Lepper: szef ABW musi odejść
Lider Samoobrony Andrzej Lepper uważa, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nadużyła swojej władzy, więc szef Agencji powinien ustąpić. W ten sposób Lepper skomentował sprawę przesłuchań pracowników sekretariatu sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen przez ABW w czasie trwania sobotniego przesłuchania przed komisją b. premiera Leszka Millera.
22.11.2004 | aktual.: 22.11.2004 14:46
Czas był niestosowany, marszałek Sejmu powinien o tym wiedzieć, do komisji śledczej bez zgody marszałka wchodzić nie wolno. Tutaj ABW nadużyło swojej władzy i myślę, że szef ABW (Andrzje Barcikowski) powinien odejść - powiedział szef Samoobrony w Łodzi na konferencji prasowej.
Odnosząc się do pracy sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, Lepper uznał, że niektórzy jej członkowie nie powinni być nadal w komisji. Według niego, "największy problem" to poseł Roman Giertych (LPR).
Jeżeli pan Giertych raz twierdzi, że z Kulczykiem spotkał się na kilka minut i to w przejściu na Jasnej Górze, drugi raz, że jadł obiad długo bardzo, następnie twierdzi, że było to 26 sierpnia, później okazuje się, że 6 września - to jest kłamstwo i mataczenie w tej sprawie. Taki człowiek podważa wiarygodność komisji i siebie samego - powiedział szef Samoobrony.
Lepper poinformował też, że członkowie rady nadzorczej łódzkiego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska z jego partii złożyli w poniedziałek na posiedzeniu RN wniosek o odwołanie prezesa funduszu desygnowanego przez Samoobronę.
Zapowiedział jednocześnie, że jeżeli współkoalicjanci w sejmiku województwa - PSL i LPR - nie zgodzą się na jego odwołanie, to Samoobrona wyjdzie z koalicji. My nie straszymy, tylko naprawdę wyjdziemy z koalicji. Nie chcemy mieć nic z tym wspólnego. Nie ma nas w koalicji praktycznie nigdzie i możemy tutaj też w koalicji nie być - oznajmił.
Głosowanie nad wnioskiem ma odbyć się na najbliższym posiedzeniu rady - być może w piątek. Do odwołania prezesa potrzebnych jest sześć na dziesięć głosów, Samoobrona ma trzech, a pozostali koalicjanci po jednym członku RN.
Samoobrona złożyła już doniesienie do prokuratury dotyczące działalności prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi Andrzeja Berezowca. Jak informował dwa tygodnie temu Lepper, doniesienie dotyczy przetargu na samochód wart 60 tysięcy euro, zakupu oprogramowania za następne sześćdziesiąt tysięcy, a także sprawy spółki Geotermia Uniejów, która za pieniądze funduszu chciała utworzyć hodowlę jesiotrów. Liderzy partii informowali też, że zawiadomili o tym Najwyższą Izbę Kontroli.
W październiku "Dziennik Łódzki" poinformował o pomyśle założenia hodowli jesiotrów. Kilkanaście dni później "Gazeta Wyborcza" napisała, że Samoobrona chce odwołać wyznaczonego przez siebie szefa funduszu, bo ten odmówił dofinansowania inwestycji w wysokości 9 mln złotych. Zdaniem "GW", fundusz na hodowli mógłby stracić miliony złotych.
To nie ma znaczenia, że prezes funduszu był desygnowany przez Samoobronę. Jeżeli Geotermia Uniejów - spółka zależna od funduszu - chciała wykorzystać naturalne warunki do hodowli jesiotra, to oczywiście my to popieramy, ale nie za takie pieniądze. Prezes teraz próbuje obciążać tą sprawą naszą partię, mówiąc, że to Samoobrona mu kazała i wymuszała coś na nim. To nieprawda - mówił wtedy Lepper.
Prezes funduszu całą sytuację nazwał "odwracaniem kota ogonem". Zapewnia, że nie jest prawdą, iż kupił samochód i oprogramowanie. Nie jest też prawdą, że hodowla jesiotrów była moim pomysłem. Z taką propozycją zwrócił się szef Geotermii Uniejów, który skierował do funduszu dwie prośby - jedną o poręczenie kredytu w wysokości 11 mln zł, a drugą o dofinansowanie spółki dziewięcioma milionami zł. Obu nie poparłem - zapewnił Berezowiec.