PolskaLepper wraca do rządu

Lepper wraca do rządu

W poniedziałek o godz. 22. prezydent Lech Kaczyński nominował szefa Samoobrony Andrzeja Leppera na wicepremiera i ministra rolnictwa - obwieścił wiceszef Biura Prasowego Prezydenta Marcin Rosołowski. Na oba stanowiska Lepper wraca po miesięcznej przerwie.

Lepper wraca do rządu
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski

16.10.2006 | aktual.: 17.10.2006 09:21

Uroczystość wręczenia nominacji Lepperowi odbyła się bez udziału mediów. Uczestniczył w niej m.in. wicepremier Roman Giertych. Lepper przyjechał do Pałacu Prezydenckiego na pół godziny przed prezydentem, który uczestniczył w pokazie filmu "Karol. Papież, który pozostał człowiekiem".

Minister w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński, który rozmawiał z dziennikarzami po powołaniu Leppera na stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa podkreślił, że prezydent ma nadzieję, "że dzisiejsza nominacja kończy kryzys polityczny".

Prezydent z zadowoleniem przyjął zakończenie kryzysu politycznego, który trwał parę tygodni. Polska jest na dobrej drodze rozwojowej, rośnie PKB, rosną inwestycje, nie ma żadnego powodu, byśmy również politycznie przeżywali jakieś zawirowania - powiedział minister. Jak dodał, prezydent ma nadzieję, że koalicja będzie mogła spokojnie pracować.

Deklaracja programowa podpisana

Łopiński poinformował też, że w poniedziałek została podpisana "deklaracja programowa" między PiS, LPR i Samoobroną. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak wyjaśnił, że w deklaracji zawarty jest wspólny program, który trzy partie będą realizować.

Łopiński zaprzeczył dopytywany przez dziennikarzy czy niezaproszenie mediów na uroczystość oznacza, że była to "wstydliwa uroczystość".

Rzecznik rządu Jan Dziedziczak poinformował, że w Kancelarii Premiera zostanie powołanych trzech nowych sekretarzy stanu (po jedym z PiS, LPR i Samoobrony), którzy będą odpowiedzialni za kontakty w ramach koalicji rządowej.

Dodał też, że minister pracy i polityki społecznej Anna Kalata, rekomendowana przez Samoobronę, pozostanie na swoim stanowisku. We wrześniu po usunięciu z rządu Leppera, Kalata podała się do dymisji. Jednak - jak wyjaśnił Dziedziczak - premier nie przesłał do prezydenta wniosku o jej odwołanie.

Miesiąc wcześniej...

21 września premier Jarosław Kaczyński zapowiadając, że zwróci się do prezydenta o odwołanie Leppera ze stanowiska wicepremiera i ministra rolnictwa powiedział: Lepper otrzymał szansę na uczestniczenie w procesie dobrego rządzenia. Jak dodał, Lepper z tej szansy nie skorzystał i powrócił do "swoich praktyk - warcholstwa". Warcholstwa w żadnym razie nie możemy tolerować - oświadczył.

Oświadczenie premiera Lepper skomentował następująco: Chamstwo, chamstwo i jeszcze raz chamstwo (...) To nie ja zachowałem się jak awanturnik, jak cham, jak niewychowany. Brak kultury politycznej, osobistej, to, co premier wyprawia w tym rządzie nie konsultując nic z nikim.

Od połowy września szef Samoobrony groził wielokrotnie, że jeśli przyszłoroczny budżet będzie w takim kształcie, jak przewiduje projekt resortu finansów, to Samoobrona go nie poprze. Projekt budżetu na 2007 r. zakłada 242,2 mld zł wydatków, przy dochodach 212,2 mld zł i deficycie 30 mld zł.

Zdaniem Leppera w budżecie powinny znaleźć się odpowiednie środki na służbę zdrowia, na naukę, postęp techniczny, waloryzację rent i emerytur, na sferę socjalną i pieniądze na ubezpieczenia rolnicze.

Kolejną przyczyną konfliktu w koalicji była zapowiedź wysłania ponad 1000 polskich żołnierzy do Afganistanu. Informacja ta wywołała dyskusje wśród polityków Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin i opozycji, a także zarzuty wobec premiera i szefa MON, że podjęli ważną decyzję bez porozumienia z koalicjantami i debaty w Sejmie.

Posłowie Samoobrony zarzucili ministrowi obrony, że przekroczył swoje kompetencje, ponieważ może on podejmować jedynie decyzje o wysłaniu żołnierzy za granicę na szkolenia.

Przez ostatnie kilka tygodni trwały rozmowy o powrocie Samoobrony do koalicji rządowej. Zdecydowanym zwolennikiem reaktywacji koalicji był lider LPR Roman Giertych. Koalicji brakuje sejmowej większości

Mimo osiągnięcia porozumienia w sprawie powrotu Andrzeja Leppera do rządu, gabinet Jarosława Kaczyńskiego może nie mieć zapewnionej sejmowej większości. Z klubu parlamentarnego Samoobrony wystąpił w poniedziałek poseł Henryk Młynarczyk. Ponieważ Andrzej Lepper nie zgadza się by w koalicji znaleźli się posłowie, którzy opuścili jego partię, może to oznaczać, że koalicja: PiS - Samoobrona - LPR, nie będzie miała wymaganych 231 głosów.

Prawo i Sprawiedliwość uzależnia powstanie koalicji od zgody Samoobrony na udział w niej posłów Ruchu Ludowo-Narodowego, którzy opuścili wcześniej Samoobronę. Nie wiadomo jednak, czy zgodzi się na to partia Andrzeja Leppera.

Opozycja: to wstydliwa i krótkotrwała koalicja

Poseł Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski uważa, że uroczystość wręczenia Lepperowi nominacji bez obecności kamer to "chowanie głowy w piasek" w wykonaniu rządzących. Wicemarszałek uważa, że dla premiera Jarosława Kaczyńskiego wstydliwy jest powrót do rozmów z Samoobroną, mimo że - jak podkreślił Komorowski - niedawno obiecywał nie zasiadać do rozmów z Lepperem.

Z kolei poseł SLD Ryszard Kalisz jest przekonany, że kolejne porozumienie PiS, LPR i Samoobrony będzie krótkotrwałe i naznaczone kryzysami. Według Kalisza "koalicja reaktywacji" nie bedzie rozwiązywała spraw ważnych dla Polski, zajmując się wyłącznie sobą. Poseł SLD jest przekonany, że wybory parlamentarne odbędą się już wiosną.

Każdy ma swój interes

Minister Przemysław Gosiewski z PiS ma jednak nadzieję, że koalicja, która ma powstać na bazie podpisanej wieczorem deklaracji programowej, będzie stabilna. Zwrócił uwagę, że jednym z warunków powrotu Leppera i Samoobrony do koalicji było zobowiązanie się do lojalnej współpracy w zakresie "polityki medialnej" i nieatakowania rządu i ministrów.

Zdaniem komentatora "Rzeczpospolitej" Piotra Śmiłowicza, Andrzej Lepper otrzymał nominację dzisiaj, ponieważ chciał mieć gwarancję, że będzie wicepremierem przed podpisaniem umowy koalicyjnej. Niewykluczone też, że PiS chce zapewnić sobie w ten sposób poparcie przed jutrzejszym głosowaniem nad samorozwiązaniem Sejmu - uważa Śmiłowicz.

We wtorek w Sejmie odbędzie się głosowanie nad skróceniem kadencji parlamentu. Wnioski w tej sprawie złożyły PO i SLD. Do przegłosowania potrzebne są jednak głosy PIS-u. Politycy tej partii zapowiadali, że mogą wniosek poprzeć jedynie wtedy, gdy nie uda im się zbudować koalicji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)