PolskaLepper: prowokacja Kaczyńskiego, Ziobry i Kamińskiego

Lepper: prowokacja Kaczyńskiego, Ziobry i Kamińskiego

Były wicepremier, minister rolnictwa Andrzej Lepper przed komisją śledczą ds. nacisków oskarżył b. premiera Jarosława Kaczyńskiego, b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i szefa CBA Mariusza Kamińskiego, że są sprawcami "największej afery, prowokacji politycznej III RP". Nie przedstawił jednak - jak zapowiadał - dowodów na naruszenie prawa, którego w związku z aferą gruntową mieli się oni dopuścić.

Lepper: prowokacja Kaczyńskiego, Ziobry i Kamińskiego
Źródło zdjęć: © PAP

09.09.2009 | aktual.: 09.09.2009 19:40

Do komisji w maju trafił list od Leppera, w którym podkreślił, że powinien być ponownie przesłuchany. Jak deklarował w piśmie, przedstawi dowody o "rażącym, bezprecedensowym naruszeniu prawa" przez szefa CBA, Ziobrę oraz J. Kaczyńskiego. Przewodniczący komisji Sebastian Karpiniuk (PO) przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że nie dowiedział się od Leppera "zbyt wielu nowych faktów". - Niepoważny świadek na posiedzeniu niepoważnej komisji - tak zeznania b. ministra rolnictwa skwitowali posłowie PiS. Mimo to, po ponad sześciu godzinach komisja przerwała przesłuchanie, a Lepper będzie musiał się przed nią stawić jeszcze raz.

Lepper podczas swobodnej wypowiedzi podkreślił, że według niego na ławie oskarżonych ws. afery gruntowej powinni zasiąść J. Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński. - Wielokrotnie w sprawach mnie dotyczących dochodziło do nacisków na wymiar sprawiedliwości - powiedział w pewnym momencie Lepper. Jednak nie kontynuował tego wątku. Lepper przypomniał wydarzenia z września 2006 roku i sprawę taśm byłej posłanki Samoobrony Renaty Beger. Według niego, jest więcej nagrań niż te ujawnione przez media i mówią one "szerzej o propozycjach korupcyjnych wobec działaczy Samoobrony". B. minister rolnictwa dodał, że posiada list od b. posła Samoobrony Jerzego Zawiszy, w którym ten napisał, że proponowano mu funkcję sekretarza stanu w ministerstwie obrony.

B. minister rolnictwa zarzucił CBA, że w sprawie "afery gruntowej" działało nielegalnie, m.in. sporządziło fałszywe dokumenty i posługiwało się nimi niezgodnie z prawem, a funkcjonariusze nakłaniali Piotra Rybę (jednego z oskarżonych o płatną protekcję w aferze gruntowej) do składania fałszywych zeznań. - Zachodzi podejrzenie, że CBA złamało prawo, podżegało do przestępstwa, szantażowało, zastraszało przyszłego sprawcę (...) Kto z CBA poniósł i poniesie odpowiedzialność za popełnienie przestępstwa - mówił Lepper.

- W żadnym cywilizowanym państwie nie można podrabiać dokumentów rządowych. To jest zabronione prawem. Na podstawie jakich przepisów CBA to robiło? - pytał. Lepper argumentował, że ówczesny premier Jarosław Kaczyński powinien przed akcją CBA wydać zarządzenie ws. posługiwania się takimi dokumentami. - Premier nie zdążył na czas takiego zarządzenia wydać. Zrobił to dopiero po finale akcji CBA w 2007 roku - podkreślił. Według Leppera, J. Kaczyński powinien stanąć przed komisją śledczą i wyjaśnić dlaczego się tak stało. - Mam podstawy żeby stwierdzić, że prowokacja ws. afery gruntowej odbyła się za jego wiedzą i po jego akceptacji - uzasadnił.

Lepper ocenił, że J. Kaczyński był "bezczelnym politycznym oszustem", ponieważ po tym jak on został odwołany ze stanowiska ministra rolnictwa, szef PiS mówił o "ciężkich zarzutach" wobec niego, a do dziś nie ujawnił, na jakiej podstawie tak stwierdził. Lepper podkreślił, że jeden z uczestników tzw. afery gruntowej - Andrzej K. - zeznawał przed sądem, że był zastraszany i czuł się szykanowany przez agentów CBA. Przytoczył również zeznania Piotra Ryby, z których wynika, że ten był nakłaniany przez funkcjonariuszy CBA do składania fałszywych zeznań.

Lepper dodał, że jego zdaniem przed komisją śledczą powinni stanąć - oprócz J.Kaczyńskiego - poseł PiS Adam Lipiński (sekretarz stanu w czasie rządów PiS), Piotr Ryba, b. poseł Samoobrony Janusz Maksymiuk i b. minister edukacji Roman Giertych.

Lipiński - według Leppera - powinien wyjaśnić okoliczności spotkania z grudnia 2006 r. z przedstawicielami firm Dialog i ATM. W jednej z tych firm pracowali Ryba i Andrzej K. Lepper chciał również wiedzieć, dlaczego część uczestników tego spotkania rozmawiała krótki czas po nim z wiceszefami CBA.

Lepper opisał także posłom swoje rozmowy z J. Kaczyńskim, w których ten miał mu powiedzieć o politykach, "których należy sprawdzić", i dziennikarzach, o których miał powiedzieć, że "na nich też trzeba zbierać". Powiedział, że pamięta dwie albo trzy takie rozmowy, które odbywały się m.in. w gabinecie byłego premiera. Według Leppera, wśród polityków, "których należy sprawdzić", J. Kaczyński wymieniał obecnego wicemarszałka sejmu Jerzego Szmajdzińskiego i szefa MSWiA Grzegorza Schetynę. B. minister rolnictwa powiedział, że zrozumiał wypowiedź J. Kaczyńskiego w kontekście, że "trzeba się im przyjrzeć". - Sugerowane było jednoznacznie, że są odpowiedni ludzie, którzy to robią - dodał.

B. minister rolnictwa podkreślił, że J. Kaczyński twierdził, że "należy sprawdzić" niektórych biznesmenów, m.in. Henryka Stokłosę, Jana Kulczyka i Krzysztofa Krauze. Zaznaczył, że była mowa także o kilku dziennikarzach "w kontekście, że na nich też trzeba zbierać". - Na pewno było wymienione nazwisko Tomasza Lisa, pani Olejnik - stwierdził. - Była nawet mowa o jakiejś działce pana Lisa na Mazurach - mówił. Dodał, że nie pamięta jednak szczegółów. Według Leppera, J. Kaczyński mówił także o dziennikarzach "Teraz my" TVN Tomaszu Sekielskim i Andrzeju Morozowskim.

Lepper zarzucił też obecnemu przewodniczącemu klubu PiS Przemysławowi Gosiewskiemu nepotyzm. Jak powiedział, gdy rządziło PiS, w ARiMR powstało "kierownicze stanowisko" dla żony Gosiewskiego. - Wiem, że takie stanowisko w ARiMR było tylko i wyłącznie na potrzeby pani Gosiewskiej, nie wiem czy pierwszej, czy drugiej żony powstało - odpowiedział Lepper na pytanie szefa komisji, czy wie coś o naciskach ze strony polityków PiS.

Lepper po raz kolejny zaprzeczył, że przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa pochodził od Janusza Kaczmarka, a z tą informacją - zanim trafiła do niego - zapoznali się Ryszard Krauze i Lech Woszczerowicz. Zaznaczył, że o akcji CBA nie uprzedził go w lipcu 2007 roku w budynku resortu rolnictwa były poseł Samoobrony Lech Woszczerowicz. Dodał, że CBA cały czas go podsłuchiwało, także w ministerstwie, i powinno wiedzieć, kto jest tą osobą. "Być może był ktoś z CBA, być może z innych służb" - sugerował.

Posiedzenie komisji rozpoczęło się od sporu, czy mogą w nim wziąć udział posłowie Krzysztof Matyjaszczyk (Lewica) i Arkadiusz Mularczyk (PiS). Pełnomocniczka Leppera uznała, że w związku z wypowiedziami do mediów, jakich udzielili, mogą oni nie być bezstronni. Ostatecznie Lepper wycofał wniosek o wykluczenie Matyjaszczyka, zaś posłowie zdecydowali, że wniosek wobec Mularczyka jest bezzasadny.

Końcową część posiedzenia zdominowała dyskusja między posłanką PiS Marzeną Wróbel, a Lepperem. Lepper zarzucał jej, że zamiast zadawać pytania, insynuuje. W pewnym momencie Lepper powiedział, że chętnie napiłby się z nią kawy, gdyby nie była członkiem komisji. - Oczywiście w obecności przewodniczącego, żeby nie było podejrzeń - dodał. - Nie skorzystałabym - zareagowała Wróbel. Miło mi - zakończył wymianę zdań Lepper.

Na najbliższym jawnym posiedzeniu komisja ma przesłuchać byłego prokuratora krajowego Dariusza Barskiego. Z Lepperem posłowie spotkają się ponownie najprawdopodobniej w październiku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)