Lekcja historii wg Władysława Bartoszewskiego
Wspólnej przyszłości Europy nie możne budować na półprawdach i manipulowaniu faktami. Pamięć o historycznej przeszłości, a także wiedza o kondycji człowieka, zdolnego do świętości, wielkości, ale i do nikczemności, są potrzebne i pouczające. Zwracali na to niejednokrotnie uwagę wielcy ludzie. Kard. Stefan Wyszyński ostrzegał w jednej ze swych homilii, trzydzieści pięć lat temu, przed kłamstwami i przemilczaniem w historii. Ogromną wagę przywiązuje do mądrości czerpanej z tradycji i wiedzy o historii Ojciec Święty Jan Paweł II, należący do pokolenia szczególnie doświadczonego przez historię, bo dotkniętego przeżyciami II wojny światowej.
Triumf nie dla wszystkich
Refleksja nad wydarzeniami historycznymi stanie się w najbliższych miesiącach udziałem wielu myślących Polaków. W maju przypada 60. rocznica klęski niemieckiej III Rzeszy – klęski Hitlera personifikującego bezmierne zło systemu, który przyniósł zagładę i cierpienie milionom ludzi. Będzie to także rocznica triumfu sprawy reprezentowanej przez Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone i ich zachodnich sojuszników: wolności narodów, godności ludzi, suwerenności państw, których byt był zagrożony.
Tę samą rocznicę obchodzi nasz terytorialnie i ludnościowo wielki sąsiad ze Wschodu – Federacja Rosyjska, uznając wydarzenia sprzed 60 lat za sukces byłego Związku Radzieckiego. Niewątpliwy ten sukces, okupiony wieloma milionami ofiar, wszedł jednak do doświadczeń historycznych różnych narodów w różny sposób. Dla Rosjan i części innych obywateli Związku Radzieckiego był to triumf ich imperium. Zwycięstwo nad sojusznikiem politycznym i wojskowym z lat 1939–1941, a później wiarołomnym agresorem, należy do największych sukcesów militarnych w historii Rosji.
U Litwinów, Łotyszów i Estończyków maj 1945 roku wywołuje wspomnienie utwierdzenia zaboru ich krajów, niewoli i cierpień na 45 lat. Dla Polaków rozpoczął się wówczas równie długi okres pozbawienia suwerenności państwa i bardzo znacznego ograniczenia praw jego obywateli. Dla Czechów, Słowaków, Węgrów, Rumunów i Bułgarów był to kres nadziei na powrót do rzeczywistości, przynajmniej równie bezpiecznej jak ich byt przedwojenny w warunkach demokracji parlamentarnej.
Polscy żołnierze walczyli w tej wojnie o wolność na różnych frontach. Bili się o bezpieczeństwo Brytyjczyków i Francuzów, Belgów, Holendrów i Włochów. Spoczęli w obcej ziemi na dziesiątkach cmentarzy wojennych. Nie walczyli po to, by ustanowić władzę polską w tych krajach. Towarzyszyło im stare hasło: „Za wolność waszą i naszą”. Polegli jako prawdziwi wyzwoliciele krajów, w których walczyli.
Pamięć i prawda
Wydarzenia II wojny światowej są bardzo pouczające dla refleksji o historii. Jeszcze żyją uczestnicy i ofiary wydarzeń sprzed ponad 60 lat, a już pojawiają się – i to nie w jednym kraju – próby relatywizowania zbrodni popełnianych w hitlerowskim systemie obozów koncentracyjnych i ośrodków zagłady, jak też zbrodni popełnianych w systemie stalinowskim wobec milionów ludzi, w tym również licznych Rosjan w „archipelagu Gułag”.
W miesiącach rocznicowych – sześćdziesiąt lat po uwolnieniu więźniów III Rzeszy z obozów Stutthof i Ravensbrück, Sachsenhausen i Buchenwald, z Dachau, Mauthausen-Gusen, Flossenbürg, Bergen-Belsen i Neuengamme – zobowiązuje nas pamięć o niewinnych ofiarach bez względu na ich narodowość czy wyznanie. Naszym szczególnie wielkim, chrześcijańskim obowiązkiem narodowym jest też pamiętanie o poległych z bronią w ręku.
Nie może to jednak oznaczać równocześnie niepamięci czy nieprawdy o całym przebiegu tej strasznej wojny, która, począwszy od 1 i 17 września 1939 r., aż do maja 1945 roku, do ostatniego dnia walki polskich żołnierzy na frontach Europy, tak bardzo zaciążyła na losach Polski i wszystkich jej obywateli. To w wyniku tej wojny oraz decyzji podjętych przez wielkie państwa w 1945 roku dopiero od piętnastu lat jesteśmy państwem wolnym i z ogromnym opóźnieniem odrabiać musimy społeczne i gospodarcze zaległości.
Wymagania polityki międzynarodowej i dobrych obyczajów nie uwalniają władz państwowych Polski, rządu i parlamentu od jednoznacznego trwania przy prawdzie o zasadniczych faktach naszej i europejskiej historii. Wspólnej przyszłości Europy nie można budować na półprawdach i manipulowaniu faktami, bo byłaby to przyszłość równie problematyczna jak niedawno miniona przeszłość – okres podziału Europy na te państwa i społeczeństwa, którym dane było żyć w prawdzie, i te, które wegetowały w kłamstwie.
Władysław Bartoszewski historyk, były minister spraw zagranicznych