Lepper się nie zmieni
Jarosław Kaczyński stanął przed poważną
próbą. Skruszony Andrzej Lepper prosi o powrót do koalicji PiS-Samoobrona-LPR. Pokusa jest ogromna - pisze komentator
"Rzeczpospolitej" Krzysztof Gottesman.
07.10.2006 | aktual.: 07.10.2006 07:20
Jego zdaniem, taśmy Renaty Beger i inne wydarzenia ostatnich dni wyrządziły wiele szkód wizerunkowi Prawa i Sprawiedliwości. Z badań preferencji wyborczych widać, że poparcie dla tej partii spada. Szybkie wybory mogłyby na długo pozbawić PiS i Jarosława Kaczyńskiego władzy. Urzędujący na Krakowskim Przedmieściu Lech Kaczyński mógłby najwyżej przeciwstawiać się nowemu rządowi realizującemu odmienną politykę, nie byłby w stanie przeprowadzić elementów pisowskiego programu.
To są argumenty przemawiające za przyjęciem przez premiera oferty lidera Samoobrony. Dzięki temu - może sądzić Jarosław Kaczyński - uchwalony zostanie budżet i PiS złapie trochę oddechu. Będzie mogło wprowadzić kolejne instytucje IV RP - podkreśla komentator.
Ale w tym rozumowaniu tkwi poważny błąd. Nic nie wskazuje na to, że Lepper się zmienił. Jego propozycja to wynik strachu: klub się rozpada, poparcie niknie. Gdy odzyska choć trochę gruntu pod nogami - a wejście do rządu to sprawi - znowu pokaże swoją prawdziwą twarz. Zacznie szkodzić nie tylko Prawu i Sprawiedliwości, ale i państwu, koniecznym reformom. Zgoda na powrót Leppera do rządu oznaczałaby też, że Jarosław Kaczyński zakwestionowałby własne obietnice.
Więcej jest zatem argumentów przeciw ponownemu porozumieniu z Lepperem. W kilku ostatnich komentarzach "Rz" wyrażała opinię, że najlepszym rozwiązaniem obecnej patowej sytuacji politycznej są wcześniejsze wybory. Oferta Leppera nie zmieniła tego przekonania. Jej odrzucenie może okazać się korzystne dla Jarosława Kaczyńskiego. Uniknie kompromitacji, która byłaby skutkiem powrotu Leppera. Pokaże także zawiedzionym wyborcom, że nie jest politykiem, który za wszelką cenę chce się utrzymać przy władzy. (PAP)