Lewica i Demokraci: czy Jarosław Kaczyński popełnił przestępstwo?
Liderzy Lewicy i Demokratów skierowali do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pismo, w którym domagają się wyjaśnienia jednego z wątków sprawy inwigilacji prawicy, dotyczącego prób wręczenia łapówki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Uważają, że premier dopuścił się przestępstwa nie informując o tym odpowiednich służb. Premier Kaczyński odpowiedział na te zarzuty, że to nieprawda i że wówczas powiadomił o całej sprawie prokuraturę.
Premier Jarosław Kaczyński oświadczył, że "wielokrotnie powiadamiał wymiar sprawiedliwości" o dwukrotnej próbie wręczenia mu łapówki. Wymiar sprawiedliwości nie podejmował absolutnie żadnych działań w tym kierunku - stwierdził. O próbach korupcyjnych powiedział premier zeznając w procesie płk. Jana Lesiaka.
Podstawą do skierowania listu Lewicy i Demokratów do Zbigniewa Ziobry są odtajnione zeznania J.Kaczyńskiego, złożone w procesie płk. Jana Lesiaka oskarżonego w sprawie inwigilacji prawicy w latach 1991-1997.
W swoich zeznaniach J.Kaczyński ujawnił m.in. "próbę wręczenia łapówki w wysokości ówczesnych miliarda ośmiuset milionów starych złotych w siedzibie Porozumienia Centrum na ul. Bagatela". Premier poinformował też, że latem 1991 roku pracownik kierowanej wtedy przez niego Kancelarii Prezydenta zaproponował mu, że jeśli PC wysunie kandydaturę szefa Art-B Bogusława Bagsika na senatora, to otrzyma 40 mld starych złotych na kampanię wyborczą.
Autorzy pisma zaznaczają, że obecny premier "nie powiadomił o tych faktach organów ścigania".
Sygnatariusze listu domagają się od Ziobry "niezwłocznego zajęcia się tą sprawą", uważając, że zachodzi "ewidentne podejrzenie o popełnieniu przestępstwa przez ukrycie tych faktów".
Pod listem podpisali się: Wojciech Olejniczak, Marek Borowski, Janusz Onyszkiewicz i Waldemar Witkowski.
Szef rządu podkreślił, że choć mówił o próbach wręczenia mu łapówki, "nie ukrywał tego i organa ścigania o tym wiedziały, to jednak tak naprawdę podstawy do takiego formalnego zawiadomienia o przestępstwie nie było".
Panowie z lewicy i innych formacji mają także ten kłopot, że niezwykle trudno im rozpoznać rzeczywistość, mają za mało wiedzy na ten temat, w związku z tym takie oskarżenia - powiedział premier.
Zdawałem sobie sprawę, że w tym pierwszym przypadku, tam gdzie chodziło o 1,8 mld zł ci, którzy do mnie przyszli działali bardzo zręcznie - zaznaczył premier. Kiedy ja ich próbowałem postawić w sytuacji, w której oni by mi zaproponowali korupcję, to oni się natychmiast wycofywali. Mówili mi, że chcą mi dać 1 mld 800 mln zł z szacunku do mnie - tłumaczył.
Szef rządu dodał, że "jak ktoś do kogoś przychodzi i daje mu milion złotych, to to nie jest przestępstwo". Tłumaczył, że, "jest to tylko darowizna, od której ten kto przyjął darowiznę musi zapłacić podatek". Jak dodał, "oni to robili właśnie w ten sposób".
Premier dopytywany, kto próbował wręczyć mu łapówkę powiedział, że "byli to dwaj mężczyźni, którzy później byli przesłuchiwani także w tej sprawie, którzy mieli też jakąś sprawę karną, to byli ludzie z jakiejś firmy zajmującej się paliwami".
Było oczywiste, że chodzi o to, by mnie wciągnąć w sytuację, po której mógłbym stanąć przed sądem i być skazanym za przestępstwo - powiedział Jarosław Kaczyński. Dodał, że "była to próba tak naiwna, że w żadnym razie nie dał się na to nabrać".