Leszek Miller o Michale Tusku: pewnie chciał zaimponować ojcu
Wyborcy odrzucą Tuska nie pod wpływem skrzydlatych słów, ale kiedy zauważą pogorszenie własnej sytuacji. Wtedy słowa premiera przestaną mieć czarodziejską moc - prognozuje w rozmowie z "Uważam Rze" Leszek Miller. Lider SLD odnosi się również do zamieszania wokół Michała Tuska. - Tu mamy chłopaka, który, jak się wydaje, chciał ojcu zaimponować i wkręcić się w interes, który widział jako perspektywiczny - zaznacza.
10.09.2012 | aktual.: 10.09.2012 13:11
Leszek Miller zwraca uwagę, że ludzie na wiele rzeczy zobojętnieli i to, co 10 lat temu budziło oburzenie, co bywało - jak tłumaczy - zapalnikiem powodującym eksplozje, dziś traktowane jest jako standard. - Jeżeli ujawniane są kolejne przykłady nepotyzmu, to odnoszę wrażenie, że ludzie niespecjalnie się oburzają. Raczej myślą sobie: jak dobrze byłoby mieć takie dojście, takie znajomości, kontakt, by załatwić posadę sobie lub dziecku - mówi.
Zdaniem lidera SLD premier Tusk nie jest w najlepszej sytuacji i formie. Pytany również o to, ile jest winy Tuska w aferze Amber Gold, odpowiada, że łatwo będzie premierowi udowodnić, że wprowadzał opinię publiczną i posłów w błąd. - Ten kamyczek może wywołać lawinę. Już wiemy, że będą kolejne wnioski o komisję śledczą - zaznacza, jednak po chwili dodaje, że nie ma złudzeń, że komisji śledczej nie będzie.
Miller odnosi się również do zamieszania wokół Michała Tuska. - Moim przeciwnikiem politycznym jest Donald Tusk, a nie jego syn. Sam widziałem, jak polowano na mojego syna i to nie jest fair. Tu mamy chłopaka, który - jak się wydaje - chciał ojcu zaimponować i wkręcić się w interes, który widział jako perspektywiczny. Znalazł się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Płaci dziś za to dużą cenę, a pewnie zapłaci jeszcze większą, bo pomysł, by ścigać media przy pomocy mecenasa Romana Giertycha, zwiększy tylko zainteresowanie - puentuje Miller.