Leżał zakrwawiony w autobusie. Nie wiedział, co się stało
Kierowca autobusu linii 176 w Warszawie zauważył leżącego na końcu pojazdu mężczyznę. Kierujący podejrzewał, że mężczyzna jest nietrzeźwy i wezwał Straż Miejską. Po interwencji funkcjonariuszy okazało się, że 47-letni Ukrainiec był cały zakrwawiony i ma rozległe obrażenia ciała.
W sobotę chwilę przed godziną 18 strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego w Warszawie otrzymali zgłoszenie od kierowcy autobusu - jadącego na Bródno, że w pojeździe leży nietrzeźwy mężczyzna.
Mężczyzna leżał na podwyższeniu z tyłu pojazdu, a jego głowa zwisała ze stopnia. Gdy jeden ze strażników pochylił się nad leżącym, zauważył, że ma on zakrwawioną całą twarz, rany na potylicy oraz złamany nos.
- Od rannego nie było czuć alkoholu. Pomogliśmy mu wyjść na przystanek i posadziliśmy na ławce. Tam dokonaliśmy oględzin głowy. Okazało się, że są na niej krwawiące rany i skrzepy krwi. Mężczyzna miał też złamany nos. Okazał się 47-letnim Ukraińcem. Był osłabiony. Przypuszczał, że obrażeń mógł doznać na budowie, lecz nie pamiętał dokładnie okoliczności ich powstania – powiedziała młodsza inspektor Karolina Tomaszewska, która wraz z młodszym inspektorem Mariuszem Wysokińskim zaopiekowała się poszkodowanym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co wiedział Szmydt? "Cenne źródła naprowadzeń dla Rosjan"
Na początku obywatel Ukrainy nie chciał wzywać pogotowia, ponieważ obawiał się kosztów opieki zdrowotnej. Gdy funkcjonariusze zapewnili, że pomoc będzie bezpłatna, mężczyzna zgodził się na przyjazd karetki.
W oczekiwaniu na ratowników funkcjonariusze opatrzyli poszkodowanego i zabezpieczyli opuchnięte przedramię, które jak wynika z relacji funkcjonariuszy — wyglądało na złamane. Personel karetki stwierdził, że 47-latek wymaga pomocy szpitalnej. Ze względu na niejasne okoliczności powstania obrażeń powiadomiono również policję.