PolskaLeszek Miller o bulwersującej okładce "Faktu": zostało to zrobione z premedytacją

Leszek Miller o bulwersującej okładce "Faktu": zostało to zrobione z premedytacją

- Trzeba jakoś żyć, a nie można bez przerwy płakać - powiedział Leszek Miller w pierwszym wywiadzie na żywo po śmierci syna. Powiedział także o oczekiwaniach wobec "Faktu": przeprosiny na pierwszej stronie gazety i zadośćuczynienie materialne. - Dzisiaj moi prawnicy złożą stosowny wniosek do redakcji - zapowiedział.

Leszek Miller o bulwersującej okładce "Faktu": zostało to zrobione z premedytacją
Źródło zdjęć: © East News
Katarzyna Bogdańska

10.09.2018 | aktual.: 10.09.2018 09:11

- Wraca się myślą do rozmaitych zdarzeń, różnych słów, incydentów. Nigdy się od tego nie uwolnimy. Od tego pytania, dlaczego tak się stało - mówił Leszek Miller w Porannej rozmowie RMF FM. - Kilka lat temu ciężko zachorowała moja żona. Podjęliśmy zaciekły bój, żeby wyszła z tego nieszczęścia. I to się powiodło. Po raz pierwszy miałem wrażenie, że śmierć na nas spojrzała, ale się zawahała. Teraz się nie zawahała - powiedział.

Miller mówił także o bulwersującej okładce "Faktu". - Taki pomysł, taka okładka musiała mieć rozliczną akceptację. Dochodzą mnie sygnały, że ta okładka się bardzo spodobała w redakcji "Faktu". Wnoszę, że zostało to zrobione z premedytacją, żeby sprawić ból - dodał.

Przypomnijmy, że tydzień temu w weekendowym wydaniu "Faktu" na okładce umieszczono tytuł "Ojciec wybrał politykę, a syn sznur". Po krytyce, jaka spadła na dziennik, redaktor naczelny Robert Feluś zrezygnował ze stanowiska.

Miller wyjawił także, że napisał razem z żoną list do Matthiasa Döpfnera, przewodniczącego zarządu Axela Springera w Berlinie. - Opisuję tę sytuację, mówię mu, że według mnie powinien zwrócić uwagę na to, co się dzieje w polskim "Fakcie". Staram się oddać moje uczucia w tej sprawie. Ale przede wszystkim zachęcam pana Döpfnera, żeby podjął działania, które doprowadzą do tego, że tego rodzaju sytuacja się już nigdy nie powtórzy - powiedział.

Leszek Miller junior powiesił się w domu pod Warszawą

Leszek Miller junior popełnił samobójstwo - wynika ze wstępnych ustaleń śledczych.

Jak ustaliła Wirtualna Polska, na kilka godzin przed śmiercią syna byłego premiera Leszka Millera, w domu doszło do kłótni z partnerką Katarzyną. Jego ciało znalazła w niedzielę przed południem. - I to było najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Zastać tak osobę, którą się kocha. To było koło 11-12 w południe. Spałam na dole, bo mieliśmy sprzeczkę, a on był wtedy u góry - mówiła narzeczona syna byłego premiera.

W "Super Expressie" Katarzyna tłumaczy, że nie wierzy, by odebrał sobie życie przez tę kłótnię. - Byliśmy zgraną parą, sprzeczki zdarzają się każdemu. To nie powód do takiego kroku - mówi. Jak mówi, dramat rozegrał się przez wieloletnią depresję jej partnera.

Kim był Leszek Miller junior?

Leszek Miller (syn nosił to samo imię, co były premier Leszek Miller) był absolwentem warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Krótko po studiach w 1996 roku współpracował m.in. ze słynnym rajdowcem i biznesmenem Sobiesławem Zasadą. Został wiceprezesem spółki Fly&Drive, której taksówki obsługiwały warszawskie lotnisko. Firma jednak upadła.

Po rozwiązaniu spółki został pełnomocnikiem do spraw kapitałowych zarządu Dolnośląskiej Spółki Inwestycyjnej KGHM Polska Miedź.

Potem prowadził rozmaite inwestycje i interesy. Związał się m.in. z branżą ubezpieczeniową i funduszami inwestycyjnymi. Wiele razy zarzucano mu niejasne interesy i szemrane kontakty. Ze względu na to ojciec wysłał go na stypendium językowe na Florydzie.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (340)