Leszek Miller o wyniku wyborów: mam uczucie niedosytu
Leszek Miller nie jest zdziwiony zwycięstwem PiS w wyborach do Europarlamentu. - Sądziłem jednak, że wygra z minimalną przewagą. Ale siedem procent to jest dużo, za dużo - stwierdził. Były premier przekonuje jednak, że PiS co prawda wygrał wybory w Polsce, ale w Parlamencie Europejskim zostanie "zepchnięty na margines".
- Moim zdaniem nie należy zrywać porozumienia tworzącego Koalicje Europejską - stwierdził w programie "Fakty po Faktach" Leszek Miller, nowo wybrany poseł do Europarlamentu. - Zawsze, gdy chcemy zrywać jakieś porozumienie, musimy się zastanowić, jaka jest alternatywa i czy jest lepszym rozwiązaniem. Tutaj alternatywą może być pomaszerowanie oddzielnie, a to prosta droga do osiągnięcia jeszcze gorszego wyniku w wyborach do parlamentu - dodał.
Pytany o to, jak odbiera wynik wyborów stwierdził, że ma "uczucie niedosytu", bo sądził, że różnica między PiS a Koalicją Europejską będzie dużo mniejsza.
- Bez określenia "nie wierzgajcie", bo to byłoby niegrzeczne - odparł Miller pytany przez prowadzącą program, co powiedziałby liderowi PSL, który stwierdził , że to koniec Koalicji Europejskiej, bo umowa obowiązywała do wyborów. - Zarówno dla wyborców PSL, jak i dla innych wyborców, była kakofonia, w obrębie naszej koalicji. Z jednej strony był bowiem Rafał Trzaskowski z jego deklaracją LGBT, a z drugiej konserwatywny PSL, który mówi, że tego nie zniesie. To ugrupowanie było zbyt silnie zróżnicowane wewnętrznie. Tymczasem PiS ma jeden przekaz, jednego przywódcę i jeden komunikat - tłumaczył Miller.
Pytany czy Koalicja Europejska powinna namawiać Wiosnę Roberta Biedronia, by do niej przystąpiła, odparł zdecydowanie: nie. - Biedroń już zdecydowanie odpowiedział, że nie wejdzie. Moim zdaniem nie należy go namawiać, bo nie warto - stwierdził.
Miller o Biedroniu: to komiczne, że tak się zachwyca swoim wynikiem
Były premier przypomniał, że to ugrupowanie cieszyło się na starcie 14-proc. poparciem, okazało się, że może liczyć zaledwie na 6 proc. głosów. - Więcej od Biedronia osiągnął Palikot, Petru czy Kukiz. To komiczne, że Biedroń tak się zachwyca swoim wynikiem - dodał Miller.
Zdaniem Millera możliwe, że Koalicja Europejska nie mogła zwyciężyć w tych wyborach. - Trzy powody, dla których PiS wygrał, są jasne do określenia. To transfery socjalne, Kościół i propaganda - dodał. Co zrobić, by to zmienić? - Trzeba zdefiniować kilka problemów, które sieją największe spustoszenie w świadomości naszego społeczeństwa i tym zacząć grać. Bo jeśli ciągle mówimy trzeba odsunąć PiS od władzy, to ludzie wzruszają ramionami i mówią: "a dlaczego? Przecież nam jest dobrze". Bo to jest tylko pierwsza część zdania. Potrzebna jest jeszcze druga. Na przykład: "bo Polska nie dostanie pieniędzy z UE i nie starczy na 500+" - mówił były premier.
Miller o europosłach PiS: w PE zostaną zepchnięci na margines
Zdaniem Leszka Millera PiS co prawda wygrał wybory do PE w Polsce, ale w Europarlamencie wcale nie jest zwycięzcą. Jego frakcja w PE stanowi bowiem mniejszość. - Zostanie zepchnięty na zupełny margines. Europosłowie PiS przeżyją tam lekcję edukacyjną, w Sejmie mogą wszystko, w PE nie będą mogli nic. Zobaczą, jak się czuje opozycja w Sejmie - dodał.
Nowo wybrany europoseł nie jest zresztą przekonany, czy wszyscy europosłowie PiS, tacy jak Beata Szydło, Joachim Brudziński czy Patryk Jaki, pojadą do Brukseli. - Te nazwiska pociągnęły listy PiS. Mogą okazać się potrzebne na jesieni - zauważył były premier.
Były premier nie wyklucza powrotu Donalda Tuska do polskiej polityki i udziału w wyborach prezydenckich. - Donald Tusk to jest wojownik. Zakładam, że przegrana KE sprawiła, że jego determinacja wzrosła, a nie zmalała. To jest dodatkowy bodziec dla niego: przegrali moi koledzy, to ja pokażę jak się wygrywa - stwierdził Miller.