Lepper: w PSL powinni jeść mniej golonki to wróci im pamięć
Działacze PSL powinni jeść mniej masła, mięsa tłustego i golonki, a więcej warzyw i owoców. Może przywróci im pamięć. Mnie nie było w rządzie, gdy oni sprzedawali PGR-y, gdy likwidowali obowiązkowe ubezpieczenia płodów rolnych i zwierząt. Ale nie o to chodzi, kto jest czemu winny. To co robimy my, to nie obiecanki. Ja nie wykorzystuje polskiej biedy do celów politycznych, ale trzeba było do tej biedy nie doprowadzać. Chcemy rolnikom pomóc i te 500 mln złotych trafi do niech jeszcze w tym roku – powiedział wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper w "Sygnałach Dnia".
07.08.2006 11:43
Sygnały Dnia: Panie premierze, prawdopodobnie, taką mamy nadzieję, słuchał pan rozmowy z posłem Polskiego Stronnictwa Ludowego, panem Markiem Sawickim...
Andrzej Lepper: Tak, słuchałem.
...na temat pomocy dla rolników poszkodowanych przez tegoroczną suszę. W dużym skrócie poseł Sawicki mówił, że ta pomoc jest a) zbyt mała, b) spóźniona, a c) na razie to bardziej tylko obietnice.
- No, myślę, że działaczom Polskiego Stronnictwa Ludowego bym polecił, żeby jedli mniej masła i mniej mięsa tłustego, golonek, a żeby zaczęli jeść warzywa i owoce, to im pamięć przywróci może, bo to nie ja byłem w rządzie, kiedy oni sprzedawali polskie PGR-y, kiedy sprzedawali zakłady przetwórstwa rolno-spożywczego, kiedy zlikwidowali obowiązkowe ubezpieczenia płodów rolnych i zwierząt, tylko to oni zrobili. I to nie ja, panie Sawicki, byłem w Kopenhadze, tylko pana przywódca, pan Kalinowski zgodził się na to, że dzisiaj nie możemy zrobić interwencji praktycznie na żadnym rynku poza rynkiem zboża. I nie cena – jak pan powiedział – 104 euro, bo nawet tego pan nie zna, tylko cena ustalona na ten rok jest 101,3 euro. A możemy robić interwencję na rynku zboża dopiero od 1 listopada. Natomiast ceny w tym roku są wyższe niż 101,3 euro.
Ale to nie chodzi o to, chodzi o to, żeby ci, którzy, proszę państwa, są winni temu, co się stało, umieli przynajmniej przyznać się do winy. Natomiast to, co my robimy to nie są żadne obiecanki i nie ja jeżdżę i nie wykorzystuję biedy polskiej do tego, aby działać politycznie, tylko trzeba było do tej biedy nie doprowadzać. Natomiast te ponad 500 milionów złotych, które są w budżecie to nie są pieniądze na przyszły rok, tylko to są pieniądze w tym roku. Oczywiście, że dopłaty do materiału siewnego będą również w przyszłym roku, jak najbardziej, dopłaty do paliwa będą też w przyszłym roku, ale te pieniądze, które są w tym roku to są w tym roku i ta pomoc socjalna, która nie jest niczym praktycznie.
I jeszcze jedno, proszę państwa. Ja bym się nie chciał wdawać w polemiki, bo to nie pasuje nawet, żeby dzisiaj w tej wielkiej krzywdzie, jaka się stała polskim rolnikom, wdawać się w polemiki i wytykać sobie nawzajem, co się stało. Proszę państwa, musimy doprowadzić do tego, żeby rolnikom nie dawać jałmużny, tej zapomogi, bo to jest jałmużna, bo 500 czy 1000 złotych na gospodarstwo to jest niczym, ale to chcę podkreślić, że to jest pomoc dla dzieci rolników poszkodowanych, bo intencją naszą było to, żeby rodzice mogli zakupić podręczniki do szkoły, ubiór dla dzieci, już za tę kwotę coś tam kupią. Natomiast nikt nie mówił nigdy o tym, że wypłaci odszkodowania, absolutnie o tym mowy nie było. Dlatego też w przyszłym roku te pieniądze znajdą się.
Natomiast ja nie wiem, skąd pan Sawicki chciał wziąć pieniądze poza tymi, które są w budżecie. Może ma jakieś złote środki i wie, że gdzieś tam leżą pieniądze w jakimś sejfie, to niech powie, gdzie one leżą, bo żeby dać cokolwiek w tym roku, to trzeba opierać się na budżecie tegorocznym, on zwiększony nie jest. I te środki, oczywiście, które mamy one pochodzą z budżetu, bo wszystkie muszą pochodzić z budżetu, ale dodatkowo już niektóre firmy włączyły się w to, aby rolnikom pomagać.
Chcę powiedzieć, że jedyny sejmik – zachodniopomorski, pan marszałek Meyer, który rozmawiał ze mną, kiedy byłem dwa tygodnie temu tu, na ziemi szczecińskiej, rozmawiałem z marszałkiem i wiem, informację mam na dzisiaj taką, że dzisiaj pan marszałek przedstawi to, że jako pierwszy i do tej pory jedyny sejmik wchodzi w pomoc taką bezpośrednią dla tych najbardziej poszkodowanych kwotą około 4 miliony złotych. Proszę, niech pan Kalinowski, pan Sawicki dadzą przykład ze swojego terenu, z mazowieckiego, gdzie twierdzą, że tak się dobrze im współpracuje z Platformą, niech też pomogą rolnikom w taki sposób.
Panie premierze, ale przyzna pan, że coś jest nie tak, jeśli chodzi o szacowanie strat spowodowanych suszą. W przypadku na przykład zbóż od 3%, o czym już mówiłem wcześniej, Główny Urząd Statystyczny (...) wersję, że to może być 20, ba, nawet może być 30%. Czy nie lepiej było poczekać do końca żniw i dopiero potem podać prawdziwą wartość strat, a nie spekulować – może tyle, może tyle?
- Szanowni państwo, ja nie spekuluję absolutnie, widzę, co jest na terenie kraju. Nie siedzę tylko w gabinecie, chociaż tych obowiązków nie zaniedbuję. Natomiast jestem w terenie i widzę, co jest. I jestem przekonany, że 20% to jest minimum. Że 5 milionów ton mniej zbierzemy zboża, to nie znaczy, że konsumpcyjnego zboża zbierzemy o tyle mniej, bo konsumpcyjnego około 5 milionów rocznie zużywamy w Polsce. Natomiast będzie zboża paszowego dużo mniej, kukurydzy (o też zboże zbierana na ziarno) też będzie mniej, kukurydzy paszowej będzie również mniej. Tak że te dane GUS-u one są z końca czerwca, bo podane w połowie lipca. Wtedy jeszcze można było mieć nadzieję, że spadnie deszcz, że jeszcze te straty tak duże nie będą. Ale każdy dzień następny suszy po tym, jak GUS badał straty, każdy dzień powodował to, że ziarno zaczęło schnąć po prostu, ziarno, które było jeszcze miękkie, było w takiej fazie woskowej, zaczęło zasychać i ono jest bardzo drobne i dlatego też te straty będą takie mniej więcej, około 20%. Co nie
znaczy, proszę państwa, ja bym nie chciał straszyć nikogo, że zdrożeją ceny żywności, chociaż nie można wykluczyć tego.