Lepper nie przyznaje się do pomówienia polityków
Szef Samoobrony Andrzej Lepper nie przyznał
się przed sądem do zarzuconego mu pomówienia
polityków SLD i PO. Odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na
pytania.
27.09.2004 | aktual.: 27.09.2004 11:34
Wcześniej prokurator przez około 1,5 godziny odczytywała akt oskarżenia przeciwko Lepperowi, który w czasie swojego przemówienia w Sejmie w listopadzie 2001 roku oskarżył - zadając "retoryczne" pytania - Jerzego Szmajdzińskiego, Włodzimierza Cimoszewicza, Pawła Piskorskiego, Donalda Tuska i Andrzeja Olechowskiego o przyjmowanie pieniędzy i kontakty ze światem przestępczym.
Znaczną część wystąpienia prokurator przeznaczyła na omówienie osoby Bogdana Gasińskiego, który miał dostarczyć Lepperowi informacji o podejrzanych kontaktach i łapówkach polityków. Gasiński, który opowiadał m.in. o afgańskich terrorystach hodujących w gospodarstwie w Klewkach bakterie wąglika, został uznany przez prokuraturę za osobę niewiarygodną i konfabulującą.
Lepper przybył do sądu z kilkunastoma swymi zwolennikami; niektórzy z biało-czerwonymi krawatami, większość ma także znaczki Samoobrony w klapach.
Do tej pory Lepper nie stawiał się na proces, przedstawiając zaświadczenia, m.in. o chorobie wieńcowej, a także konieczności odbycia badań lekarskich. Pytany w piątek przez dziennikarzy w Sejmie oświadczył, że "oczywiście" stawi się w poniedziałek w sądzie i że nie unika wymiaru sprawiedliwości.
Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła w tej sprawie śledztwo z urzędu. Podstawą śledztwa stał się artykuł kodeksu karnego, przewidujący karę do 2 lat więzienia lub grzywnę za pomówienie za pomocą środków masowego przekazu, mogące poniżyć daną osobę w opinii publicznej oraz narazić ją na utratę zaufania niezbędnego dla pełnienia danego stanowiska. Sejm w styczniu 2002 r. uchylił Lepperowi immunitet w tej sprawie.