PolskaLeszek Miller dla "Wprost": histeria wokół sędziów

Leszek Miller dla "Wprost": histeria wokół sędziów

- Nie podzielam opinii, że mamy zamach na demokrację, że demokracja umiera, że trzeba jej bronić. To są reakcje histeryczne - powiedział w wywiadzie opublikowanym w nowym numerze "Wprost" Leszek Miller, lider SLD.

Leszek Miller dla "Wprost": histeria wokół sędziów
Źródło zdjęć: © Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Eliza Olczyk: przestraszył się pan awantury o Trybunał Konstytucyjny?

Leszek Miller: Ze strony polityków PiS doszło do zachowań naruszających ład konstytucyjny, chociaż wszystko zaczęło się od manipulacji PO w poprzednim Sejmie. Uważam jednak, że prezydent Andrzej Duda nie mógł nie przyjąć ślubowania wybranych w poprzedniej kadencji sędziów, tak samo jak nie może odmówić zaprzysiężenia ministrów nowego rządu, nawet jeżeli mu się bardzo nie podobają.

Ale prezydent uznał, że sędziowie zostali wybrani niezgodnie z prawem.

- Jego odczucia nie mają żadnego znaczenia. To, że prezydent Duda nie odebrał ślubowania, jest ewidentnym naruszeniem prawa. Widać, jak to kontrastuje z szybkim zaprzysiężeniem sędziów wybranych przez PiS. Intencja polityczna głowy państwa jest czytelna. W kontekście funkcjonowania prezydenta takie zachowanie jest nieodpowiedzialne.

Pozostałe strony tej awantury są bez winy?

Trybunał nie jest bez winy w tej sprawie, a jego prezes najbardziej. Zachowania sędziów Trybunału Konstytucyjnego nie po raz pierwszy pozostawiają wiele do życzenia. Prezes Andrzej Rzepliński nigdy nie ukrywał swoich związków z PO. A po wyborach samorządowych wszedł w rolę komentatora politycznego. Zamiast zachować się tak, jak na szefa Trybunału przystało, stał się politykiem.

Co z tego wynika dla nas wszystkich?

- To, że mamy postępujący regres standardów demokratycznych. Nie podzielam opinii, że mamy zamach na demokrację, że demokracja umiera, że trzeba jej bronić. To są wszystko reakcje histeryczne. Ale erozja zasad i praktyki demokratycznej jest faktem. Gdy zostawałem ministrem pracy w 1993 r., byłem przesłuchiwany przez odpowiednią komisję sejmową, która wydawała opinię na mój temat. Takie zasady dotyczyły wszystkich kandydatów. Dopiero po tym prezydent wręczał ministrom nominacje.

Dziś nikt nie pamięta o tym obyczaju.

- No właśnie. Gdy objęliśmy władzę w 2001 r., przyjęliśmy zasadę, że szef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych może być tylko z opozycji. Funkcję tę pełnili na zmianę: Zbigniew Wasserman i Konstanty Miodowicz. Jako premier raz na dwa tygodnie chodziłem do Sejmu i odpowiadałem na pytania posłów. Przez kolejne lata każda ekipa rządząca uszczuplała te zasady. Coraz bardziej ograniczano prawa obywateli i prawa opozycji w Sejmie. A to, co się działo w poprzedniej kadencji parlamentu, łamało kardynalną zasadę, że Sejm realizuje funkcję kontrolną wobec rządu. Było odwrotnie, to rząd kontrolował Sejm.

Mówi pan jak PiS. Zresztą nie tylko w tej sprawie. Skąd to zbliżenie do partii Jarosława Kaczyńskiego?

- To nie są poglądy zbieżne z PiS. W sprawach terroryzmu od lat mówię to samo. Byłem za to wściekle atakowany. Ale nadal będę powtarzał swoje, bo po prostu szkoda mi Europy, szkoda mi Unii Europejskiej. Jestem zatrwożony, gdyż odnoszę wrażenie, że ten wspaniały projekt rozpada się na naszych oczach z powodu masowego napływu imigrantów i nieodpowiedzialnych zachowań europejskich liderów. Najbardziej nieodpowiedzialna jest pani Angela Merkel. Najpierw bez konsultacji zawiesiła procedury azylowe i ogłosiła, że trzeba przyjmować uchodźców "bez zbędnych procedur biurokratycznych", a gdy imigranci odebrali to jako zachętę przyjazdu do Niemiec i okazało się, że skala tego zjawiska jest ogromna, próbuje usunąć tych ludzi do innych krajów Unii za pomocą rozdzielnika. UE nie jest własnością pani Merkel ani niczyją inną. Tymczasem kanclerz Niemiec podjęła samodzielną decyzję o straszliwych dla Wspólnoty skutkach.

Ale przecież jakoś trzeba rozwiązać problem imigrantów.

Nie ma solidarności bez dobrowolności. Zmuszanie krajów członkowskich do przyjmowania imigrantów jest błędem. Cała energia powinna być skierowana na poprawę sytuacji w Syrii i w innych krajach, z których pochodzą uchodźcy. Inaczej ten problem nie zostanie rozwiązany.

Takie jest też zdanie szefa MSZ. Czy rząd PiS będzie lepszy niż rząd PO?

- Tego nie wiem. Zobaczymy, jak PiS będzie się poruszał na arenie międzynarodowej. Z całą pewnością Polska poprawi swoje stosunki z Grupą Wyszehradzką, bo w sprawach imigrantów mówi dziś jednym głosem z innymi członkami tej grupy. To jest ważne, bo Grupa Wyszehradzka jest silnym miejscem oddziaływania. Ale np. usunięcie flag europejskich z konferencji prasowych szefowej rządu nie podoba mi się. Uważam to za zachowanie bezrozumne. Domyślam się, że miał to być sygnał dla najtwardszego antyeuropejskiego elektoratu PiS, ale inni też go dostrzegli.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (123)