Lew Rywin przed sądem
Odczytaniem aktu oskarżenia przez prokurator Katarzynę Kwiatkowską rozpoczął się formalnie proces Lwa Rywina. Obrona Rywina złożyła wniosek o wystąpienie przez sąd do sejmowej komisji śledczej o wszystkie protokoły przesłuchań świadków.
02.12.2003 | aktual.: 02.12.2003 12:49
Mec. Piotr Rychłowski powiedział przed Sądem Okręgowym w Warszawie, że od czasu przesłania w czerwcu tego roku aktu oskarżenia Rywina do sądu, komisja przesłuchała wielu ważnych świadków, "w wyniku czego powstały nowe okoliczności, mogące mieć wpływ na bieg postępowania".
Prok. Katarzyna Kwiatkowska stwierdziła, że wniosek jest przedwczesny, gdyż nie jest jeszcze znana linia obrony oskarżonego. Sąd być może jeszcze we wtorek rozstrzygnie ten wniosek.
Prokurator oskarża
Prok. Kwiatkowska oskarżyła Lwa Rywina o to, że powołując się na swoje wpływy w wysokich organach państwowych oraz wpływy u premiera Leszka Millera zaoferował spółce Agora - wydawcy "Gazety Wyborczej" - swoje pośrednictwo w załatwieniu korzystnych dla Agory zmian w projekcie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. W zamian Lew Rywin miał żądać od Agory 17,5 mln dolarów.
W uzasadnieniu zarzucanych Rywinowi czynów, za które grozi do trzech lat więzienia, prokurator powołała się na artykuł opublikowany 27 grudnia 2002 r. w "Gazecie Wyborczej". Tekst zatytułowany "Ustawa za łapówkę. Przychodzi Rywin do Michnika" opisywał szczegóły tej korupcyjnej propozycji, którą Lew Rywin złożył w lipcu 2002 r. najpierw prezes Agory Wandzie Rapaczyńskiej, a potem szefowi "Gazety Wyborczej" Adamowi Michnikowi.
Prok. Kwiatkowska przybliżyła kulisy prac nad nowelizacją ustawy medialnej, zwłaszcza rozmowy, w których brali udział nadawcy prywatni, a które miały zmierzać do kompromisu w pracach nad ustawą. Według prokuratury jednym z elementów tego kompromisu miało być nieformalne porozumienie Lwa Rywina z Agorą.
Kwiatkowska omawia
Na podstawie zeznań świadków, w tym Wandy Rapaczyńskiej, Adama Michnika i premiera Leszka Millera, prokurator Kwiatkowska omówiła szczegóły lipcowych spotkań Rywina, a także przybliżyła znany już publicznie przebieg konsultacji w gabinecie premiera, do której doszło 22 lipca 2002 r., a podczas której premier Leszek Miller zaprzeczył, jakoby wysyłał Lwa Rywina do Agory.
Innymi dowodami, które zebrała prokuratura, są billingi rozmów telefonicznych Lwa Rywina oraz słynne już nagranie rozmowy Rywina z Michnikiem. Na podstawie opinii biegłych sądowych prokurator stwierdziła, że z przebiegu rozmowy wynika, iż Lew Rywin przyszedł do Adama Michnika, by wypełnić konkretne zadanie, jakim miało być złożenie korupcyjnej propozycji.
Wpływy nie mają znaczenia
Odczytując akt oskarżenia prok. Kwiatkowska powiedziała, że dla zaistnienia przestępstwa płatnej protekcji nie ma znaczenia, czy sprawca rzeczywiście ma wpływy w instytucjach, na które się powołuje.
W akcie oskarżenia prokuratura przyznaje, że Rywin powoływał się na swe wpływy u premiera także w rozmowie z Adamem Michnikiem, a nie tylko, gdy po raz pierwszy rozmawiał z Wandą Rapaczyńską.
Przedstawiając uzasadnienie aktu oskarżenia prokurator dodała, że podczas badań eksperci nie stwierdzili "śladów ingerencji" w nagrania rozmowy Michnika i Rywina oraz potwierdzili autentyczność nagrania.
Kwiatkowski i Zarębski bez zarzutu
Zdaniem prokurator nie było podstaw, by oskarżyć, oprócz Lwa Rywina, także Roberta Kwiatkowskiego i Andrzeja Zarębskiego. W toku śledztwa prokuratura ustaliła, że Rywin wielokrotnie kontaktował się z Kwiatkowskim, rozmawiał też z Zarębskim, ale nie ma podstaw, by twierdzić, że kontakty te miały charakter przestępczy - oświadczyła prokurator.
Prowadzący śledztwo ustalili, iż fakt, że Rywin w trakcie konfrontacji u premiera wymienił nazwiska Kwiatkowskiego i Zarębskiego nie świadczy o tym, że to oni wysłali go do Agory, lecz o tym, że to z nimi Rywin rozmawiał na temat zmian w ustawie o radiofonii i telewizji (podczas konfrontacji u premiera Rywin jako inspiratorów całego zdarzenia wskazał najpierw prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, a potem Andrzeja Zarębskiego).
Przed południem sąd ogłosił półgodzinną przerwę w rozprawie. Po przerwie głos ma zabrać Lew Rywin. Najpierw sąd spyta go, czy przyznaje się do zarzuconego mu czynu, a potem, czy chce składać wyjaśnienia. Nie wiadomo, jakie stanowisko w tej sprawie zajmie oskarżony.
Wcześniej zarabiał więcej
Wcześniej przed sądem Lew Rywin powiedział, że zarabia 10 tys. zł miesięcznie jako szef i współudziałowiec spółki Heritage Films. Rywin dodał, że "rok temu byłoby znacznie więcej".
Sąd zgodził się na rejestrowanie rozpraw przez media, uznając, że przemawia za tym interes publiczny. Taki wniosek złożyło kilkudziesięciu przedstawicieli radia i telewizji. Sąd uznał także, że media mogą publikować wizerunek oskarżonego.
Adwokaci Lwa Rywina chcieli, by media elektroniczne mogły nadawać jedynie trzyminutowe relacje z procesu i nie publikowały wizerunku oskarżonego. Przekonywali, że wprawdzie wizerunek Rywina jest już publicznie znany, ale na tym etapie, gdy zaczął się proces, nie ma powodu, by w dalszym ciągu go publikować.
Fundacji nie dopuścili
Dopuszczenia do udziału w rozprawie jako przedstawiciel społeczny chciała Fundacja Helsińska. Sąd nie zgodził się na to.
Procesowi towarzyszy olbrzymie zainteresowanie. Już na długo przed rozpoczęciem rozprawy przed największą salą sądów kłębił się tłum zainteresowanych. Obecnych było kilkanaście ekip telewizyjnych, także z zagranicy, kilkudziesięciu fotoreporterów oraz dziennikarzy agencyjnych, radiowych i prasowych.
Przedstawiciele różnych organizacji demonstrują przed salą swój stosunek do sprawy Rywina. Wśród publiczności na sali rozpraw reporterzy PAP nie zauważyli osób publicznie znanych, poza rzecznikiem TVP Jackiem Snopkiewiczem. (uk, jask)