Lew Rywin nie wyjdzie wcześniej z więzienia
Lew Rywin nie wyjdzie wcześniej z więzienia. Sąd Penitencjarny nie udzielił Lwu Rywinowi, skazanemu na dwa lata więzienia za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory, przedterminowego zwolnienia.
Sprawa wraca na razie do komisji penitencjarnej. Sąd ponownie zbierze się 20 października - poinformował jeden z obrońców mec. Marek Małecki.
Obrońca Rywina Piotr Rychłowski uważa, że Lew Rywin spełnia wszelkie przesłanki określone prawem, dotyczące przedterminowego zwolnienia. Dodał, że w jego przekonaniu Rywin powinien dzisiaj wyjść na wolność.
Adwokat zaznaczył też, że według prokuratury nie zakończył się jeszcze proces resocjalizacji skazanego. Dodał, że prokurator nie uzasadnił jednak swojego zdania i nie określił, na czym miałoby polegać pozytywne zakończenie tego procesu.
Mieliśmy rację zarzucając władzom więziennym łamanie praw Lwa Rywina - mówili obrońcy skazanego.
Mec. Piotr Rychłowski podkreślał, że sąd penitencjarny zwrócił uwagę na uchybienia w postępowaniu komisji penitencjarnej ze sprawą skazanego: nie poinformowano go, że może się odwołać od niekorzystnej opinii i nie udzielono mu przepustki, mimo że spełniał wszystkie wymogi, aby ją dostać. Decyzję sądu uznał za "krok w dobrym kierunku".
Drugi z obrońców mec. Marek Małecki podkreślał, że władze więzienne nie dopuściły do udziału adwokatów w posiedzeniu komisji penitencjarnej, która wyraziła negatywną opinię o zwolnieniu Rywina.
Małecki dodał, że przedstawiciel prokuratury na posiedzeniu sądu był przeciw zwolnieniu Rywina. Dodał, że jeśli takie stanowisko zajmie prokurator na następnym posiedzeniu, zaplanowanym na 20 października, to nawet gdyby sąd postanowił wtedy zwolnić Rywina, będzie on musiał pozostać w więzieniu do czasu uprawomocnienia się decyzji. Liczymy, że pan Rywin przynajmniej dostanie w tym czasie przepustkę i spotka się z rodziną, z bliskimi - powiedział mec. Małecki.
W 2002 roku Lew Rywin złożył Agorze, wydawcy "Gazety Wyborczej", propozycję zapłacenia 17,5 miliona dolarów łapówki. W zamian obiecał załatwienie korzystnych dla spółki zmian w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Zmiany miały umożliwić Agorze kupno telewizjii "Polsat". Pieniądze z łapówki miały być przekazane na użytek SLD. Pozostałymi warunkami miało być zaprzestanie przez "GW" krytyki premiera oraz zatrudnienie Rywina w "Polsacie" po przejęciu stacji przez Agorę.
Powołując się na swoje ustalenia z premierem Millerem, Lew Rywin miał obiecać, że niekorzystne dla Agory zapisy zostaną usunięte z ustawy o radiofonii i telewizji. Twierdził, że za jego ofertą stoi "grupa trzymająca władzę".
Rozmowy w tej sprawie przeprowadził w lipcu 2002 roku z prezesem Agory, Wandą Rapaczyńską i Adamem Michnikiem, który nagrał jej treść. Podczas konfrontacji z premierem Millerem i Michnikiem, Rywin miał przyznać, że jego propozycja powstała z inspiracji Andrzeja Zarębskiego, byłego członka KRRiTV oraz Roberta Kwiatkowskiego, byłego prezesa TVP.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła warszawska Prokuratura Apelacyjna od grudnia 2002 roku. Od stycznia 2003 do kwietnia 2004 roku działała sejmowa komisja śledcza, która w swym raporcie końcowym uznała, że za korupcyjną propozycją Rywina złożoną Agorze stała "grupa trzymająca władzę". Zaliczono do niej Leszka Millera, Aleksandrę Jakubowską, Lecha Nikolskiego, Roberta Kwiatkowskiego i Włodzimierza Czarzastego.