"Lekarze, zarabiacie po kilkanaście tysięcy złotych!"
Wiceminister zdrowia Krzysztof Grzegorek zaapelował do lekarzy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu, aby w swoich żądaniach podwyżek "opamiętali się". Wasza sytuacja finansowa nie jest tragiczna. Ja nie wiem, czy ci pacjenci wywożeni dzisiaj z Radomia mają świadomość, że odchodzący od łóżek lekarze są w stanie w tym szpitalu zarobić 10, 12 i 14 tys. zł miesięcznie - powiedział wiceminister Krzysztof Grzegorek.
21.03.2008 | aktual.: 21.03.2008 18:13
10 tys. zł zarobku miesięcznego (razem z dyżurami) w jednym miejscu pracy to naprawdę nie jest mało. My nie mówimy dzisiaj o tym, że większość lekarzy ma również gabinety prywatne i może zarobić jeszcze większe pieniądze. Dzisiaj koledzy, którzy odeszli od łóżek, to nie jest najgorzej uposażona grupa zawodowa w Polsce - powiedział Krzysztof Grzegorek.
Wiceminister zdrowia przypomniał, że państwo nie ma obecnie możliwości, aby te zarobki zwiększyć.
Premier zadeklarował, iż w 2009 będzie wzrost nakładów na opiekę zdrowotną o blisko 5 mld zł. Żadne argumenty do kolegów, niestety, nie docierają. Dzisiaj mamy sytuację, jakiej do tej pory nie było - zlikwidowali swoje miejsce pracy - powiedział wiceminister zdrowia.
Wiceminister zdrowia Andrzej Włodarczyk podkreślił z kolei, że likwidacja oddziałów i miejsc pracy lekarzy nastąpiła na ich własne życzenie. To koledzy zdecydowali. Na spotkaniu w ministerstwie we wtorek zostali uprzedzeni, że wojewoda ma obowiązek zlikwidowania oddziałów, gdy nie jest w stanie zabezpieczyć pacjentów. A taka sytuacja ma miejsce, gdy na oddziale nie ma lekarzy - powiedział Włodarczyk.
Grzegorek podkreślił, że zamknięcie oddziałów nie jest "dyscyplinowaniem lekarzy", tylko koniecznością. Poinformował, że minister zdrowia może uchylić taką decyzję jedynie, gdy ma do niej zastrzeżenia ze strony formalno-prawnej.
Dodał, że to pierwszy taki przypadek w Polsce, by lekarze odeszli od łóżek pacjentów. Dzisiaj mamy sytuację, jakiej do tej pory nie było - lekarze zlikwidowali swoje miejsce pracy. Zostawili chorych, żądając zapłaty za czas wolny po dyżurach - mówił wiceminister.
W czwartek wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski wykreślił z rejestru ZOZ-ów oddział onkologiczny i chirurgiczny radomskiego szpitala, ponieważ w ostatnim czasie zaprzestały one działalności - bez jego zgody - i nie przyjmowały nowych chorych. Jedenastu pacjentów przeniesiono na inne oddziały lub wywieziono do szpitali w innych miastach.
Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu Luiza Staszewska zapowiedziała w piątek, że w szpitalu możliwa jest ewakuacja oddziału internistycznego, jeśli w najbliższych godzinach nie dojdzie do ugody z lekarzami.
Jak poinformował prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jacek Paszkiewicz, w efekcie rozwiązania kontraktu na dwa oddziały: chirurgii i onkologii, szpital straci ponad 4 mln zł. Jeśli dojdzie do zamknięcia innych oddziałów, szpital może stracić kolejne 9 mln zł.
Lekarze z radomskich szpitali nie zgadzają się na podpisanie klauzuli opt-out, czyli zgody na pracę ponad 48 godzin tygodniowo. Ponieważ wypracowali już trzymiesięczną normę, nie muszą przychodzić do pracy do końca marca. W szpitalu z dnia na dzień ubywa lekarzy.
Według lekarzy, dochodzi do przypadków wymuszania na nich zawierania umów opt-out. Zaznaczają, że w trudnej sytuacji są zwłaszcza młodzi lekarze, którzy, by móc awansować zawodowo i naukowo, muszą ulegać przełożonym i pracować ponad siły. Przypominają jednak, że prawo stanowi, iż mogą pracować po godzinach wyłącznie dobrowolnie i że będą z tego prawa korzystali.
Lekarze z Radomia podkreślają, że pracują często ponad siły. Zaznaczają, że lekarz, który pracuje 300 bądź 400 godzin miesięcznie, jest potencjalnym zagrożeniem dla pacjentów.