Lekarze: jest pani za gruba, nie mamy stołu do operacji
Aż do końca tygodnia będzie musiała czekać na operację złamanej nogi pacjentka szpitala im. Kopernika w Łodzi. Powód? Kobieta waży 160 kilogramów i chirurdzy oraz technicy medyczni z oddziału ortopedycznego od zeszłego wtorku głowili się, czy któryś ze stołów operacyjnych wytrzyma taki ciężar.
- Musieliśmy przeanalizować dokumentację techniczną stołów - wyjaśnia dr Marek Kmieciak, ordynator oddziału. - Nie mieliśmy wcześniej takich problemów, więc nie mamy doświadczeń.
Kobieta ma pękniętą panewkę stawu biodrowego. Zanim lekarze zoperują kontuzję, musi leżeć z nogą na wyciągu. Doktor Marek Kmieciak rozważał nawet, czy nie dopasować rur wzmacniających konstrukcję stołu operacyjnego. To dlatego, że większość stołów wytrzymuje obciążenia nie większe niż 130 kg. Na szczęście dla cierpiącej kobiety, po analizie technicznej sprzętu okazało się, że jeden stół powinien wytrzymać 200 kg obciążenia. Wprawdzie przy takim ciężarze może zawieść automatyka sterująca ułożeniem ciała chorego, ale z tym problemem lekarze sobie poradzą.
Okazuje się, że czekanie na operację to niejedyny problem wynikający z wagi pacjentki. Kłopoty zaczęły się już podczas transportu do szpitala. Zespołowi karetki musiała pomagać straż pożarna. - Pogotowie dość często prosi nas o zniesienie czy wniesienie pacjentów z nadwagą - potwierdza Artur Michalak z łódzkiej straży.
W tym roku strażacy pomagali pogotowiu już pięć razy. Ich pomoc jest niezbędna, bo trzyosobowym załogom karetek trudno sobie poradzić z ciężkimi pacjentami. Znoszenie ich na specjalnym rozkładanym krzesełku wymaga przynajmniej czterech osób. Załogi karetek przyznają, że nie poradziliby sobie bez pomocy straży. - Problem z otyłymi chorymi nigdzie na świecie nie doczekał się jednoznacznego rozwiązania. Wszędzie współpracują ze sobą różne służby - tłumaczy Danuta Korcz, rzecznik łódzkiego pogotowia.
- W tym roku kilka razy wyjeżdżaliśmy do pacjenta ważącego ponad 200 kg - wspomina Arkadiusz Makowski, rzecznik wojewódzkiej straży pożarnej. - Ten człowiek miał kłopoty z poruszaniem się, a musiał jeździć na badania.
Strażacy do dziś wspominają też pacjenta, do którego wezwano ich ze szpitala. Mężczyzna spadł z łóżka, a że był to dzień świąteczny, na oddziale byli tylko lekarz i pielęgniarka.
Dr Beata Będzińska, lekarz bariatra, alarmuje, że otyłość staje się epidemią. - Badania pokazują, że aż 70% społeczeństwa to otyli. I niestety coraz więcej jest wśród nich dzieci i młodzieży - opowiada dr Będzińska. - Leczyłam już dwóch mężczyzn ważących ponad 300 kg i kobietę, której niewiele brakowało do 300 kg.
Część pacjentów z dużą nadwagą decyduje się na zabieg zakładania balonu żołądkowego w łódzkiej klinice Pulsmed. Co miesiąc zgłasza się tam około 30 osób. Terapia trwa pół roku i kosztuje od 7,5 tys. do 9 tys. zł. Balon umieszczany w żołądku zmusza do spożywania mniejszych ilości pokarmu.
- Najgrubszy pacjent, jaki się do nas zgłosił, ważył ponad 300 kg. Mieliśmy ogromne problemy, aby go zważyć. Wagi dla ludzi mają ograniczenie do 250kg. Dlatego zważony został na wadze weterynaryjnej - opowiada Piotr Kowalczyk z łódzkiej kliniki Pulsmed.
A. Kuźmicki, A. Jasińska