PolitykaLeszek Miller: premier powinien zarabiać 25-30 tys. zł. "To wyczerpująca praca"

Leszek Miller: premier powinien zarabiać 25‑30 tys. zł. "To wyczerpująca praca"

Sądzę, że premier Beata Szydło nie liczyła, że to da się ukryć, ale może myślała, że to wyjdzie na jaw później - i tak się zresztą stało - powiedział były premier Leszek Miller, odnosząc się do doniesień o wysokich nagrodach dla ministrów rządu PiS i samej premier. Dodał, że szef rządu powinien zarabiać więcej niż teraz.

Leszek Miller: premier powinien zarabiać 25-30 tys. zł. "To wyczerpująca praca"
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Arkadiusz Jastrzębski

Miller przyznał, ze za czasów, kiedy on był premierem szefowie resortów również otrzymywali nagrody. - Ale to były nagrody kwartalne, w granicach 4-5 tys. zł i miały one charakter uznaniowy. W moim przypadku pewnie podpisywał zgodę szef kancelarii albo wicepremier - powiedział w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24.

Dodał, że starał się wówczas nagradzać przede wszystkim ministrów, którzy prowadzili negocjacje ws. wstąpienia polski do Unii Europejskiej.

- Dobrze, żeby sprawa nagród dla premiera i ministrów była uregulowana prawnie - powiedział polityk. Zaznaczył, że wysokość nagród dla członków rządu PiS za rok 2017 może być dla wielu osób szokujące. - Pamiętam badania mówiące o tym, że duża część elektoratu PiS nie akceptuje takich zachowań, co wskazuje na fakt, że PiS wolno dużo, ale nie wszystko - ocenił Leszek Miller.

Stwierdził też, że w kontekście zarobków szefów państwowych spółek (nawet ponad 30 tys. zł) pensja premiera jest niska (ok. 11 tys. zł bez dodatków. - Praca premiera jest najbardziej wyczerpująca, o wiele bardziej niż prezydenta. Premier powinien zarabiać 25-30 tys. zł - powiedział gość TVN24.

"Trudne zadanie w Izraelu"

Miller pytany był też o wyjazd polskiej delegacji do Izraela na rozmowy ws. nowelizacji ustawy o IPN. - To będzie trudne zadanie. Nasi przedstawiciele, występując chociażby w Monachium, nie mówią do zagranicznych partnerów, ale do Polaków, do suwerena. Tak było z ustawą o IPN. Bohaterstwo czy nikczemność to kwestia indywidualna - nie ma narodów tylko złożonych z jednych albo z drugich - powiedział były szef rządu.

- Myślę, że ta stacja nie wymknęła się rządowi PiS spod kontroli, ale skala protestów z zagranicy okazała się dużo większa niż wcześniej zakładano - dodał.

Jego zdaniem oliwy do ognia dolał premier Mateusz Morawiecki, składając kwiaty na pomniku poświęconym Brygadzie Świętokrzyskiej - Izrael uznaje ją przecież za jedyną polską organizację, która zabijała Żydów - przypomniał.

Zaznaczył, że teraz ważne jest, aby nie wywoływać kolejnych napięć w relacjach polsko-izraelskich.

"To tchórzostwo"

Były premier pytany był także o zapowiadaną przez PiS ustawę, która pozwoli zdegradować m.in. generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. - To będzie degradacja generała, który przelewał krew w walce z Hitlerem. Tymczasem premier składał kwiaty ludziom, którzy kolaborowali z Hitlerem. To paradoks - zauważył Miller.

Jego zdaniem działanie PiS w tej sprawie jest przejawem tchórzostwa. - Trzeba było to robić w czasie, kiedy gen. Jaruzelski żył i mógł się do tych zarzutów odnieść - powiedział na antenie TVN24.

- To jest rząd bardzo silnie zideologizowany i sfanatyzowany. Zobaczymy, jakie zapisy się w tej ustawie znajdą. Mam nadzieję, że większość Polaków tego nie zaakceptuje - dodał.

Beata SzydłonagrodaLeszek Miller
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (92)