Leon Kieres: mamy mocne dowody przeciw Kobylańskiemu
(RadioZet)
24.03.2005 | aktual.: 24.03.2005 11:15
Gościem Radia Zet jest szef Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Leon Kieres. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. Panie profesorze, jakie Instytut ma dowody, że Jan Kobylański, multimilioner z Urugwaju, mógł brać udział w zbrodni ludobójstwa? To są mocne dowody, aczkolwiek one będą podlegały weryfikacji, nie przesądzające jeszcze w tym stadium postępowania śledczego Instytutu Pamięci Narodowej. To są akta spraw dochodzeniowych Prokuratury Okręgowej przy Sądzie Okręgowym w Warszawie z lat 1947-1948. Zgromadzone dowody wskazują, że pan Jan Kobylański, czy Janusz Kobylański, jest jeszcze problem imienia, może być podejrzany o tzw. szmalcownictwo, wydanie Niemcom rodziny żydowskiej, czy próbę wydania i odstąpienie jednocześnie od tej próby w zamian za obietnice otrzymania złotych monet. A dlaczego Instytut Pamięci Narodowej teraz zajął się tą sprawa? Instytut tą sprawą się zajął dlatego, że nie wiedział nic o tej sprawie. Proszę pamiętać, że my pracujemy dopiero od 4 lat, a
sprawa ta nabrała wyrazu medialnego, pojawiła się w mediach w ubiegłym roku i już w sierpniu ubiegłego roku, pan prof. Witold Kulesza podjął decyzje o odniesieniu się procesowym, podjęciu umorzonego w 1955 roku śledztwa w tej sprawie. Przy czym proszę pamiętać, że tutaj jest wiele okoliczności, które będą tutaj musiały w tym naszym postępowaniu IPN-u musiały być wyjaśnione. Chodzi o problem, który pani tutaj podniosła i to jest problem moim zdaniem bardzo podniosły, proszę bowiem pamiętać, że pan Jan Kobylański był konsulem honorowym w Montevideo w Paragwaju, czy w Punta Del Este, w miejscowości w której mieszka, a więc jako konsul honorowy był odwiedzany przez przedstawicieli władz Polski, którzy przyjeżdżali, z resztą także później, już po odwołaniu go z tej funkcji przez byłego ministra spraw zagranicznych, pana Bartoszewskiego. Takie wizyty składali przedstawiciele władz państwa polskiego Janowi Kobylańskiemu, proszę również pamiętać o tym, że pan Jan Kobylański nadal jest członkiem rady ds. Polonii przy
marszałku Senatu, proszę również pamiętać, że pan Jan Kobylański wypowiada się na tematy polskie, nawet w pewnym stopniu uczestniczy, może nie bezpośrednio, życiu publicznym. No właśnie, chce wpływać na życie polityczne w Polsce. Tak jest, nie kryje tego. W związku z tym, nie może być tak, że osoba w pewnym stopniu publiczna, choć nie mieszkająca w Polsce, pozostaje poza zainteresowaniem polskich organów, czy nie powinna się taką osobą interesować polska opinia publiczna. A jeżeli ta osoba ma pewną niewyjaśnioną przeszłość, to ta przeszłość musi być wyjaśniona. Na spotkaniach oficjalnych, Jan Kobylański wygłasza przemówienia antypolskie i antysemickie. To jest bardzo bolesne oczywiście i tym bardziej tego rodzaju sytuacja nie może być tolerowana. Jeżeli są to spotkania oficjalne, a przecież mówili o tym wczoraj w Radiu Zet dwaj byli ambasadorowie polscy w Urugwaju, to też przecież jest dowód na to, że taka osoba musi być w Polsce znana i zanim władze państwa polskiego i opina publiczna będą się odnosić do
takiej osoby, powinny wiedzieć wszystko o takiej osobie właśnie. Czy my tego chcemy czy też nie, konsul honorowy reprezentował przecież państwo polskie, jeżeli taka osoba publicznie, w obecności przedstawicieli władz państwa polskiego wypowiada się na temat Polski, czy w sposób bulwersujący na temat przynależności narodowej innych osób, to chyba również powinniśmy się tą sprawa zajmować. Więcej, wydaje nawet pisemko, które jest antysemickie i antypolskie. Tak. Oczywiście my się do tego już nie możemy odnosić procesowo, bo to jest problem państwa, w którym rezyduje pan Jan Kobylański. Jeszcze raz podkreślam, dla mnie, dla Instytutu Pamięci Narodowej, bardzo istotne jest to, kim był pan Jan Kobylański w czasie II Wojny Światowej, bo artykuł I, punkt 1 dekretu z 31 sierpnia 1944 r., takie sytuacje, jak szmalcownictwo, to się nazywa “zamiar ewentualny” godzenie się na śmierć osób wydawanych, ściga jako zbrodnie, która nie uległa przedawnieniu, więc tutaj jest rzeczą oczywistą, że Instytut musi podjąć
postępowanie, choćby dlatego, że zobowiązuje nas do tego prawo. Ale także dlatego, żebyśmy nie otrzymywali takich pytań, jakie pani przed chwila zadała, dlaczego dopiero teraz Instytut zajmuje się tą sprawa. Jan Kobylański, który jest m.in. sponsorem Radia Maryja jest broniony przez ojca Rydzyka. Ojciec Rydzyk wczoraj w nocy powiedział, cytuję za Polską Agencją Prasową: “Najnowszy atak na pana Kobylańskiego, to nie jest atak na pana Kobylańskiego, to tylko uderzenie w Radio Maryja, możemy wrócić kiedyś do tego, ja nie chcę w tej chwili się wypowiadać. Na człowieka, który ma wielkie zasługi, uderzają, kłamią na niego”, tak mówi ojciec Rydzyk. Oczywiście, ta spraw nie ma żadnego związku z Radiem Maryja. Ja też chciałbym oczywiście, żeby Jan Kobylański był osobą prawą, szlachetną i bez żadnych cieni... No nie, prawą na pewni nie jest. Jest haniebną postacią, tak jak mówią byli ambasadorowie. Ja powiedziałem: chciałbym, natomiast wiadomości, które my otrzymujemy, wskazują właśnie na to, że jest to inna sytuacja.
W związku z tym, ojciec Rydzyk powinien pamiętać, że takie działania jak to, w pewnym stopniu służą dobrze i Radiu Maryja. Ale oczywiście każdy sobie dobiera współpracowników wedle własnego uznania i tutaj na ten temat nie będę się wypowiadał. “Gazeta Wyborcza” dotarła do fałszywki Jana Kobylańskiego, “Gazeta Wyborcza” pisze, że Jan Kobylański sfałszował zaświadczenie Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, że był więźniem obozów koncentracyjnych. My to sprawdzamy również, ze względu na te informacje, które podał Jan Kobylański. Pan prof. Witold Kulesza już ustalił z pionem śledczym, że w jednym z niemieckich obozów koncentracyjnych, nie chcę podawać nazwy tego obozu, figuruje nazwisko Jan Kobylański, czy Janusz Kobylański, ale musimy sprawdzić, czy to jest ta sama osoba, Problemem natomiast dla władz Urugwaju może być oczywiście później, ustalenie, czy wyciągnięcie konsekwencji z fakty, że gdyby się okazało, że Jan Kobylański starając się o obywatelstwo tego kraju podał fałszywe informacje. A czy są dowody na
to, że Jan Kobylański był agentem sowieckim, czy takich dowodów nie ma? W Instytucie Pamięci Narodowej nie odnaleźliśmy żadnego dokumentu, wiemy jednak o istnieniu takiego dokumentu, przedwczoraj telewizyjne “Wiadomości” pokazały tego rodzaju dokument. Natomiast jest tu jedna ciekawa sytuacja, a mianowicie w 1955 roku, w ciągu dwóch dni, kiedy podjęto kilka decyzji, te decyzje podjęto w sposób niesłychanie szybki, wręcz pospieszny – po pierwsze, umorzono postępowanie w sprawie postępowania Jana Kobylańskiego za podejrzane zbrodnie, o których dzisiaj mówimy, po wtóre, zaniechano ścigania listem gończym Jana Kobylańskiego i po trzecie, w pewnym stopniu, prokurator umarzając postępowanie, wydał zakaz nie tylko poszukiwania zaginionych dokumentów, bo te dokumenty zaginęły, niektóre z nich zaginęły w 1955 roku z tych śledztw z lat 1947-1948, ale także ten prokurator postanowił, że nie będę w ogóle te dokumenty odtwarzane. To dziwne. To jest rzeczywiście dosyć dziwna sytuacja, dlatego, że to się nie zdarza. Nawet
w okresie stalinowskim, czy kończącego się stalinizmu, tego rodzaju postanowień nie wydawano tak szybko i w takim związku, gdy idzie o różne sprawy dotyczące tej samej osoby. To może wskazywać, że jakaś dziwna sytuacja wówczas miała miejsce. Panie profesorze, czy Instytut Pamięci Narodowej zajmie się tym, czy był spisek przy Okrągłym Stole, czy była zmowa przy Okrągłym Stole, bo jak pan wie, Lech Wałęsa napisał list do ministra sprawiedliwości, minister sprawiedliwości list przesłał do Prokuratur Apelacyjnej w Gdańsku, a prokuratura zastanawia się, co z tym zrobić i czy nie przesłać sprawy do Instytut Pamięci Narodowej. Czy możliwe jest dochodzenie IPN-u w sprawie zmowy przy Okrągłym Stole? Przepraszam bardzo, ja już powiedziałem ostatnio o Lechu Wałęsie tyle dobrego, mówiąc, że jeżeli my dzisiaj mamy pretensje, że Niemcy uzyskali bardzo ważny fakt, gdy idzie o historię, mianowicie, to mur berliński jest symbolem upadku komunizmu w tej części Europy, a nie “Solidarność”, to krytykując Lecha Wałęsę - który
może być krytykowany oczywiście – w pewnym stopniu sami sobie taki los kierujemy. Gdy idzie o Okrągły Stół, oczywiście, jeżeli wpłynie wniosek Instytut Pamięci Narodowej będzie musiał, bo takie są przepisy, podjąć postępowanie w tej sprawie. Ale powiem szczerze, jako obywatel, nie szukajmy spisków tam, gdzie było dobro. Ja nie mówię, że samo dobro z Okrągłego Stołu było, ale też nie szukajmy zła tam, gdzie tego złą na prawdę nie było. No tak, ale jeżeli pismo dotrze... To oczywiście, w kategoriach procesowych one będzie musiało być rozpatrzone, o tym prokurator zadecyduje. Gdy ja dzisiaj powiem: na pewno podejmiemy postępowanie, to oczywiście zostanę oskarżony, że przesądzam o pewnej sytuacji. Kiedy powiem, że nie będzie wszczęte postępowanie, a spodziewam się, że tutaj nie będzie takiego postępowania, no to oczywiście zostanę oskarżony, że z góry przesądzam o wartości takiego wniosku. Jako Polak mogę powiedzieć jedno, szukajmy dobra tam, gdzie to dobro w sposób oczywisty było. Dziękuję bardzo, gościem Radia
Zet był prof. Leon Kieres, prezes Instytut Pamięci Narodowej. Dziękuję.