylko prawda umożliwi zabliźnienie ran. Takie podejście do relacji kat-ofiara budzi jednak opór części społeczeństwa.
Kiedy 11 października zeznawali pierwsi świadkowie przed gmachem TRC demonstrowali działacze Forum na Rzecz Ustanowienia Trybunału ds. Zbrodni Wojennych w Liberii. Organizacja ta jest zdania, że Komisja stawia znak równości między sprawcami a ofiarami oraz domaga się doprowadzenia przed trybunał przywódców organizacji zbrojnych odpowiedzialnych za rozlew krwi.
Protestujący mają w dużej części rację gdyż od zakończenia wojny w 2003 roku kluczowe figury konfliktu zostały wybrane do parlamentu gdzie chroni ich immunitet i próbują przeobrazić się w łaknących pokoju demokratów (np.: Prince Yeaduo Johnson, potężny warlord z lat 90). Dziś prawie wszyscy watażkowie z czasów wojny nadal są bezkarni i przebywają na terytorium Liberii.
Ostatnia odsłona Liberyjskiej wojny domowej rozpoczęła się 24 XII 1989 roku wraz z atakiem założonego przez Charlesa Taylora Narodowo Patriotycznego Frontu Liberii (NPFL) na reżim Samuela Doe ówczesnego prezydenta Liberii. Atak przeprowadzono z terytorium Wybrzeża Kości Słoniowej. Wkrótce Doe zginął z rąk bojowników Prince`a Johnsona. Stolica kraju Monrovia stała się areną walk między siłami Księcia Taylora. Wreszcie w 1997 roku podpisano Porozumienie w Abudży, na mocy którego w lipcu tego roku odbyły się wybory prezydenckie i parlamentarne. Taylor został prezydentem a jego Narodowa Partia Patriotyczna zdobyła większość w parlamencie.
Pokój jednak nie nastał, a wrogowie nowego prezydenta kontynuowali walkę z terytorium krajów ościennych. Ostatni akt dramatu miał miejsce w październiku 2003 roku kiedy rebelianci okrążyli Monrovię grożąc szturmem. Interwencja USA i Unii Europejskie zapobiegła dalszym walkom a Taylorowi zapewniono bezpieczny jak się wtedy wydawało azyl w Nigerii.
W 2005 roku odbyły się demokratyczne wybory prezydenckie; zwyciężczynią została Ellen Johnson Sirleaf. Rok później w wyniku presji rządu USA na prezydenta Nigerii Taylor został aresztowany i oddany do dyspozycji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.
Rozpoczęcie jego procesu zaplanowano na 2 kwietnia 2007 roku. Według szacunków ONZ od 1989 roku w wyniku konfliktu zginęło blisko 250 tysięcy ludzi a blisko 1 milion zostało przesiedlonych.
Tomasz Targański