PolskaLekarze zaprotestowali i nie przyszli do pracy

Lekarze zaprotestowali i nie przyszli do pracy

Prawdopodobnie około tysiąca podkarpackich lekarzy skorzystało z urlopów "na żądanie" i nie przyszło do pracy. Rozpoczęli w ten sposób kolejną już, dwudniową akcję protestacyjną w placówkach medycznych w kilkunastu miejscowości regionu, w tym w szpitalach.

13.03.2006 | aktual.: 13.03.2006 09:04

Placówki te pracują jak w dni świąteczne. Nie odbywają się zaplanowane zabiegi i operacje. Do pracy przyszli tylko lekarze dyżurujący oraz kontraktowi. Taka sama sytuacja będzie we wtorek.

O proteście poinformował przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) na Podkarpaciu, głównego organizatora protestu, Zdzisław Szramik. Lekarze domagają się podwyższenia poborów o co najmniej 30%. Przewodniczący OZZL dodał, że lekarze ostatni raz skorzystali z urlopów "na żądanie". Następny będzie już strajk - powiedział Szramik. Zaplanowano go na drugą połowę marca.

Wówczas lekarze nie będą wypisywać druków, zaświadczeń, zwolnień na specjalnych drukach, recept z kodem paskowym oraz - gdy te działania nie przyniosą oczekiwanych rezultatów - nie będą przyjmować na oddziały szpitalne nowych pacjentów i będą leczyć tylko tych, którzy już będą w szpitalach.

Protest rozpoczął się o godz. 7 rano i potrwa do końca dnia pracy w normalnym systemie, czyli do godz. 14.30. Do akcji dołączyły też przychodnie publiczne i pracownie diagnostyczne. Tam lekarze także są na urlopach. W szpitalach w poniedziałek i we wtorek odwołano zaplanowane zabiegi i operacje, a przeprowadzane będą jedynie te ratujące życie. W związku z tym lekarze zaapelowali do pacjentów, aby w tym dniu nie korzystali z ich pomocy, z wyjątkiem przypadków zagrożenia życia.

Szramik podkreślił, że akcja nie jest wymierzona w pacjentów, ale jest jedyną obecnie szansą na poprawę sytuacji w służbie zdrowia. Dodał też, że zasłanianie się brakiem pieniędzy na podwyżki w służbie zdrowia, jest powtarzane od wielu lat i ich już nie przekonuje.

Takie wymówki, że nie ma pieniędzy, słyszę od 20 lat, bo tyle pracuję w zawodzie. Jeżeli teraz odstąpimy, to za rok usłyszymy to samo - że nie ma pieniędzy - powiedział Szramik.

Przypomniał też, żądaniem wysuwanym w obecnej chwili jest 30-proc. podwyżka płac. Nadrzędnym celem akcji jest bowiem zmiana systemu finansowania służby zdrowia tak, "aby personel medyczny każdego szczebla zarabiał według rzeczywistej wartości jego pracy, placówki medyczne nie miały długów, a pacjenci mieli dostęp do pomocy medycznej bez zbędnej zwłoki".

Jest to już kolejny protest podkarpackich lekarzy, poprzedni odbył się 20 lutego.

Wśród placówek, w których trwa protest znalazł się m.in. Wojewódzki Szpital nr 2 w Rzeszowie, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Rzeszowie, Wojewódzki Szpital Podkarpacki w Krośnie, Wojewódzki Szpital w Przemyślu a także ZOZ-y w Dębicy, Nowej Dębie, Tarnobrzegu, Jaśle, Sanoku, Brzozowie. W szpitalu w Stalowej Woli lekarze wywiesili flagi i plakaty na znak solidarności z protestującymi.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)