Letni problem, który czuć - nie dla każdego z nas prysznic i zmiana bielizny to codzienność
Chociaż reklamy kosmetyków atakują nas z każdej strony, wielu naszych rodaków jest na bakier z mydłem, o czym można się przekonać w upalny dzień w zatłoczonym autobusie. Na cuchnących pacjentów skarżą się nawet lekarze.
To problem, który szczególnie dokuczliwy staje się latem, gdy tylko zrobi się cieplej. W każdym zatłoczonym miejscu takim jak autobus, tramwaj, sklep, można własnym nosem przekonać się, że najwyraźniej wiele osób wierzy w to, że „częste mycie skraca życie”.
Ostatni raz zakrojone na szeroką skalę badania naszych zwyczajów higienicznych przeprowadzono 15 lat temu. Wykazało ono, że tylko połowa z nas myje całe swoje ciało każdego dnia, a 40 proc. osób myje codziennie włosy. Jeszcze bardziej przerażać musi dbałość o higienę jamy ustnej. Tylko 60 proc. badanych zadeklarowało mycie zębów dwa razy dziennie, 30 proc. raz, a co dziesiąty przyznał, że myje zęby jeszcze rzadziej.
Majtki i skarpetki zmieniamy, ale niekoniecznie codziennie
Równie niepokojąco wypadły odpowiedzi na pytania o częstotliwość zmiany bielizny. Tylko 65 proc. zapewniło, że majtki zmienia codziennie, nieco więcej, bo 72 proc. zmienia codziennie skarpetki czy rajstopy. Co szesnasta osoba zadeklarowała zmianę bielizny tylko raz na tydzień.
O poziomie dbania o higienę osobistą świadczy też częstotliwość używania kosmetyków. Codzienne korzystanie z dezodorantu to zwyczaj co trzeciego z badanych, ale aż co piąty nie używał go nigdy w życiu.
Od tych badań minęło 15 lat i wydaje się, że obecnie świadomość dbania o swój wygląd i zapach, powinna być większa.
- Jest więcej dostępnych kosmetyków, by pielęgnować nasze ciało. Na pewno wychowują nas także reklamy np. antyperspirantów, szamponów, balsamów. Dzięki nim zauważamy, że nie wypada nie dbać o siebie. Jesteśmy w Unii Europejskiej, coraz więcej podróżujemy i uczymy się od innych sposobów pielęgnacji ciała takich jak depilacja, salony SPA – zwraca uwagę w rozmowie z Wirtualną Polską Monika Wróbel-Harmas, rzecznik prasowy Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-PZH.
Prawie 4 miliony Polaków w ogóle nie myje zębów
Badania sondażowe robione co jakiś czas na zlecenie różnych portali i producentów kosmetyków pokazują jednak, że niekoniecznie tak jest. Z sondażu przeprowadzonego dwa lata temu na grupie 40 tys. osób przez serwis Dentysta.eu wynika, że aż 3,8 mln Polaków nie myje zębów w ogóle.
Nie lepiej wypadła ankieta zrobiona w 2012 r. na grupie 500 mężczyzn w wieku od 18 do 25 lat na zlecenie jednego z producentów kosmetyków. Wykazało ono, że nadal co piąty młody Polak używa dezodorantu rzadziej niż raz na dobę, a co czwarty szamponu. Korzystanie codziennie z żelu pod prysznic zadeklarowało 73 proc. badanych, a z mydła 57.
- Rzeczywiście mimo upływu lat nie jest lepiej. Z nowszych badań dotyczących zachowań higienicznych wynika np., że co czwarty mężczyzna i co druga kobieta nie myją rąk po skorzystaniu z toalety – potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską dr Tomasz Sobierajski, socjolog.
Recepta na prysznic i antyperspirant
Dr Sobierajski zajmuje się nie tylko socjologią zdrowia, ale także komunikacją interpersonalną, która wiąże się przecież z kulturą osobistą i higieną.
- Osoby, które nie dbają o higienę osobistą, zapominają, że skoro nie śmierdzą sobie, to nie znaczy, że nie śmierdzą innym, np. swoim współpracownikom. Są osoby, które nawet na wizytę do lekarza, gdzie będą się rozbierać, przychodzą bez wcześniejszego umycia swojego ciała – zwraca uwagę socjolog.
W 2014 r. ukazała się jego książka pt. „33 czytanki o komunikacji, czyli jak być dobrym lekarzem i nie zwariować”. Jeden z rozdziałów autor poświęcił właśnie problemowi cuchnących pacjentów.
- Podczas moich rozmów z lekarzami o tym, czego oczekują od pacjentów, zadziwiająco często wymieniali właśnie to, aby pacjent był czysty, a to duży problem mieć odwagę komuś powiedzieć, że powinien się umyć – wyjaśnia dr Sobierajski, który w swojej książce proponuje, aby zalecać takim pacjentom mycie jako element leczenia, a sugestię kupna antyperspirantu zapisywać im na karteczce, jakby to była prawie recepta.
Z raportu PZH z 2000 r. wynikało, że nieco bardziej o higienę dbają kobiety, osoby młodsze i z wyższym wykształceniem. Problemy z higieną można by to zatem tłumaczyć np. pozostałościami po poprzednim ustroju, gdy brakowało nie tylko kosmetyków, ale nawet bieżącej wody. Nasz rozmówca uważa, że nie można tak generalizować.
- Dziś środki higieniczne i kosmetyki są tanie i powszechnie dostępne, nie ma też tak dużego znaczenia wiek i wykształcenie. O higienę nie dbają osoby o niskiej kulturze osobistej, które nie wyniosły z domu rodzinnych odpowiednich wzorców zachowań w tym zakresie – uważa dr Sobierajski.
Choroba brudnych rąk
Osoba, która nie dba o higienę, nie tylko naraża ludzi w swoim otoczeniu na nieprzyjemne doznania węchowe, ale też szkodzi swojemu zdrowiu. Mowa tu nie tylko o trądziku, ale także o możliwości zarażenia się którąś z tzw. chorób brudnych rąk. Brak zwyczaju częstego mycia dłoni może sprawić, że do naszego organizmu może się dostać któryś z pasożytów, albo zachorujemy nawet na wirusowe zapalenie wątroby typu A.
Osoby niemyjące rąk same też mogą być roznosić choroby, dlatego sanepid kontrolując lokale gastronomiczne, sprawdza nie tylko czystość w kuchni, ale też pracujących tu ludzi.
- Każdy, kto ma styczność z żywnością, musi mieć ważną książeczkę sanitarno-epidemiologiczną potwierdzającą, że jej posiadacz nie jest nosicielem żadnej choroby zakaźnej. O tym, na jaki okres jest wydawana książeczka, decyduje lekarz – wyjaśnia Wirtualnej Polsce Cyryla Staszewska, rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. – Sprawdzamy też, czy w danym punkcie pracownicy mają dostęp do bieżącej wody. Nasi inspektorzy mają własne sposoby sprawdzenia, czy na pewno z tej wody się korzysta, ale nie mogę zdradzić jakie – dodaje.
Kotlecik ładnie pachnie, a kelner?
Sanepid sprawdza również czystość rąk i odzieży personelu. Najczęstsze uchybienia, na jakie się natrafia, to właśnie brudne, nieświeże fartuchy.
Higiena osobista pracowników restauracji to nie tylko kwestia dbałości o zdrowie klientów, ale też o wizerunek lokalu. Dwa lata temu wiele osób było zaszokowanych wypowiedzią znanej restauratorki Magdy Gessler, która w rozmowie w jednym z programów telewizyjnych, przyznała, że nawet... wącha zatrudnianych przez siebie kelnerów.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .